To alternatywne zakończenie J15,13. Bo tamto właściwie miało happy end.
Pełny tytuł brzmi:
"Nigdy nie dostrzegamy skarbów, które mamy przed oczyma.Bo ludzie nie wierzą w skarby" by Paulo Coelho
DEDYKACJA: dla wszystkich, którym zapomniałam powiedzieć, jak wiele dla mnie znaczą.
Był mazoku. Nie mógł odczuwać pozytywnych emocji. Więcej - zabijały go. Ale przebywając z Filią zmienił się. Wykształcił w sobie swego rodzaju barierę. Pozytywne uczucia nie były już problemem. Czuł, że gdyby dane mu było spędzić ze smoczycą jeszcze jakiś czas, mógłby nauczyć się lubić, może nawet kochać...Teraz było za późno...dla obojga...był jej wdzięczny za to, co już mu ofiarowała, dlatego nie mógł zadać jej tak ogromnego bólu...po prostu nie mógł...
Podniósł się spod ołtarza i raz jeszcze spojrzał na pogrążoną we śnie dziewczynę. Śnie nieprzespanym, należałoby dodać. Położył dłoń na okrytej peleryną piersi...oczywiście nie poczuł bijącego serca. Filia odeszła na zawsze.
Teleportował się do jej sypialni. Otworzył pamiętnik...Kilka pierwszych strona zapełnionych aforyzmami i przysłowiami...Później kilka wierszy nieokreślonego autorstwa...Kilka strona dalej jedno imię: XELLOS...Nie dowierzając własnym oczom, przewrócił kartkę. Jedno zdanie: TO DLA CIEBIE, XELLOS-SAN...Kolejna strona. TYLKO DLA CIEBIE, BO...I kolejna. JESTEŚ BLISKI MEMU SRECU...Dalej były już tylko puste kartki. Puste jak jego myśli w tej chwili...jak jego wnętrze...
Siedział nagi na ołtarzu. "Włączył" doznania zmysłowe i teraz całe jego jestestwo przenikał chłód nocy. Skoro ona była gotowa znieść to dla niego, on może zrobić to dla niej.
Gdzieś we wszechświecie Zegar Wieczności zaczął wybijać północ. Raz...ostrze sztyletu ofiarnego prześlizgnęło się po piersi Xellosa...Dwa...kolejne cięcie...Trzy...Cztery...Pięć...runa nakreślona przez Xellosa na jego ciele zakwitła czerwienią...krew?...przecież był mazoku...nie powinien...Sześć...Siedem..."dla ciebie, Filia-san...bo jesteś bliska memu sercu...o ile je mam..."...Osiem...Dziewięć...jego ciało zaczęły przeszywać nieznane mu dotąd iskierki...ból...czy tak czują śmiertelni?...Dziesięć...wzniósł sztylet ofiarny...Jedenaście...wyszeptał słowa ofiarowania...Dwanaście...stalowe ostrze przeszyło Xellosa...
...bam-bum...bam-bum...bam-bum...Bicie zegara zostało zastąpione przez inne bicie...powolne bicie serca...ale on przecież nie miał serca, prawda?...nie mógł go mieć...prawda...?
Leżące na ołtarzu ciała przysypał prószący śnieg.
***
Odkładając książkę na półkę, poczuła łzę spływającą jej po policzku. Czy ta historia musiała się skończyć tak tragicznie? Gdyby tylko mieli odwagę przyznać się do swoich uczuć...gdyby Xellos przyjął dar Filii...
Nie zamierzała popełnić podobnego błędu. Siadła nad kartką papieru. Przez chwilę gryzła końcówkę pióra, nie wiedząc, jak zacząć. Wreszcie na papierze zaczęły pojawiać się kolejne znaki...
"Jak się czujesz? Musiałam napisać do Ciebie ten list, aby Ci powiedzieć, jak bardzo Cię kocham. Jak bardzo brakuje mi Twojej obecności..."
Koniec
Powinnam właściwie nic już nie pisać, ale może warto byłoby do kogoś teraz napisać. Albo zadzwonić. Bo wiecie, wypadki chodzą po ludziach. Może ty lub tamta osoba nie dożyjecie jutra.
To taka mała rada na przyszłość od osoby, która wie, jak wiele można stracić jeśli się nie powie pewnych spraw:
"Mów przyjaciołom, rodzinie, bliskim ci ludziom, jak wiele dla ciebie znaczą, bo jeśli okaże się, że nie ma jutra i dziś jest wszystkim, co ci pozostało, będziesz żałował każdego dnia, w którym zabrakło ci czasu lub odwagi na jeden uśmiech, ciepłe słowo, okazanie uczucia."