Wykład II: filozoficzna postać myśli psychologicznej
Zgodnie z zarysowanym wcześniej programem, na początku zajmiemy się filozoficzną postacią myśli psychologicznej. Jej filozoficzność określona jest najpierw negatywnie, przez fakt nieistnienia psychologii jako osobnej i samodzielnej nauki - posiadającej sobie tylko właściwy przedmiot, perspektywę badawczą, problematykę oraz metodę; pozytywnie zaś przez momenty, które zdają się być ustawicznie wykrywane w myśli zwanej filozoficzną (hasłowo rzecz ujmując): podstawowość zadawanych pytań i ostateczność udzielanych na nie odpowiedzi. Zaś psychologiczny charakter tej myśli przesądzony jest przez jej przedmiot oraz szczególny rozkład akcentów w obrębie stawianej problematyki (nie określa go natomiast jeszcze ani perspektywa, ani tym bardziej metoda).
Ta filozoficzna postać myśli psychologicznej, która będzie przedmiotem dalszej prezentacji i analizy, została wybrana (oczywiście z całości filozoficznej postaci myśli psychologicznej) z racji swego przedmiotowego charakteru oraz szczególnej, przedkartezjańskiej wersji jego realizacji. Kartezjusz bowiem jawi się z tej perspektywy, jako postać szczególna - a mianowicie jako filozof, który zapoczątkował podmiotowy wariant myśli filozoficznej. Rozróżnienie na oba te warianty oparte jest przede wszystkim na właściwym dla każdego z nich punkcie wyjścia do dalszych rozważań, za każdym razem oczywiście innym. W jednym przypadku stanowi go podmiot (ja, świadomość), w drugim zaś zewnętrzny wobec podmiotu i niezależny od niego przedmiot (sprawa powróci i zostanie bardziej szczegółowo ukazana niżej).
Zapoczątkowanie przez Kartezjusza nurtu podmiotowego w myśli psychologicznej nie zamknęło jednak możliwości dalszej realizacji nurtu przedmiotowego, tyle, że te jego wersje, które powstały niejako w reakcji na myśl kartezjańską - są z natury rzeczy w szczególny sposób nią przesiąknięte. Układ taki stwarza zatem wyjątkową okazję zestawienia, a wręcz skonfrontowania - o szczególnym walorze poznawczym - tych dwóch wersji ze sobą.
Ani przedmiotowy charakter tej przedkartezjańskiej myśli, ani też sama jej "przedkartezjańskość" nie znoszą oczywiście możliwości wewnętrznego zróżnicowania w jej obrębie. Źródła, jakość oraz konsekwencje tego zróżnicowania pozwalają na wyróżnienie dwu jej nurtów: platońskiego i arystotelesowskiego. Potraktowanie wewnętrznego zróżnicowania filozoficznej postaci myśli psychologicznej w kategoriach "nurtów" podkreśla następujące, charakterystyczne dla niej momenty (wątki):
tożsamość przedmiotu oraz wspólność założeń wyjściowych;
takożsamość perspektywy, rozkładu akcentów i problematyki;
zmienność i rozwój rozstrzygnięć tej problematyki (przy czym najważniejszym rysem "rozwojowości" jest coraz bardziej konsekwentne i pełne wyprowadzanie - z przyjętych założeń wyjściowych - implikacji dla tych rozstrzygnięć).
Filozoficzna postać myśli psychologicznej będzie przez nas analizowana od razu w swym bardzo zaawansowanym kształcie, zaś pominiemy niemal całkowicie jej narodziny, źródła czy początki. Zachowamy natomiast charakterystyczny sposób spojrzenia na tę myśl - dowartościowujący w analizie wymienionych wyżej nurtów ich punkt wyjścia (czyli jakiś odpowiednik "początków", "narodzin" czy "źródeł") w postaci jakiegoś doświadczenia odpowiedniego obiektu i jego danych czy zawartości, a także dalszy sposób (metodę) posuwania się naprzód, jego etapy, wreszcie punkt dojścia.
Specyfika tego wszystkiego, o czym powiedziałem, wyjdzie wyraźniej, gdy tą filozoficzną postać myśli psychologicznej skontrastujemy teraz z naukami szczegółowymi. Pewne wątki tego, co powiedziałem teraz pojawiają się za chwilę jeszcze raz, ale właśnie w kontraście wyjdą może wyraźniej i mocniej rzeczy dla nas najważniejsze. Będę mówił o pewnych punktach pokazując sposób ich realizacji w filozofii i w naukach szczegółowych. Od razu powiem, zrobiliśmy duży krok od początku do tego jak dzisiaj wygląda relacja filozofii do psychologii, do nauk szczegółowych, tym bardziej do psychologii. I generalnie rzecz biorąc w takim systematycznym ujęciu są trzy możliwe wersje tej relacji.
W pierwszej z nich filozofia jest traktowana jak pewna synteza nauk szczegółowych, to jest ważne także, gdy chodzi o to, co się dzisiaj dzieje. Filozofia jest jak gdyby taką syntezą nauk szczegółowych w tym także oczywiście psychologii; ale trzeba rzecz pokazać, szczególność tego wariantu, trzeba powiedzieć, że filozofia zatem nie ma ani swojego przedmiotu swoistego ani swoistej metody, chyba że będzie nią owo syntetyzowanie.
Druga wersja tej relacji to wersja, w której filozofia jest refleksją, analizą metody nauk szczegółowych. Metody, ewentualnie terminologii, zatem przy tym ujęciu filozofia zajmowałaby się w odniesieniu do psychologii refleksją nad terminologią psychologiczną, językiem psychologicznym jak i metodą psychologii. Tak jak i w poprzednim przypadku, filozofia jest w stosunku do nauk szczegółowych czymś wyraźnie wtórnym, tam musiała mieć coś do syntetyzowania, teraz musi mieć coś do refleksji i do analizy.
Ale jest jeszcze trzecia wersja i jest ona najciekawsza, wyraźnie ku temu będę ciążył w całym toku rozważań, mianowicie wersja, w której filozofia istnieje - w słabym rozumieniu tego terminu - "obok" nauk szczegółowych, i ma swój osobny przedmiot oraz swoją osobną, specyficzną metodę. W konsekwencji możemy więc mówić o swoistej autonomii filozofii (dlatego to "obok" ma być rozumiane słabo, bo autonomia oczywiście nie oznacza braku związku, i w tym "obok" mieszczą się właśnie owe związki). To jest oczywiście dygresja, bowiem odeszliśmy od początku, mówiliśmy tutaj o rozwiniętych postaciach, o tym, co się dzisiaj na ten temat sądzi; ale ja musiałem zrobić taką dygresję do współczesności żeby teraz móc mówić o tych relacjach filozofii i nauk szczegółowych z wyraźnym ciążeniem do tej trzeci postaci, która jednoznacznie wskazuje na ową autonomię, na owo słabo rozumiane bycie "obok". Jak wyglądały te poszczególne punkty?
Nauki szczegółowe cechuje wycinkowość, natomiast filozofię cechuje całościowość ujęcia, która jednak jest inaczej rozumiana niż robienie syntezy z tych wycinków.
Filozofię cechuje nie zatrzymywanie się w obrębie doświadczenia, lecz pytanie o jego podstawy. Doświadczenie jest w jej obrębie punktem wyjścia - a nie punktem dojścia. Filozof pyta o podstawy tego doświadczania, o nieempiryczne warunki oraz źródła tego doświadczenia. Jest to oczywiście sygnał tego, że nauki szczegółowe nie zatrzymują się na doświadczeniu, poza to doświadczenie wykraczają może nie aż tak daleko jak robi to filozofia, ta sprawa będzie niezwykle ważna, gdy przejdziemy do rozważania psychologii jako nauki o świadomości, to będą centralne pytania. Mówi się o tym, że naukom szczegółowym właściwe jest systematyczne zredukowanie określone przez właściwy im punkt widzenia, każda nauka szczegółowa ma sobie właściwy punkt widzenia, a w konsekwencji ma swój temat i jest tematycznie zredukowana. Jeszcze raz wraca - w tym momencie przez kontrast z wycinkowością nauk szczegółowych - tak charakterystyczna dla filozofii - całościowość ujęcia. Ale tu w tej chwili nie chodzi o to, że nauki szczegółowe zajmują się tylko fragmentem rzeczywistości, ale o to, że ich wycinkowość jest określona przez perspektywę czy punkt widzenia. Naukom szczegółowym właściwe jest ograniczenie związane z możliwościami swoich metod. Mówi się o metodycznej abstrakcyjności a więc o tym, że badają one to, co badają w zakresie i w sposób, w jaki powstała właściwa im metoda. Od reszty się abstrahuje: od tego, czego metoda nie chwyta, na co metoda nie pozwala od tego się abstrahuje. Natomiast filozofię jako swoistą naukę, posiadającą swoiste metody i swoisty przedmiot - cechuje znajomość zasięgu swych twierdzeń, właśnie dzięki auto-refleksji. Synteza nauk szczegółowych nie daje obrazu całości, a określa właśnie autonomiczność i niezbywalność filozofii jako osobnej nauki o osobnej metodzie. Dla państwa bardziej klarowny będzie przedmiot filozofii niż jej metoda, to na razie musimy zostawić na boku. Niech na razie wystarczy to doświadczenie i pytanie o jego podstawy. Ale można powiedzieć: to dobrze wiemy, zaczęło się wszystko od filozoficznej postaci myśli psychologicznej, wiemy dokładnie lub mniej więcej dokładnie, na czym polega filozoficzność tej poszczególnej postaci natomiast można powiedzieć a gdzie tu jeszcze jest wycinkowość, bo nas interesuje myśl filozoficzna, ale w tym fragmencie, który był psychologiczny. Musimy teraz sobie jakoś pamiętając o tym wszystkim, co powiedziałem w ramach rozważania o psychologii wieczystej, jak my możemy tą psychologiczność wiedząc, że to jest tymczasowe identyfikować. Co będzie psychologiczne, jaki fragment będzie psychologiczny myśli filozoficznej.
Jako pierwsze przybliżenie chciałbym zaproponować tutaj takie dwa sposoby, warunki identyfikacji. Psychologiczne będzie to, co dotyczy człowieka i zwierzęcia. Celowo dorzuciłem tutaj zwierzę, bo chciałbym nie zamykać sobie furtki i móc kiedyś wprowadzić w obręb refleksji psychologicznej także zwierzę jako obiekt badania. A zatem psychologiczna będzie dla nas myśl antropologiczna i zoologiczna w jej filozoficznej postaci. Albo ten fragment czy wycinek myśli filozoficznej, który dotyczy człowieka i zwierzęcia. Oczywiście teraz można powiedzieć: przyszła pora, żeby te pytania filozoficzne, te które dotyczą człowieka i zwierzęcia przynajmniej przykładowo wymienić. Oczywiście to bez trudu można zrobić, bowiem psychologię musi interesować pytanie, skoro interesowało kiedyś, dzisiaj też musi, pytanie o naturę człowieka, naturę zwierzęcia, naturę poznania ludzkiego. Najistotniejsze jest to żeby pokazać ten rys, chodzi o tę filozoficzność, chodzi o ten rys czegoś, co ma swój przedmiot. Filozofię cechuje ostateczność pytań a już na pewno ostateczność odpowiedzi. Dam konkretny przykład i wszystko, co mówiłem stanie się zupełnie jasne, jeśli w ogóle było niejasne. Państwo pamiętają, tydzień temu powiedziałem, że nas będzie interesować historia myśli psychologicznej z perspektywy psychologii odczytana a nie historii kultury i że będziemy szukać w historii aktualnych rozwiązań, aktualnie nas bolących pytań. Psychologię dzisiaj "boli" pytanie o zachowanie. Zatem można odpowiedzieć na pytanie, czego - psycholog, którego boli pytanie o zachowanie - może się spodziewać od filozofii. On może się spodziewać - i tu ujawnia się ta ostateczność pytań nas nurtujących - odpowiedzi na pytanie: czemu się zachowujemy tak, jak się zachowujemy.
I filozofia odpowiada, że zwierzę się zachowuje tak jak się zachowuje dlatego, że jest zwierzęciem a człowiek jest człowiekiem. Odpowiedź na pytanie "dlaczego?" - jest odpowiedzią wskazującą na naturę zachowującego się podmiotu. Oczywiście psychologia sama udziela odpowiedzi innych: wskazuje na psychologiczne mechanizmy, społeczne uwarunkowania - i w efekcie mówi rozmaite rzeczy - ale odpowiedź filozoficzna jest odpowiedzią ostateczną wobec uwarunkowania zachowania najszerzej rozumianego. To odsyła nas do natury zachowującego się podmiotu do natury związku, np. który łączy człowieka ze światem, czy to jest związek przyczynowy czy inny. To jest ten najistotniejszy rys. My będziemy dzisiaj poprzez różne konkrety ostatecznie mieć, przynajmniej w tle cały czas, ostateczną odpowiedź na zadawane pytania.
To tyle, jeśli chodzi o filozoficzność tej postaci myśli psychologicznej, z jaką na początku, u źródeł, w trakcie dochodzenia mamy do czynienia. A teraz będą nas interesować tutaj nurty, a ściślej odpowiedź na pytanie, jakie to nurty myśli filozoficznej w jej psychologicznej postaci czy w jej psychologicznych fragmentach. Psychologia będzie się nam tutaj jawić, zwłaszcza dlatego, że chodzi o odpowiedzi ostateczne jako nauka o duszy. I taki był w historycznym porządku, na moment przejdę do chronologii, pierwszy fragment kształtowania się przedmiotu psychologii. Psychologia była nauką o duszy. Jeśli chodzi o nurty psychologii jako nauki o duszy to są to cały czas fragmenty filozofii. A cóż to jest nurt? Nie będę mówił o tym szczegółowo, bo Państwo z nurtami spotkali się nie raz. (Otóż trzeba...)
Myślę, że dwa momenty są istotne: obecność pewnej problematyki w obrębie tego, co tworzy nurt i pewne związki rozwiązań, ale nurt pokazuje, że to, co nas interesuje jest zmienne, cały czas się staje, nie jest raz na zawsze ustalone. Zatem obecność pewnej problematyki i coraz lepiej rozwinięte jej rozwiązania. Wraca tutaj kwestia rozwoju myśli psychologicznej: w tych nurtach powinniśmy dopatrzyć się tego, co mogłoby być świadectwem rozwoju, a więc tej samej problematyki z tym, że coraz lepiej ujętej, coraz lepiej postawionej. Być może w tych coraz to lepszych ujęciach dopatrzymy się jakichś sygnałów tego rozwoju.
Dwa takie nurty będą nas interesować: mianowicie nurt, który można hasłowo przedstawić przy pomocy postaci Platona, św. Augustyna i Kartezjusza, oraz drugi nurt, który reprezentowany jest przez postaci Arystotelesa i św. Tomasza z Akwinu. Będziemy starali się uchwycić to, co w tych nurtach jest stałe i to, co jest w nich zmienne, ale równocześnie będziemy pokazywali perspektywy i ograniczenia, jakie się z tym typem uprawiania myśli psychologicznej obecnie wiążą. Bo my mamy przecież pytać o związki konieczne, będziemy chwytać konieczne związki między założeniami wyjściowymi a późniejszymi rozwiązaniami, i wynikłe z tych związków perspektywy i ograniczenia. Szukać tego, co w tych nurtach jest nie do przezwyciężenia, co się może zmienić, ewentualnie w jakim kierunku. Ale skoro mamy śledzić także przeszłość i teraźniejszość psychologii, to należałoby odpowiedzieć na pytanie: czy mimo tego, że dzisiaj psychologia jest nauką - a nie koncepcją duszy - to jednak widać w niej jeszcze jakieś "skutki" oddziaływań tych filozoficznych nurtów, ich jakąś, taką czy inną obecność, czy też tego wszystkiego już w żadnej postaci - nie widać.
Wspomnę jeszcze o czymś, co niestety nie stało się tradycją myśli psychologicznej współczesnej a było obecne w filozofii, mianowicie o nurcie związanym z filozofią Leibniza. Liczni znawcy zagadnienia mówią, a na ogół jak mówią to żałują, że w psychologii zupełnie się nie przyjęło - a więc i nie rozwinęło - wszystko to, co na zasadzie hasła z osobą Leibniza jest wiązane; jego idee nie miały niestety większego wpływu na myśl psychologiczną. Co innego na niej zaważyło i to tak się toczyło jak się mogło toczyć, a także jak się musiało toczyć.
Platoński nurt myśli psychologicznej
Przystępując do analizy nurtu sygnalizowanego nazwiskami Platona, Augustyna, Kartezjusza cały czas musimy być świadomi jego filozoficzności oraz równocześnie szukać tego, co w nim psychologiczne. Oczywiście z racji psychologicznego charakteru tego podręcznika będziemy mogli skupić się tutaj tylko na bardzo podstawowych sprawach, zaś szczegóły, chociaż niektóre z nich są niesłychanie interesujące, będą pojawiały się tylko w takiej mierze i w takim zakresie, w jakim okaże się to konieczne i niezbywalne.
Wszyscy są zgodni co do tego, że postęp nauki należy wiązać raczej ze stawianiem problemów niż ich rozwiązywaniem a to dlatego że po pierwsze, żeby problem postawić trzeba mieć za sobą jakąś wiedzę; istotna jest bowiem właśnie ta wiedza, która doprowadza do postawienia pytań. Rozwiązanie tego postawionego problemu czy też odpowiedź na pytanie może być błędna, natomiast to, że udało się w ogóle sformułować dobre pytanie, postawić właściwy problem - jest niesłychanie ważne. Po drugie, istotne jest to, że pytanie w sporej mierze już samo określa odpowiedź, zatem w pytaniu zawiera się nie tylko pewna wiedza, ale też pytanie zawiera w sobie pewną sugestię co do odpowiedzi.
Filozofa oczywiście interesuje pytanie o naturę duszy, a więc problematyka natury duszy oraz ewentualnych różnic między naturą duszy boskiej i ludzkiej. Dokładniej, filozofom chodziło o istotę duszy, o to, jaka ona jest w ogóle i pod każdym względem. A bardziej konkretnie: czy jest jedna i jednolita czy też ma różne formy? Czy jest to coś prostego czy też ma różne rodzaje? W ramach tego pytania o naturę duszy, mieszczą się też pytania o jej siły i zdolności, o jej dyspozycje, o jej stan czynny i bierny, o zależności duszy od czegoś innego.
Platon oczywiście odpowiada na pytania o naturę duszy. Podkreśla mianowicie jej ożywiającą funkcję: dusza ujęta jest przez niego jako wnosząca życie, ożywiająca. Pisał tak: "w cokolwiek dusza wstąpi zawsze z sobą życie wnosi". Jest to to, na co kładł nacisk Platon - powiązanie ze sobą ruchu i życia. Pisał tak w Fedonie: Wiecznie się poruszająca, sama z siebie poruszająca, źródło i początek ruchu, ale dla rzeczy, które ruch nadają. Bo każde ciało bez duszy jest bezduszne, martwe.
Augustyn mówił o duszy jako o substancji rozumnej. Pojawia się podstawowa kategoria substancji, do połowy XVII będzie to centralna kategoria, kategoria substancji, póki nie została usunięta z filozofii przez empirystów brytyjskich. Dusza to substancja rozumna stworzona do rządzenia ciałem. Daje ciału życie, a więc Augustyn w dalszym ciągu przypisuje duszy podstawową funkcję życiową. Ale zaczynają się już pojawiać pewne rysy na tym pozornie wewnętrznie zwartym obrazie. W związku z powyższym Augustyn twierdził, iż myśl pojmuje siebie samą jako czynność życiową wyższego rzędu, myśleć według niego to przecież żyć. Wszelkie życie ma swoją zasadę, czyli duszę. Zwróćmy tutaj uwagę na dwie ważne sprawy. Mówi się o duszy na tej zasadzie, że wszelka czynność musi mieć swoją zasadę. Pojawia się tutaj podstawowa kategoria: dusza jako zasada. Co jest tu ważne? Myśl pojmuje siebie samą jako czynność życiową - a więc za tym stoi jakieś specjalne samopoznanie - a równocześnie pojmuje to w ten sposób, że jest to czynność szczególna i szczególna zasada. Dlatego podkreślam tą szczególność, bo u Augustyna pojawia się centralne pytanie dla tego nurtu - a także dla nurtu Arystotelesowskiego - a mianowicie: jak umysłowa substancja jest zjednoczona z ciałem, tak aby je ożywiać. Jest to centralne pytanie zarówno dla tego nurtu jak i dla nurtu arystotelowsko-tomaszowego. Jak może być tak, że umysłowa substancja zostaje zjednoczona z ciałem po to żeby je ożywiać? To, co tutaj jest problematyczne, to ożywianie przez umysłową substancję. To, co umysłowe, zostaje zjednoczone z ciałem po to żeby je ożywiać. Gilson - a trzeba mu tutaj zawierzyć, bo jest ekspertem w tej dziedzinie wyjątkowej miary - mówił, że to była dla Augustyna głęboka tajemnica, to był istotny problem. Równocześnie trzeba podkreślić, że z tą tajemnicą Augustyn na gruncie swojej filozofii sobie nie poradził. Poradził sobie z tym dopiero wtedy, gdy wyszedł poza filozofię i w oparciu o pewne pozamerytoryczne - bo teologiczne - argumenty, przyjął rozwiązanie, że człowiek jest złożony z duszy i ciała, a więc jest jednością psychofizyczną. Czyli rozwiązanie tego problemu jest rozwiązaniem, które okazało się możliwe w oparciu o pozamerytoryczne względy. Trzeba było wyjść poza filozofię żeby sobie z tym pytaniem poradzić. Przez to Augustynowe ujęcie przebija się sprawa pewnego porównawczego ujęcia ciała i duszy. W tym ostatnim sformułowaniu pojawiło się wyraźnie to, to są jakieś takie różne od siebie "składniki". Rzeczywiście ten rys takiego porównawczego charakteryzowania duszy jest i u Platona i Augustyna bardzo wyraźnie widoczny. U Platona on został zrealizowany przez pytanie o podobieństwo i różnice duszy do świata idei, pojawiła się ta podstawowa dla Platona kategoria idei. Także w przeciwieństwie do ciała dusza została przez Platona scharakteryzowana. Za chwilę podam próbkę takiej charakterystyki. Także u Augustyna ma miejsce dokładnie to samo. Mówi się o ciele tak: ciało ma długość, szerokość, głębokość, a dusza nie ma tych właściwości, jest myślą. Pojawia się rozciągłość ciała i nierozciągłość duszy (przypomina się nieodparcie w tym miejscu Kartezjusz, ku któremu wszystko to przecież zmierza i w którego koncepcji kulminuje). Równocześnie ciało zostało scharakteryzowane jako widzialne, wielopostaciowe, ludzkie, śmiertelne, rozpadalne. I dusza została temu ciału przeciwstawiona jako rzeczywistość sama w sobie istniejąca, sama, bez postaci, wieczna, boska, nierozkładalna, rozumna.
Najciekawszy jest tutaj problem stosunku duszy do ciała. Jak to wyglądało u Augustyna, zostało już powiedziane, a teraz krótko wypada powrócić do Platona. Nas interesuje tutaj pewna hierarchizacja, te dwa człony stosunku duszy do ciała zostały przez Platona wyraźnie hierarchicznie usytuowane. I to jest oczywiście ważne aż do takich sformułowań, w których mówi się o tym, że śmierć jest uwolnienie duszy z ciała, jest wyzwoleniem duszy z niewoli ciała. Mówi się także, że dusza jest aktywna, a ciało bierne; dusza kieruje, a ciało jest kierowane, dusza rządzi, ciało jest rządzone. To jest hierarchia bardzo oceniająca. Ale jest jeszcze inny, być może nawet ciekawszy fragment tej charakterystyki stosunku duszy do ciała, a mianowicie chodzi o to, jaki jest udział, a nie tylko proporcje, także o wolę, o ważność duszy i ciała w poznawaniu człowieka. Np. ciało jest pojmowane przez Platona jako przeszkoda w dochodzeniu do prawdy. Pisał wprost: Pomny błędu poznania przez oczy i pomny błędu poznania przez uszy. Dusza ogląda coś za pomocą ciała a ono ją w błąd wprowadza. Ta nauka trafia na to, że przed wejściem w ciało była w świecie idei i miała okazję tę ideę poznać, a potem co najwyżej sobie przypomina wiedzę tam zdobytą. To też jest przyczynek do tego jak ta hierarchia w tym kontekście jest ujęta. Można zapytać, dlaczego podniosłem właśnie ten wątek tak jakbym te wartości przesuwał? Zrobiłem tak, ponieważ chciałem teraz na moment wrócić do tego wątku zdziwienia, pytania i szukania nie budzącego wątpliwości punktu wyjścia w poznaniu filozoficznym. To jest jasne: jeśli zmysły są tak bardzo zawodne a uzyskane przez nie poznanie ma nikły walor poznawczy - to trzeba szukać innego źródła wiedzy. Problem ten pojawił się już u Platona, ale wystąpił także z całą ostrością u Augustyna, który miał za sobą doświadczenia sceptycyzmu greckiego i musiał sobie z tym, co sceptycy widzieli złego w poznaniu zmysłowym - samodzielnie poradzić. Uważał, że do wykazania jest to, że człowiek nie jest skazany na sceptycyzm. Niewątpliwie poznanie zmysłowe, mówił, wzięte jako bezpośrednie doznanie jest omylne jako kryterium prawdziwości wyprowadzenia z błędu. Zatem trzeba szukać jakiegoś innego niż poznanie zmysłowe źródła pewnej wiedzy, żeby poznać ten sceptycyzm, na który dusza czeka, żeby nie być skazanym trzeba wyjść. Pojawia się charakterystyczne rozumowanie Augustyna, które pozwolę sobie państwu in extenso przeczytać z racji tego jak ono wygląda: (cytat z <<wprowadzenie do nauki św. Augustyna<<, s. 53): w takim tekście ,,O życiu szczęśliwym” -....contra academicos,.. Augustyn po raz pierwszy formułuje w rozpoznawalnej postaci argument, który znajdzie swoje zwieńczenie u Kartezjusza, w jego słynnym rozwiązaniu.
Wielki Augustyn pyta swego niesprecyzowanego rozmówcę: czy wiesz przynajmniej, że żyjesz, a rozmówca odpowiada: wiem. W innym dziele (S) argument wygląda następująco: Ty, który chcesz poznać siebie, czy wiesz, że jesteś? Wiem. A skąd to wiesz? Czy czujesz, że jesteś prosty?.... Czy czujesz, że się poruszasz, nie wiem, czy wiesz, że myślisz, wiem, a więc prawdą jest, że myślisz. Co jest tutaj charakterystyczne? Pewność istnienia myślącego podmiotu jest więc ugruntowana bezpośrednio pewnością istnienia myśli w przeciwieństwie do każdej innej (?) pewności i ta niezaprzeczona prawda jest u nich najpierwszą(?) ze wszystkich pewności. Co jest pewne? Doświadczenie istnienia własnej myśli a równocześnie co jest charakterystyczne, to się pojawia w komentarzu Gilsona do tego właśnie tekstu, mianowicie późniejsze rozwiązanie kartezjańskie jest jednak ....... u Augustyna po pierwsze jeszcze kładzie się większy nacisk na życie niż na myśl, dla Augustyna myślenie było szczególną funkcją życiową, ale jeszcze cały czas funkcją życiową. Akcent jest u Augustyna bardziej na życie niż na myśl, w pierwszej wersji było: "czy wiesz, że jesteś" a nie wiesz, że myślisz. I dopełnia się twierdzenie istnienia ciała, a dla Kartezjusza istnienie ciała to było - myśl! Punktem dopowiedzenia. Podkreślam niezwykle mocno te dwa wątki, szukanie nie budzącego wątpliwości punktu wyjścia i znalezienie go w takim a nie w innym poznaniu, bezpośrednim doświadczaniu. A po drugie chodzi o to, co w tym doświadczaniu jest dane a w związku z tym, co jest dane, co jest do domyślenia. U Kartezjusza trzeba domyślić istnienie ciała i świata, bezpośrednio jesteśmy pewni tego, że myślimy, jesteśmy rzeczami myślącymi. A u Agustyna jest jeszcze to, że żyjemy a myślenie jest czynnością życiową szczególnego rodzaju. Zaczyna pojawiać się w rozmaitych postaciach centralny problem psychologii jako nauki o duszy, problem, który nazwany jest dzisiaj problemem psychofizycznym, problem stosunku duszy do ciała. On będzie do końca obecny w myśli psychologicznej, to jest najważniejsza rzecz, która się wiąże z zapowiedzią tego, co tutaj będzie. Pokażę państwu tomistyczne rozwiązanie. Istota rozwiązania tomistycznego polega na tym, czy nie rozwiązania tylko wprowadzenia, rozwiązanie Tomasza oczywiście to jest teraz punkt dojścia,..... myśmy tutaj widzieli, że jak może powstać problem psychofizyczny, teraz widzimy jak powstanie to jest nie do rozwiązania. Teza o inności psychofizycznej człowieka u Augustyna jest tezą pozafilozoficzną, jest tezą opartą na objawieniu, na teologii, na gruncie filozofii tej tezy wyartykułować się nie da. Niestety, psychologia nie poszła za Tomaszem. Powinienem teraz ten nurt charakteryzując mówić o Kartezjuszu. Kartezjusz już się tu pojawił, pojawił się jako ta postać, do której to wszystko pójdzie, wszystko ciążyło, wszystko tak szło w kierunku Kartezjusza, bo nie mogło inaczej iść. Kulminowało w ujęciu kartezjańskim, ale ponieważ o Kartezjuszu będzie jeszcze wiele razy mowa, nie będę mówił tylko o tym jak ujęcie tego nurtu zaważa na myśli psychologicznej, na psychologii, powiem jeszcze krótko. Jak państwo wiedzą, pewnej listopadowej nocy, Kartezjusz będąc na kwaterze, był zaciężnym żołnierzem, powziął myśl, znalezienie wątpliwości w punkcie wyjścia w oparciu o sceptycyzm.....i wtedy właśnie słynne cogito ergo sum. Co jest istotne? W dwu kontekstach wzięte, nie chronologicznie, chodzi o przesłanki, o konkluzje, chodzi o to, że znikło gdzieś życie a zostało myślenie, jako to, czego jesteśmy pewni, czego doświadczamy. A także w związku z tym zostało tylko to, że dusza została pojęta jako rzecz myśląca. To jest ten punkt w Kartezjuszu, którego wagi dla myśli psychologicznej nie sposób przecenić. To jest centralna sprawa. Pozbawienie przez Kartezjusza duszy funkcji życiowych zaważyło i do dzisiaj waży na myśli psychologicznej. Wszystko zaczęło się od braku zaufania do zmysłowego, zewnętrznego poznania, szukanie w doświadczeniu wewnętrznym, w dojściu do myślenia, myślę, które jest jakoś dane to myślenie, punktu wyjścia nie budzącego wątpliwości. Wszystko, co dla tego nurtu jest charakterystyczne, znaczące, ważne, jeśli chodzi o rezultaty wyjdzie jeszcze wyraźniej, gdy ten nurt, jak obiecywałem państwu, zastąpię teraz drugim nurtem arystotelowsko-tomistycznym, ale dzisiaj tego zestawienia nie dam rady zrobić. Tylko krótko. Wiedzą państwo w jakich terminach była formułowana Arystotelowska nauka o duszy. Ja tych terminów przypominać nie będę, tam są całe takie pary tych terminów, całe ciągi, od aktu i możności poczynając a na.... kończąc, ale co jest istotne? Jak państwo zdołali zauważyć czytając tekst Arystotelesa ogólność tych kategorii, powszechność ich zastosowania i kierunek posuwania się naprzód, te trzy momenty są niesłychanie ważne. Jeszcze raz przypominam: ogólność i kategoria odnoszą się do duszy i do każdego człowieka, każdego konkretnego przedmiotu. Materia i forma to są kategorie, które odnoszą się do każdego konkretnego przedmiotu, nie tylko człowieka i zwierzęcia, ogólność tych kategorii, powszechność ich zastosowania oraz wynikająca z tego użyciowość tych kategorii, porządek całej roboty, która się zaczyna od kategorii ogólnej a potem się konkretyzuje w odniesieniu do takich szczególnych obiektów jak ciała mające możność życia. Ten kierunek posuwania się oznacza się wyznacza jakość różnych kategorii a co się z tym wiąże określony przez punkt wyjścia, przez jakoś doświadczenia i tego, co jest tym wspólnym doświadczeniem, a więc nie doświadczenie, które u Kartezjusza jest dane, jest tutaj momentem najistotniejszym. Jest to bardzo interesujące rozwiązanie Arystotelowskie, mam na myśli rozumienie władzy duszy, klasyfikacje, to jest niesłychanie ważne i cały czas wartościowe jeszcze, nie przebrzmiałe, i bardzo ważne także nie do przecenienia, pokażę państwu, co Tomasz z tym zrobił, te wątki metodologiczne u Arystotelesa, gdy chodzi o porządek, co jest tam najpierw dane: obiekt, potem poznanie tego obiektu a potem na końcu władza, która nad tym poznaniem stoi. Tam jest taka charakterystyczna kolejność. Jak chcemy scharakteryzować duszę musimy wyjść od jej przedmiotu, potem mówić o sposobie badania tego przedmiotu np. myślenie, spostrzeganie, a potem o władzy, która ten sposób poznanie umożliwia. Od przedmiotu do duszy a nie od duszy do przedmiotu. U źródeł walorów rozwiązania tego drugiego nurtu będziemy szukać w tzw. realizmie, który właściwy jest i Arystotelosowi i Tomaszowi, przeciwstawieniu go innemu stanowisku, idealizmowi rozwiązań nurtu Platon-Augustyn-Kartezjusz.
Gdybyśmy mieli mówić o zaistnieniu myśli psychologicznej, to musielibyśmy zacząć od rzeczy, która jest pozornie prosta - zaś tak naprawdę jest niesłychanie złożona - a mianowicie kwestii samego pojawienia się tej myśli oraz sposobu jego ujęcia, chociażby w postaci terminów, w jakich to pojawienie się (czy też zaistnienie) - można scharakteryzować. Naturalny wydaje się być w tym kontekście termin "początki". Równie nęcące czy kuszące byłyby tutaj inne kategorie, w których można by mówić o zaistnieniu myśli psychologicznej - np. kategoria "narodzin" czy też "źródeł" (a pewnie mogłyby być wprowadzone i wyróżnione jakieś inne możliwości w tym zakresie). Każda z tych kategorii ma swoje dobre i złe strony. I tak na przykład kategoria "początków", kieruje naszą uwagę na czas: myśl psychologiczna musiała się kiedyś zacząć. Pojawia się zatem pytanie: a kiedy się zaczęła? W jakich okolicznościach się zaczęła, kto był "u tych" jej początków? Ale oczywiście nie to nas interesuje, lecz przesłanki pojawienia się czy zaistnienia. Jeśli tak, to znowu nasuwa się pytanie, czy jesteśmy w stanie abstrahować od tego wszystkiego, co można zbiorczo nazwać okolicznościami, tzn.: od tego, kto był u tego początku i od samego czasu, od właściwej chronologii, itp.
Jeżeli tak, to w świetle tych naszych preferencji, "początek" nie byłby najlepszym terminem. Pojawiają się natomiast jeszcze inne możliwości: można przecież mówić o "narodzinach". One oczywiście też kiedyś musiały mieć miejsce, ale te narodziny jakoś tego czasu tak nie eksponują, a przynajmniej nie w takim ujęciu, w jakim eksponuje go "początek". "Narodziny" eksponują jednak czas w nieco innym aspekcie - dla nas niesłychanie interesującym - a mianowicie narodziny sugerują, że myśl psychologiczna się "rodziła", a więc to nie było coś momentalnego, lecz rozciągało się w czasie. Sugeruje to więc, że te narodziny trwały, i tu po raz kolejny wraca czas i to w postaci niepożądanej. Oczywiście niedogodność ta byłaby tak dotkliwa gdyby nie to, że w przypadku "narodzin" można znów abstrahować od czasu w czysto chronologicznym sensie - natomiast skoncentrować się na śledzeniu: od jakiej postaci, ku jakiej te "narodziny" myśli psychologicznej przechodziły, czy one posiadały jakieś "trwanie", czy można, czy potrafimy wyróżnić rozmaite fazy tego "dziania się czy też trwania tych narodzin" - analogicznie do tego, jak uwzględniamy różnorodność postaci w jakich przychodzi na świat człowiek. A więc można to "rozciągnięcie w czasie" - śledzić. A oczywiście całkowicie na boku pozostają tak okoliczności, jak i "autorstwo" tych narodzin - które w ogóle znika z pola widzenia.
Jest jeszcze ta trzecia możliwa kategoria, a więc kategoria "źródła" i ona też jest bardzo interesująca, aczkolwiek ma również ten mankament, że kieruje naszą uwagę w stronę źródeł potraktowanych psychologicznie jako motywacja do tworzenia myśli psychologicznej. Znowu trzeba podkreślić, że takie ujęcie nas tutaj interesować nie będzie. Powstaje więc problem, czy da się mówić o tym, co było źródłem myśli psychologicznej - bez równoczesnego spsychologizowania tego "źródła" w postaci motywacji tego, kto myślał, kto tę refleksję, myśl psychologiczną tworzył - a jeśli tak, to co może być tym "źródłem" jeśli nie jakaś motywacja, tego kto tę myśl psychologiczną chciał formułować.
Na rozmaite sposoby da się o tym mówić. Każdy z tych sposobów, jak to już zasygnalizowaliśmy, ma swoje dobre i złe strony. W tej chwili, po tym, co tu zostało powiedziane, oczywiste jest, iż będziemy mówić o początku, ale przeformułowanym, narodzinach na nowo zinterpretowanych czy źródłach nie spsychologizowanych. Istotne jest tylko, co będziemy robić a kategorie, w jakich to będziemy robić pewnie teraz są mniej ważne. Oczywiste jest również i to, że będziemy starali się szukać przesłanek myśli psychologicznej, właśnie nie okoliczności a przesłanek. To jest bardzo enigmatyczne określenie, ale za chwilę jak będą omawiane narodziny myśli psychologicznej - to sprawa ta zostanie dookreślona. Będziemy więc starali się pokazać to "dzianie się" - nieco oksymoronicznie rzecz ujmując - w sposób "a-czasowy". Pozostała jeszcze jedna sprawa. Mianowicie myśl psychologiczna rodziła się od razu w jakiejś postaci. Ona się nie mogła rodzić nie mając jakiejś postaci, nie będąc od razu, w jakiejś wersji myślą psychologiczną. I teraz jest pytanie: a jakie to wersje mogą wchodzić w grę? I drugie, z nim związane: jak przy tych rozmaitych wersjach rozpoznać cały czas obecną psychologiczność tej myśli?
Gdybyśmy chcieli mówić o pojawieniu się czy zaistnieniu myśli psychologicznej wykorzystując kategorię punktu wyjścia, to musielibyśmy się odwołać do powszechności doświadczania przez człowieka: świata, siebie samego i swych związków ze światem. Inaczej mówiąc punkt wyjścia stanowiłoby zatem wszechobecne doświadczenie świata i doświadczenie naszego bycia w świecie. Niektórzy za Heiddegerem mówią o: "doświadczającym-byciu-w-świecie- człowieka". A zatem za punkt wyjścia myśli filozoficznej - w jej niezróżnicowanej jeszcze postaci - musielibyśmy potraktować pewien typ poznania, poznania bezpośredniego, mianowicie bezpośredniego poznania świata i nas w świecie w określony sposób (człowiek w tym świecie, doświadczając go - jest). To jest taki typ doświadczenia, który poprzedza naukowy typ poznania świata - a zatem jego cechą charakterystyczną jest potoczność i przednaukowość. A jako przednaukowe i potoczne cechuje je - bezprzesłankowość stosowanej metody: doświadcza się po prostu tego świata żyjąc w nim, zaś refleksja na temat tego, czego się doświadczyło - przychodzi dopiero potem. Ale najważniejsze jest to, że świat jak jest doświadczany i my sami jak jesteśmy doświadczani, jawimy się w tym doświadczeniu jako coś nieoczywistego; istotnym rysem tego doświadczenia, jego waloru poznawczego jest nieoczywistość. W efekcie, to czego doświadczamy i kiedy doświadczamy rodzi w nas zdziwienie i wątpliwość. A więc tak można mówić o postaciach tego rodzenia się myśli psychologicznej: doświadczenie - zdziwienie - wątpliwość - próba poradzenia sobie ze zdziwieniem i wątpliwością, w postaci mniemań, opinii, twierdzeń, koncepcji, teorii - które dostarczają albo (jak najszerzej potraktowanego) wyjaśnienia albo (równie szeroko potraktowanego) rozumienia tego, co doświadczane.
1