Weronika Tobor II LB
Dramat szekspirowski różni się od dramatu antycznego. Jedną z różnic jest psychologizm postaci. Szekspir zamiast bohatera statycznego, nie mającego wpływu na swój los wprowadził postać dynamiczną, która ten los może kształtować: zmienia swoje poglądy oraz charakter.
Gdy poznajemy Makbeta, dowiadujemy się, że jest wodzem armii szkockiej oraz namiestnikiem hrabstwa Glamis (tzn. tanem Glamis). Tuż po bitwie trzy czarownice pozdrawiają go tytułami tana Glamisu, tana Kawdoru i króla. Skoro pierwszy tytuł Makbet posiada, to co mają znaczyć pozostałe dwa? Już po chwili okazuje się, że główny bohater zostaje mianowany namiestnikiem hrabstwa Kawdor (w zamian za zdrajcę). Brakuje już tylko tytułu króla. Ale przecież król żyje i ma się całkiem dobrze… A do tego przybywa do zamku Makbeta w odwiedziny. W głowie gospodarza za namową jego żony powstaje chytry plan – zabicie władcy. Wtedy przepowiednia czarownic na pewno by się wypełniła. Makbet jest więc przekonany o konieczności morderstwa, lecz nie jest zachwycony tą decyzją. Jest przecież zobowiązany jako gospodarz do ochrony swojego gościa. Tymczasem król przyjeżdża do jego domu jak do pułapki, z której nie ma ucieczki. Makbet zabijając swojego pana musi złamać przysięgę wierności, którą mu złożył. Wiemy też, że obaj panowie są ze sobą spokrewnieni. Makbet zauważa wszystkie zalety króla i zniechęca się do zbrodni, ponieważ lżej byłoby mu zabić dyktatora niż sprawiedliwego, dobrego władcę. Jest świadomy tego, że zabójstwo zmieni jego życie zarówno doczesne, jak i po śmierci. Co ważne, tan Kawdoru nie boi się samego czynu – obawia się tylko jego konsekwencji. Przyszły zabójca wie, że jego czyn będzie okropny, ale z powodu ambicji (a właściwie przerostu ambicji), która domaga się, by został królem, nie chce odstąpić od pierwotnego postanowienia. Po części winna jest też żona głównego bohatera, bo znając jego słabości manipuluje nim. Nalega, by podjął męską decyzję, bo w końcu jest mężczyzną. Ona na jego miejscu na pewno by tak postąpiła, podając za przykład własne macierzyństwo:
„(…) Byłam karmicielką
I wiem, jak to słodko kochać dziecię,
Które się karmi; byłabym mu jednak
Wyrwała była pierś z ust nadstawionych,
Które się do mnie tkliwie uśmiechały,
I roztrzaskała czaszkę (…)”
To Lady Makbet wymyśla chytry plan morderstwa, w którym sama bierze udział. Za jej namową Makbet decyduje się – postanawia zacząć nowe fałszywe życie – pełne kłamstwa i oszustw, co zostało pokazane w akcie I scenie VII, gdy mówi:
„(…)Idźmy i szydźmy z świata jasnym czołem
Fałsz serca i fałsz lic muszą iść społem.”
Bohater po zabiciu króla zmienia się radykalnie. Wspominając minione czasy zauważa swoją przemianę, mówiąc:
„(…)Spoufalone z zgrozą zmysły moje
Stępiały na wpływ wrażeń.”
Teraz jest nieczuły, niewrażliwy, nie ma sumienia. Na wieść o śmierci swojej żony zamiast żalu czuje oburzenie – przygotowuje się do wielkiej bitwy, a ona się zabija. Nie obchodzi go utrata bliskiej osoby. Bohaterka na początku była twarda, to ona namówiła męża do zabójstwa. Jednak na końcu okazało się, że jej psychika nie wytrzymała – Lady Makbet lunatykowała po nocach, ścierając z rąk niewidzialne krople krwi. Makbet za to daje sobie radę psychicznie, pomimo tego, że to on popełnił zbrodnię, ale za to nie widzi sensu swojego życia. Zdobycie władzy miało być wspaniałym przeżyciem, powinien być szczęśliwy. A tymczasem nie dość, że nie ma radości ze swojej pracy, to jeszcze ciągle boi się, że ktoś pozbawi go pełnionej funkcji. Z dobrego władcy zamienia się w tyrana, który wszędzie spodziewa się spisku przeciwko sobie. Przez to dochodzi do kolejnych morderstw, których zleceniodawcą jest właśnie król.
Czy więc Makbet jest bohaterem tragicznym? Uważam, że tak, ponieważ dokonuje wyboru, który ma tragiczne konsekwencje dla niego i jego otoczenia. Nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo ta pierwsza zbrodnia zmieni jego życie. Odtąd będzie musiał już zawsze zabijać wszystkich ludzi, którzy mogliby mu zagrozić. Przez jedną straszliwą decyzję zrujnował życie sobie i swojej żonie. Na początku byli szczęśliwym małżeństwem, rozumieli się. A na końcu dochodzi do sytuacji, gdy mąż nie przejmuje się śmiercią żony, a nawet jest oburzony, że zabiła się tuż przed ważną bitwą.
Czym różni się wiec Makbet od bohatera antycznego? Przecież i jeden i drugi są postaciami tragicznymi. Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba poznać twórczość tragików greckich. Przykładem jest Edyp.
Był on synem Jokasty i Lajosa, króla Teb. Wyrocznia przepowiedziała Lajosowi, że syn go zabije i ożeni się z matką. Gdy więc narodził się potomek, król kazał przebić mu stopy i porzucić w górach. Jednak litościwi pasterze nie pozostawili go na zagładę, lecz oddali korynckim pasterzom. Ci zanieśli niemowlę do króla i jego żony (Polibosa i Merope), którzy nie mogli mieć dzieci. Dzięki temu Edyp dorastał na dworze. Gdy dorósł, poszedł do wyroczni, która powiedziała mu, że zabije ojca i poślubi matkę. Młodzieniec się przestraszył, bo kochał rodziców, więc uciekł z Koryntu. Po drodze spotkał podróżującego starca. Wywiązała się między nimi sprzeczka i w bójce Edyp zabił nieznajomego. Nie wiedział, że był to jego biologiczny ojciec, król Teb. Więc przez „przypadek” wypełniła się pierwsza część przepowiedni. A co z drugą częścią? Edyp pokonał okrutnego potwora Sfinksa odpowiadając na jego zagadkę. W nagrodę dostał rękę Jokasty (własnej matki). W tym przypadku również nie miał pojęcia, że wchodził w kazirodczy związek.
Edyp był „zabawką w rękach bogów”. Już przed jego narodzeniem wiadomo było, co strasznego zrobi w swym życiu. Pomimo tego, że król pozbył się syna i tylko cudem mógłby przeżyć – to jednak cud się zdarzył i chłopiec przetrwał. Gdy dorósł i dowiedział się o strasznej przepowiedni, również chciał uciec od przeznaczenia. Ale fatum ciągle nad nim wisiało. Uciekając jak najdalej od biologicznych (jak mu się wydawało) rodziców, coraz bardziej przybliżał się do swojej prawdziwej ojczyzny i właściwego domu. Cokolwiek więc robił i tak prowadziło do zguby.
Tymczasem na Makbecie nie ciąży fatum. Przyczyna tragizmu tkwi w nim samym. Dowiedział się o swojej prawdopodobnej przyszłości na tronie, ale nie był zmuszony zostać królem. Ba – nie był nawet zmuszony zostać tanem Kawdoru. Z powodu zdrajcy na tym stanowisku Dunkan powołał głównego bohatera na tę funkcję. Zamiast wdzięczności, Makbet był pełen żądzy władzy. To on i jego żona wspólnie uknuli spisek przeciwko władcy. Bo przecież jak tan Kawdoru może zostać królem, jeśli głowa państwa żyje i nic jej nie zagraża? Wiec trzeba pomóc losowi i zabić monarchę, zwłaszcza że nadarza się wspaniała okazja – król przybywa do domu Makbeta.
Makbet jest więc postacią tragiczną pomimo tego, że różni się np. od Edypa. Szekspir złamał zasady antyczne, by stworzyć postać, która będzie zaskakiwać widzów, a jednocześnie będzie tak bardzo podobna do każdego z nich. Edyp został ukarany za to, że się urodził, a Makbet – z powodu własnego błędu. Ten ostatni nie oczekiwał, że stanie się tak, jak się stało i zapłacił za swoją pomyłką ogromną cenę.