PROMETHIDION
RZECZ
W DWÓCH DIALOGACH Z EPILOGIEM
CZYLI W CHOLERĘ TRUDNY POEMAT
1.
DEDYKACJA „Tobie - Umarły te poświęcam pieśni...” Do Włodzimierza, z którym Norwid by ł blisko, poświęca mu swoją modlitwę. Na „szlaku białych słońc” ma na Norwoda czekać, każdy umiera. C. K. N
2.
WSTĘP
Zwrot do sztuki, jest ona porównywana do cierpliwej matki, Ojca czekającego na syna marnotrawnego. wiecznej tęczy Jeruzalem - przymierze (Biblia), czasu ciszy i burzy - dzieło artysty to wynurzające się sumienie niszczące fałsz. Sztuka jest jak WIKTORIA z wieńcem laurowym. (nie dosłownie)
3. Do czytelnika
I.
Norwid tłumaczy, że wybrał fomę antycznego dialogu, gdyż o sztuce należy mówić nawiązując do kolebki (w formie tylko Grecy cos wprowadzili i tego się trzymamy).
II.
W pierszym dialogu mowa jest o formie - Pięknie, w drugim o treści - Dobro, w obu o Prawdzie.
III.
Że o Sztuce będzie, ale nie rozumem, bo ten zaczyna się od negacji i na niej kończy, ale mądrością, bo ta zaczyna sie od bojaźni Bożej idacej przez wolność w Bogu objawiającą się krzyżem a kończy na miłości.
4.BOGUMIŁ. Dialog, w którym jest rzecz o sztuce i stanowisku sztuki. Jako forma.
Rozmowa pomiędzy panami w salonie przy chińskiej herbacie zaczęła się od Chpina, który „naczelnym u nasz jest artystą”. Ktoś (chyba Bogumił) powiedział, że ceni kompozytora za polski zamach, że trafia mu nim do serca. Bogumił poddaje w wątpliwość miłość Chpina do narodu - czy nie wstydził się jednak trochę i czy nie łatwiej było komponować w tamtych czasach taka właśnie muzykę. Przerywa to Konstanty - młodzieniec wyśmiewający poważne rozmowy, chcący się bawić a nie dywagować wypowiada słowa „co pięknem, to się każdemu podoba”. Rozmowa powróciła jednak na tory początkowe - o pięknie. Mauryci i Konstanty dyskutuja o ludowych piosenkach - że w nich też jest źródło „głębszej krainy”. Hrabia jest przeciwny ludowości (dzikości, bujności, splotowi), przekonuje nas o harmoni, porządku. Amroży z jednej strony nie przeczy temu, a z drugiej nie ukrywa, że jest ludowcem raczej. Bogumił to przerywa i zacznie sie jego przemowa o sztuce.
Gdyby zapytać wiecznego człowieka (chyba Prometeusza) czym jest piękno odpowiedziałby, że kształtem miłości. Każdy ma w sobie pył tego piękna, która gdyby zdominowała człowieka to by tworzyła przeróżne piękne rzaczy (ojeja, późno jest i mam nadzieję, że niczego nie kićkam...). Dlatego i słuchacz i artysta moga się zmienić rolami, ale obaj sa sobie potrzebni. teraz Bogumil zapyta człeka wieczneczgo czym jest praca (B. powiedział, że największą praktycznością na świecie). Prometej Adam mówi, że nazwał piękno profilem Bożym, a pracę nazwie zguby szukaniem. Szukał Ind, Per, Egipt, Grek, Etrusk, Rzymianin i Part i inni... I tu myśl się pojawia, że jeśli piękno będziemy traktować tylko jako odczuwanie przyjemności z patzrenia na coś ładnego to dobro - treść - zamieni się w wygodę i to wszytsko bez sensu. aby tego nie zatracić piękno musi miec swój cel. „Bo piekno na to jest, by zachwycało/ Do prcy - praca, by się zmartwychwstało” Dlatego lud jest nalepszym poetą, muzykiem. Pieśń i praktyczność są nierozdzielne jak mąż z żoną („zepsułeś sztukę, to zepsułeś żonę” :D). Teraz fragment o Polsce: Pieśń dla zwykłego chłopa ciemiężonego przez Moskali jest nieraz jedynym bodźcem rozpalającym polskośc w jego sercu ( napisałam to dłużej niż Norwid... ;( ). Pieśń Polski jeszcze trwa, jest jak płymyczek, kiedy sie cos kocha, chce się widziec choćby cień tej osoby, dlatego smutno Bogumiłowi, że w Polsce nie ma sztuki użytkowej - krzywe stodoły, wieże bez wyrazu, szlachciz zna Wenus i Apolla, a krzywy komin w domu ma. . Kto kocha, choć cień obrazu chce widzieć, a miłośc jest niezwyciężona, nie zna strachu, razem z Dobrem tworzy nierozerwalną jedość i Polacy o tym wiedzą. Bogumił widzi, że grecję kochano (naśladownictwo), Rzym (Roma - amoR), co z Polską? „Czołem artystów są męczennicy. Brakuje w Polsce rozgałęzienie pieśni, tak też mówił Konrad (Dziady). Bogumiłowi brakuje kapliczki pięknej. Izrael grzeszył, ale nawrócił się miłością do Boga, Bogumił sie boi, bo nie widzi teraz tej Miłości w ludziach. duchowni nie widza w nim ducha, a świeccy za duźo ducha - tak przechadza się B. w „ śnie Prometowym”. Dość już o tym. B. widzi przyszłość poleskiej sztuki jako „choragiew na prac ludzkich wieży”, „jak najwyższe z rzemiosł apostoła i jak najniższą modlitwę anioła”. Praca jest pomiędzy. Gdy skończył jedni stwierdzili, że to było ekstra inni, że się znudzili, inni, że gruuuuuba książkę powinien wydać, a on sam chciałby, żeby choc 2 zdania z tego sie urzeczywistniły i życzy czytelnikowi zdrowia.
5.WIESŁAW. Dialog, w którym jest rzecz o prawdzie, jej promieniach i duchu. Jako treść.
Wiesław mówi, że to co głosem opini się nazywa to Proroctwa promień ostatni - wstrząśnięte sumienie ludzi... znów Konstanty przerywa, że to wszystko to mistycyzm, filozofia, Platon, Generał dodaje, że „urojenie głów bezczynnych”. Wiesław się nie zgadza i nawiązuje do tego, że ludzie ciągle narzekają (kto zapoczątkował stereotyp Polaka-marudy?!?) Wiesław zwraca się do Generała z pytaniem czy ważne jaki to jest oddział (piechota, itp.), który rozwalił karabinierów konnych. Jakoś chciał tym nawiązac chyba do mistycyzmu. Do tego Norwid dał swój przypis, że są ludzie, którzy nazywaja mistycyzmem wszytsko to, czego im sie nie chce zgłębić lub nie chca tego przyjąć. Generał odpowiedział, że chciałby takim dowodzić, ktoś rzucił jakąś uwagę, krótki śmiech i ciążąca cisza. Wiesław pyta się o cisze i próbuje mowic dalej, ludzie na to, że obłudnym, ale inni, żeby dalej gadał. I mówi o prawdzie (chyba... aaaaaaaaa!!!!!), że głosem ludu i Boga ona (jednak Prawda) o proprokach Izraela (że Boga Jedynego mięli głosić i walczyć prawdą). Opinia - „ojczyzna ojczyzn” jest głosem Boga, gdy zwiera w sobie prawdę, czasami nikt jej nie słucha... Konstanty pyta czy Wiesław za proroka się uważa, a W. objasnia różnicę między prorokiem a wieszczem. Ten pierwszy wychodzi z sumienia, mówi prawdę dla niej samej, drugi z piekności (piekność - kształt prawdy i miłości) i okresla profil (?). Prorok idzie, wieszcz lata w próżni. W macoszej ziemi W. - Włoszech laur wieszczów jest, a w Matce tex jest troche proroctwa, choc Car rozumny i głupota tchórziwa je tłumią. Wyróxniamy jeszcze wróżbitów, którzy trafiają - politycy ówczesnego swiata, kuglarze, czarownicy. Tu W. zakreśla koło kredą na stole (* Norwid jux to kiedyś widział) i ze środka promień wyprowadza. Środek - „sposób w polskim języku, który ma w sobie i w ludziach słuchaczy”; promienie - prorocze wnętrzności narodu
Obwód - wieniec wieszczów
Astr z którego wywodzą sie promienie - narodu sumienie
„Czar w ludzie jest to, co la prestige znaczy.
- Wiec niechaj prawda dla prawdy walczący
Wpiew rozczarują Czar ów carujący.”
Car kłamie, pochodzi zza kręgu. Czar pojawia się w ludzich kiedy kłamia, drapuja się (what?!), kiedy w duchownych brak ducha, Jedyne co pozostało Polsce bez ciała (granic) to jej głos - trzeba zaufać Bogu, tylko to moxna zrobić. Zakończył,a opinie były podzielone, ktoś niezadowolony rzekł, że mógłby dolewać wody w Kanie. W. na to, że dawać wode może - Zbawiciel w wino ją przemieni. W Prawdzie wszytsko jest czyste, kłamstwo to co było brudzi, mąci. Takimi osobami są obłudni duchowni noszący ciężkie szaty, bijacy sie na pokaz. Ostatnie zdanie: „A złe i dobre miną... wezną nowe!
6. EPILOG (krótsze fragmenty wklejam, dluższe opisuję) - duxo tego wyszło, ale naprawde nie miałam pomysłu jak to skrócić, w dwóch słowach epilog to dużo bardziej teoretyczna część niż poetycka dotycząca sztuki, a Ursel niewiele o tym wszystkim pisze więc myslę, że ostatecznie Epilog można nawet opuścić.. Na szczęście łatwym językiem napisany, czyta się raz dwa.
I. Słowa, które zmartwychwstają czynem sa potrzebne - słowo testament czynu.
II. Każdy naród do sztuki dochodzi inna droga jesli tą sama to sztuka do niego przychodzi
III.
tego sie nie da streścic tylko opisać można
Owóż, tak przychodzili:
Indianin cierpliwy - przez pojęcie grzechu i pokuty - pracę dla pracy.
Egipcjanin - przez religijną Nilu inżynierię.
Fenicjanin - przez pojęcie życia jako używania, handel, przemysł, konstrukcję okrętów. - Stąd na kolonie starożytne.
Hebrajczyk - przez lirykę i chwałę Pana... oczekiwanie... zawieszenie... (na krzyżu!).
Pers - przez pojęcie światła, skąd kolory tkanin perskich sławne.
Babilończyk - przez pojęcie mocy i panowania (pion i cegła).
Grek - przez półboską (tj. bohaterską) heroiczność.
Rzymianin - przez pojęcie ogromu i ogarnięcie (Koloseum).
Chrystianizm - przez przecięcie linii ziemskiej, horyzontalnej, i linii nadziemskiej, prostopadłej - z nieba padłej - czyli przez znalezienie środka +, to jest przez tajemnicę krzyża (środek po polsku znaczy zarazem sposób).
Niderlandczyk praktyczny - przez chemię, to jest przez wynalezienie olejnego malowania (Van Eyck), stąd na Niemcy i narody północne.
Włoch - przez natchnienia ś. Franciszka z Assisi i przez plastyczną muzę Danta, wokoło których cała się sztuka włoska koncentruje[1].
Francuz - przez pojęcie poloru i zewnętrznej cywilizacji kształtowanie stopniowe;moda: po łacinie modus, tryb.
IV. W Polsce od grobu Fryderyka Chopina rozwinie się sztuka, jako powoju wieniec, przez pojęcia nieco sumienniejsze o formie życia, to jest o kierunku pięknego, i o treści życia, to jest o kierunku dobra i prawdy.
Wtedy artyzm się złoży w całość narodowej sztuki
V. Fryderyk w swojej muzyce zawrał ludowe natchnienia podniesione do potegi przenikajacej ludzkość - tym jest narodowość u Chopina (też). Mysli jak ptaki najpierw słyszy muzyk, potem widzi je malarz, Gdy już osiądą rzeźbiarz je zamyka w głazie. Narodowy artysta organizuje wyobraznię.
VI. Pomiędzy przeszłością a przyszłością otwiera się próżnia rozpaczliwa... w tej próżni zrodzone pokolenie - między przeszłością a przyszłością nie złączonymi niczym... czymże w rzeczywistości ma pozostać?... aniołem, co przelata - upiorem, co przewiewa - zniewieściałym niczym... męczennikiem... Hamletem...
VII. Żydzi nie rozwinęli sztuki, bo grzeszyli nawet praca, bo ona nie była czysta, nie chwalili też Pana, a jedyny pomnik Mu wystawiony to Krzyż.
VIII. Żadne się społeczeństwo nie ostoi i żaden naród nie utrzyma, jak przez pracy harmonię tradycyjną powiązane z sobą słowo ludu i słowo społeczeństwa w dwie się strony rozprzęgną. Od lat kilku słyszano[3], że świadczyłem tej prawdzie; wielu, to czytając, wspomni sobie albo słowa moje - albo listy - albo rękopisma - albo i rozrzucone nawet druki. Piszę to dziś dorywczo, aby ślad pozostawić - ale bym wam rozwinął przez całą ogromność historyczną, ile to się wagi przywiązuje do rzeczy, którą dziś nawiasem w szkicu tutaj określam, bo nie mogę zbyt na zdrowie moje liczyć - piszę więc, jakbym mówił.
IX .Różnica pomiędzy słowem ludu a słowem pisanym i uczonym jest ta, że lud myśli postaciami.A umiejętnik postacie do myśli swych dorabia.
Że więc tylko przez harmonię tradycyjną pracy narodu ten dialog, ta rozmowa myśli ludowej z myślą społeczeństwa odbywa się. Rozmowy tej ujęcie w harmonię sztuki, rękodzieł, rzemiosł i rolnictwa stanowi zdrowie narodowe - - stanowi przytomność i obecność - byt.
X. Naród, tracąc przytomność - traci obecność - nie jest - nie istnieje...Głos prawdy - ludzie prawdą żyjący i dla prawdy - mogą znowu powołać go do życia.
XI. Lud - ręczną pracą zdobywa wiedzę, i dlatego nie potrzebuję już tłumaczyć czemu on myśli postaciami: jużcić on tylko ciągle postaciuje, pracą plastyczną myśląc... Wykazałem więc, jaka jest różnica myślenia ludowego i przyczyna różnicy.
XII. Kto ma teraz trochę zastanowienia, ten zrozumie, jaką pełnią powinność piętrzące się arkady tego sztuk wodociągu, połączającego łańcuch pracy: bo ducha pracy (to jest one myślenie ludowe i naturę mu przyrodzoną) z myśleniem ludzkości w społeczeństwie, które czyni powinność połączania narodów z narodami - ale połączania, nie naśladowania i małpowania, bo wtedy ludowa myśl odstąpi, jako nie czyniących powinności, kiedy ona swą pełni.
XIII. Naród bowiem składa się z tej sfery dolnej, która go różni od drugich...
I z tej górnej, co łączy go z drugimi...Ale łączy go, a nie siebie...Te zaś dwie całości w dialogu onej myśli ludowej ze społeczną nieustannym przestają - jako wyżej się rzekło... Taka to jest architektura onej kupoli niewidzialnej, w której siedzi skrzydlaty duch narodu i psalmów wstęgi prześpiewuje...
XIV. Nie liczenia na trafy, na wypadki, ale na postępki, w trzeźwości prawdziwych proroków - to jest prawdą dla prawdy i z wyznawaniem Jednego Ojców Boga walczących. Kto powiada, że jest materializmem podnosić materię narodową, ten od onej nieuniknionej pokuty syna Adamowego odciąga. Odkupywać ciężar pracy miłością twórczą to jest raczej do czynienia stojącemu w prawdzie obowiązku - mnożyć chleby cudem patriotyzmu dodatniego - twórczego... cudem, mówię, miłości tego obowiązku, który-to Ojczyzną albo narodem nazywamy. A zaś przede wszystkim z myśleniem ludowym w pracowitej harmonii się kojarzyć - czego główne pojęcia są powyżej... Oczyszczać głos opinii, tak iżby przeczysto się dał słyszeć - trąbę jakby sprawując ku wysłuchiwaniu wołań Pana... Uwagi te, jako nierozdzielne z powodzeniem sztuki w Polsce - kreślę.
XV. Tylko sztuce pojętej w całej swojej prawdzie i powadze Polak dzisiaj poświęcić może życie. Wieleż to talentów już zmarniało przez nierozświecenie tego poważnego stanowiska, jakie sztuka ma zająć?... Zwłaszcza iż sztuka poświęcenia zupełnego wymaga i jest jednym z zakonów pracy ludów i pracy ludzkości...
XVI. Kto odwodzi od rozwinięcia sztuk, rzemiosł i rękodzieł w narodowym kierunku, ten odwodzi naród od nieuniknionej tu pokuty, w dumę go wprowadza, w próżność. Nie pełniący pokuty sumienia czystego mieć nie mogą: objaśniam to, co w Pieśni społecznej zawołałem: „Nie ma mienia bez sumienia!..." Objaśniam to - i w porozrzucanych fragmentach pism moich, od ich początku aż do dziś, czytelnik objaśnienia najróżnostronniejsze znaleźć może.
XVII. Kto powiada: „Anglik na to, by brzytwy robił, a Włoch, aby malował, itd., a my za pieniądze kupiem wszystko” - w błędzie jest - nie zna rzeczy - bo pieniędzy nie będzie, jak się pracy u siebie do godności czynnego myślenia uświęconej modlitwą sztuki nie podniesie... Bo to nie jest tak, jak ci panowie myślą: u Anglika ono robienie brzytwy, a u Włocha ono malowanie, a u Polaka sianie zboża - to tylko punkta wyjścia pracy, nie zaś cała ich praca. Każdy musi odrabiać oną pańszczyznę Adamową.
XVIII. Rozdzielenie ekspozycji publicznych na ekspozycje, jest najdoskonalszym dowodem, o ile sztuka dziś swej powinności nie wypełnia. Wystawa powinna być, przeciwnie, tak urządzona, ażeby od statuy pięknej do urny grobowej, do talerza, cała cyrkulacja idei piękna w czasie danym uwidomioną była. Żeby od gobelinu, przedstawiającego Rafaelowski pęzel jedwabną tkaniną, do najprostszego płócienka, cała gama idei pięknego rozlewająca się w pracy uwidomioną była - wtedy wystawy będą użytecznie i sprawiedliwie na uszanowanie i ocenienie pracy wpływać. Dziś jest to rozdział duszy z ciałem, czyli śmierć!...
XIX. Czytelniku-obywatelu dziewiętnastego wieku, mamże ci tłumaczyć skąpstwo słowa i niekwiecistość stylu? Czytelniku-Polaku, mamże ci tłumaczyć, czemu tu o rzeczach narodowych w tej estetycznej pracy mówię? Czytelniku-artysto, wiedz, żem znał i grzebał, i opłakiwał wielu z naszych utalentowanych wielce i porozbłąkiwanych po wszech drogach artystów...[4] Czym mogę, służę - słowem i urabianiem publiczności a podnoszeniem twórczego ducha postaciującej siły naszej.Onego czasu Górnicki pisał w Dworzaninie:„Wspomnę też tu i to, żem Dworzaninowi (szlachcicowi) malowania nie znaczył, bo mi się to widzi niepotrzebne, a też naszym Polakom, którzy delicatum palatum niedawno mieć poczęli, nie szłoby to w smak...” etc.
XX. Nie książek, ale prawd - to mi przewodniczyć zwykło w piśmie... Sądzę, że nie nadużyłem materii w tej książeczce,i żeć się zdać może, czytelniku, ile uduchowniona myślą jest... Nie jest to, co winienem z podróży moich po cmentarzach
sztuk przynieść - wszakże z czasem opóźniać się nie godzi - niechaj i to służy na początek.Nie z krzyżem Zbawiciela za sobą - ale z krzyżem swoim za Zbawicielem idąc - uważałem za powinność dać głos myślomw piśmie tym objętym - i dlatego zmiłuj się, czytelniku: za to, co się broszurą dziś nazywa, testamentu sumiennej myśli nie bierz. Owszem, dobre odczytuj i kończ w sobie - a błogosławiony, kto się zgorszy ze mnie!...
Pisałem w wigilię roku 1851