Jestem zbyteczna i nie powinnam istnieć. Konflikt wewnętrzny indywidualnej jednostki w fazie VIII.
Konflikt to zjawisko powszechne, nieuchronnie związane z życiem społecznym. Według Okonia konflikt jest ”sytuacją przeciwstawnych obowiązków, motywów, tendencji, zamierzeń, działań jednego człowieka, albo dwóch lub więcej ludzi, od chwili, gdy zostaje ona przez nich uświadomiona”. Jednak nie do końca zgadzam się z owa definicja, gdyż konflikt w mojej świadomości rozumiany jest jako spór lub starcie. W ujęciu socjologicznym konflikt to brak zgody co do podstawowych wartości, interesów grup. Nie jest on zjawiskiem patologicznym, lecz naturalnie się pojawiającym, i może pełnić funkcję pozytywną, prowadząc do postępowych zmian wewnętrznych i zewnętrznych grupy. Pojęcie konfliktu wywodzi się z łacińskiego słowa conflictus, co oznacza zderzenie. Konflikt stanowi zderzenie sprzecznych interesów, celów, dążeń lub poglądów jednostek i grup społecznych. Stąd konflikty przybierają różne formy i natężenie, od konfliktów niegroźnych dających się rozwiązać polubownie, do konfliktów antagonistycznych, których rozwiązanie następuje przez eliminacje, zniszczenie lub podporządkowanie jednej ze stron. W moim eseju będę mówić o konflikcie wewnętrznym. Czym zatem jest owy konflikt wewnętrzny ? Konflikt wewnętrzny- można go określić jako walkę z sobą samym.
Konflikt wewnętrzny to:
- położenie na szali dwóch wartości zazwyczaj sprzecznych ze sobą i za
zwyczaj jednakowo dla nas atrakcyjnych,
- dokonanie wyboru między dobrem a złem (zwłaszcza, gdy to drugie jest
bardzo ciekawe i wzbudza w nas dreszcz emocji),
- dochodzące do nas od osób trzecich (często dla nas ważnych np. rodziców,
nauczycieli czy przełożonych w pracy) sprzeczne informacje,
- również nazywany przez specjalistów „konflikt ról”, występujący u osób
bardzo ugodowych i łagodnych, od których oczekuje się zajęcia stanowiska
bardzo autorytatywnego lub powierzono takiej osobie funkcję wymagającą
cech autorytatywnych.
Konflikt wewnętrzny przejawia się w dwóch aspektach pozytywnymi negatywnym. Dokonując dobrych społecznie wyborów są one również dobre dla nas. Jednak długotrwała wewnętrzna walka może również doprowadzić do wielu lęków i napięć, które w efekcie utrudniają człowiekowi normalne funkcjonowanie. Osoba taka miewa trudności w stosunkach interpersonalnych w grupie, w szkole czy w pracy i w skrajnych przypadkach może wycofać się z życia społecznego. Napięcia spowodowane konfliktami wewnętrznymi doprowadzają do przejaskrawienia przyczyn konfliktu i powodują osobie je przeżywającej więcej problemów przy ich rozwiązywaniu.
Mieszkanie Marii w Podgórzu to nora. Ciemne, zimne, zaniedbane. Jak z opisów u Prusa albo Orzeszkowej. Maria ma 82 lata. Jest emerytowaną nauczycielką. Urodziła dwóch synów. Jeden nie żyje od 15 lat, drugi mieszka w Krakowie, ale daleko - na nowym osiedlu. Maria choruje na starość - nie ma konkretnej choroby. Czasem wysiądzie jej to, czasem tamto, potem się naprawi i znowu działa jak trzeba. Ale Maria jest bardzo słaba, w ogóle nie chodzi. W głowie jej się kręci, oddechu brakuje. Krew nie dopłynie tu, powietrze nie dotrze tam. Leży całymi dniami w łóżku. Pościel ma zmiętą i szarą, koniecznie trzeba ją zmienić, tyle, że Maria do szafy nie dojdzie. Dwa razy w tygodniu przychodzi córka sąsiadki, która za opiekę nad Marią dostaje od jej syna 400 złotych miesięcznie. W tym są zakupy do zrobienia i pieniądze na zachcianki Marii (gdyby jakieś miała, ale że nie ma, to mówi tej córce sąsiadki, żeby kupiła swoim wnukom czekoladki). Nie ma w tych 400 złotych usługi takiej, jak zmiana pościeli. Nie ma też pomalowania ścian. Ani nawet otwarcia okien, żeby do mieszkania wleciało świeże powietrze (tym starym, które snuje się po kątach, naprawdę ciężko oddychać). Maria: - Zawsze byliśmy ze sobą blisko... Ja i chłopcy. I nawet żona Jacusia taka kochana była... Nie wiem, może ja coś powiedziałam, może byłam niedelikatna, może coś zrobiłam? Na święta brali mnie do siebie, ale ja czułam, że to wymuszone. No i w 2004 roku poszłam na święta do szpitala. Jacuś mówił, że lepszej opieki nigdzie mieć nie będę, że zrobią mi wszystkie badania i wrócę do domu jak nowa. Jak ja ryczałam w szpitalnej łazience... Ale te święta były dobre, miłe. Miesiąc później dostałam pocztówkę. Była od syna i synowej, z Madery. No gdzieś ją mam... Maria ma w pokoju meblościankę. W niej jest barek. W nim Maria ma zieloną teczkę. A w zielonej teczce Maria trzyma wypisy ze szpitala. Nazbierało się ich siedem. Wszystkie poświąteczne (głównie Boże Narodzenie). Ta kartka z Madery oddziela wypis z 2006 od tego z 2008 roku. Każdy pobyt w szpitalu to wielka i długa historia, z tysiącami szczegółów. W głowie Marii nieustannie toczy się walka , kobieta cały czas zastanawia się czy warto tak żyć. Czuje , że jest dla syna i jego żony tylko ciężarem. Czym zasłużyła sobie na takie traktowanie? Przeżywa konflikt wewnętrzny, bo nie chce być problemem czy obciążeniem dla swoich bliskich jednak jej zdrowie nie pozwala jej na normalne funkcjonowanie. Na pewno jest to duży problem wewnętrzny, gdyż osoba taka dotychczas sama była w stanie kierować swoim życiem, podejmować własne decyzje, a teraz musi nauczyć się żyć w świecie, który coraz trudniej jest jej zrozumieć. Wielu ludzi starszych nie może pogodzić się z taką rzeczywistością. Mimo iż nadal próbują żyć jak kiedyś, przed kilkoma laty, to już samo zdrowie im na to nie pozwala. Wszystkie te trudności sprawiają, że osoba starsza czuje się zagubiona i bezradna. Próbuje uporać się z tymi problemami i jak pisze Erikson „jest to przejaw usiłowania rozwiązania specyficznego konfliktu tego wieku”. To właśnie w VIII fazie dokonuje się ostatecznego bilansu swojego życia , rozliczenia siebie , własnych dokonań i aktualnej więzi ze światem pod kątem pytań o spełnienie. W tej fazie kiedy człowiek wchodzi w okres starości musi nauczyć żyć się na nowo w całkiem innych warunkach niż dotychczas , w warunkach dla niego na pewno bardzo trudnych. Zagrożeniem jakie pojawia się w tej fazie jest poczucie bezużyteczności , niespełnienia , rozpacz czy brak nadziei.
Myślę, że konflikty wewnętrzne przeżywa każda osoba starsza. Według mnie jest to rzecz nieunikniona, która przychodzi w każdym okresie naszego życia. My powinniśmy jednak zrobić wszystko by nasza babcia, czy nasz dziadek nigdy nie zostali sami z tymi problemami. Powinniśmy pomóc im w tym ciężkim dla nich okresie. Zrobić wszystko co w naszej mocy, aby czuli się kochani i potrzebni, gdyż tylko wtedy będą mogli godnie dożyć swoich dni.
W. Okoń; Słownik pedagogiczny. W-wa 1987, s.177
L. Witkowski; Rozwój i tożsamość w cyklu życia. Toruń 2000 s. 158
22