05) część 2, twórczość Artura, Czas Feniksa


W poprzedniej części…

Bastion Ziemia, po zdelegalizowaniu jego działań, stworzył jednostkę specjalną, która, za zgodą ONZ i Rady Jedi brała udział w tajnych operacjach, pomagając ziemskiej policji.

Pod dowództwem Komandora Fayfocka, Bastion prowadził działania, których celem było zatrzymanie grupy przestępców. Podczas strzelaniny w jednym z opuszczonych domów, jeden zdołał zbiec a przywódca grupy zniknął w tajemniczych okolicznościach. Po niebezpiecznym pościgu, zakończonym efektownym wyratowaniem zbiega przez rycerzy Jedi, gość zostaje zatrzymany.

***

- Centrala, pożar został ugaszony. Nasza robota zakończona. Wracamy do koszar - krzyczał do dyspozytora jeden ze strażaków. Tuż za nim, na osiedlu domów jednorodzinnych, zebrała się kawalkada wozów policyjnych, kilka karetek pogotowia oraz zastępów straży pożarnej. Ludzie krzątali się wokół, szukając śladów. W jednym z domów wybuch pożar, a wewnątrz odnaleziono zwłoki mieszkańca. Straż pożarna i służby medyczne odjechały. Pozostała policja, która oznaczyła teren i rozpoczęła śledztwo. Detektyw prowadzący śledztwo wyją służbowa komórkę i dzwonił.

- Mamy trupa. Najprawdopodobniej samobójstwo. Niewykluczone, że podpalił dom a następnie się zastrzelił. Zobaczymy jeszcze - mówił. Był mężczyzną około pięćdziesięciu lat, szczupłym, dobrze zbudowanym o czarnych włosach.

- Zrozumiałem - odpowiedział dyspozytor - na życzenie komendanta wysłaliśmy do was dwójkę agentów. Mają wam pomóc -

- Nie wyraziłem zgody...-

- To kolejne podobne zdarzenie w mieście. Miej na to uwagę -

Detektyw rozłączył się nie odpowiadając. Wszedł do środka.

- Nie cierpię gryzipiórków - rzekł - Uwaga wszyscy będziemy mieli tutaj tajniaków za chwilę. Pełny profesjonalizm. - krzyknął do policjantów.

Srebrne Audi TT przejechało przez blokadę policyjną i zatrzymało się przed wejściem do spalonej posesji. Podbieg do niego policjant.

- Nie wolno tutaj parkować, miejsce zbrodni. Proszę się oddalić natychmiast- mówił szybko.

Z pojazdu wsiadła kobieta i mężczyzna, ubrani elegancko. Nie zwracając uwagi na policjanta zmierzali w kierunku wejścia. Tuż przed policyjna taśmą przesłonił im drogę ponownie.

- Są państwo głusi. Teren policyjny. Wstęp wzbroniony. Proszę się odsunąć inaczej państwa aresztuję !! - krzyczał. Zatrzymali się oboje. Spojrzeli na siebie.

- Zostaliśmy przysłani do pomocy - odpowiedziała mu kobieta.

Policjant zawahał się.

- Mogę zobaczyć jakieś odznaki -

Mężczyzna lekko odchylił rozpęta marynarkę. Do pasa miał przypiętą odznakę. Jednak takiego symbolu policjant jeszcze nie widział. Przyjrzał się jednak i rozpoznał.

- Ppppp...przepraszam bardzo. Są państwo oczekiwani -

- Nie szkodzi chłopie - odpowiedział mu z uśmiechem mężczyzna. Przeszli za taśmę.

- Kolejny pożar, coś jest nie tak...- mówił do swojej partnerki - czujesz coś ? -

- Nie...wejdźmy do środka -

Przestąpili próg domu. Zapytali jednego z napotkanych policjantów o drogę do denata. Wskazał im jeden z pokoi. Wewnątrz krzątali się technicy a wszystko nadzorował detektyw. Weszli do środka.

- Rozumiem, że na państwa czekamy ? -

- Owszem - odpowiedziała kobieta.

- Komandor Necromancer, Komandor Ashia, Bastion Ziemia, Rycerze Jedi. Zostaliśmy poproszeni o pomoc. - dodał Necromancer.

- Jedi. Miło mi poznać - wyciągnął rękę na powitanie - Detektyw Dann, prowadzę tą sprawę, jak i kilka innych. -

- Niewielu ludzi tak radośnie wita Jedi - zdziwiła się Ashia.

- Pobudki polityczne nie interesują mnie. Mamy współpracować więc do dzieła. -

-Słusznie - podsumował Necro. Spojrzał na denata. - co mamy ? - zapytał.

- Facet, 46 lat, chyba kawaler, sąsiedzi nie widzieli tutaj kobiety. Spokojny, uprzejmy. Na razie nie wiemy gdzie pracował. -

- Przyczyna zgonu ? - dodała Ashia.

- Najprawdopodobniej się zastrzelił. -odpowiedział detektyw, wskazując na broń leżącą nieopodal ciała - Niewykluczone że podpalił mieszkanie a później się zabił.-

- Ashiu, rozejrzyj się po pomieszczeniu, ja obejrzę zwłoki -

- Jasne - odpowiedziała Ashia i rozpoczęła oględziny. Zaczęła od przeszukania pobliskiej komody. W tym czasie Necro ubrał rękawiczki i oglądał głowę denata. Delikatnie, z każdej strony.

- Okadzenia - powiedział.

- Słucham -zapytał detektyw.

- Jest okadzenie. Strzał padł prawdopodobnie przed zaprószeniem ognia. Gdyby ogień płonął prędzej, wypaliłby ślady prochu -

- Straż przybyła po kilku minutach -

- Mam coś - powiedziała Ashia. Necro wstał i podszedł do komody -

- W tym miejscu coś leżało od dawna. Wyraźne ślady. Ktoś zabrał to przed pożarem. Zresztą zobacz, komoda nietknięta a wszystko wokół spalone -

- Czuję coś... dziwnego - odpowiedział Necro. Wrócił do ciała. Sięgnął do kieszonki koszuli, w która ubrany był denat. Wyjął z niej kartę do gry. Dziwną kartę.

- Cóż to ? - zainteresował się detektyw.

Necro obrócił kartę. Z jednej strony widniał feniks, natomiast z drugiej, białej strony napisano:

„Nadchodzi czas ognistej śmierci”

- Rozumiecie coś z tego -

Nagle prawa ręka denata poruszyła się. Błyskawicznie chwyciła nachylonego rycerza za garnitur, tuż przy szyi. Ponadludzką siła przyciągnęła jego twarz do twarzy denata, który otworzył oczy.

- Ogień już płonie...- mówił - czy jesteś w stanie się obronić...-

Obecni w pokoju ludzie byli przerażenie. Ashia sięgnęła po miecz świetlny, lecz Necro wyczuwając jej intencją, podniósł do góry lewą rękę na znak zaprzestania.

- Lecą tu. Nie odrzuć pomocy. Nie odrzuć pomocy.....- po tych słowach ucisk ustąpił. Ręka opadła a głowa osunęła się na ziemię.

- Wezwijcie karetkę - krzyknął detektyw - nic panu nie jest ? - zwrócił się do rycerza.

- Nie ma sensu. Nie żyje - powiedział Necro. Z pasa wyjął probówkę, do której pobrał fragment tkanki.

- Zabieram to do naszego laboratorium - powiedział do detektywa - Zbieramy się - rzekł do Ashii.

- Już - zdziwił się detektyw - a możecie mi to wytłumaczyć? -

- To nie jest człowiek - odpowiedziała Ashia.

- Słucham ? -

- Nie wiemy jaki to gatunek. Wykonamy analizę i damy znać. - dodał Necro wychodząc z pokoju. - po sekcji chcę raportu.-

Wyszli z domu.

- Co o tym myślisz ?- zapytał Ashię.

- Ja? - zdziwiła się.

- Nie, ta za tobą. No ty a kogo mam zapytać -

Ashia uśmiechnęła się.

- Nie wiem, coś tutaj nie gra -

- No właśnie...-

0x01 graphic

Komandor Fayfock czytał raport policyjny z zatrzymania i czynności operacyjnych prowadzonych na zatrzymanym dzień prędzej ziemianinie. Po przeczytaniu kilku pierwszych zdań usiadł ze zdziwienia. Nie mając dowodów jakiejkolwiek winy, postawiono delikwentowi zarzut stworzenia poważnego zagrożenia w ruchu lądowym, przekroczenia dozwolonej prędkości i zniszczenia mienia publicznego. Po kilkunastu godzinach przetrzymywania w areszcie został wypuszczony za kaucją. Nie pomogło nagranie grupy operacyjnej z bastionu, z którego wynikało w jasny sposób, kto zaczął strzelaninę. Jednak nie to dręczyło najbardziej Komandora. Zatrzymamy zeznał, że to Rycerze Jedi zaatakowali go i nastali na jego życie.

- No tak, mógł Necro cię zostawić w cholerę....teraz będziemy mieć kłopoty - westchnął.

Na samym dole raportu widniało zdanie, którego Fayfock się spodziewał.

„ Grupa operacyjna z Bastionu Ziemia została oskarżona o bezprawną napaść na prywatna posiadłość. Rycerze Jedi stanowią ogromne zagrożenie dla otoczenia. O w/w incydencie została bezzwłocznie powiadomiona Rada Jedi „. Całość podpisał jeden z wyższych prokuratorów.

- Ci ludzie to jednak są półgłówkami.... - rzekł Fayfock, gnąc kartkę i ciskając ja o podłogę swojego biura.

- Gdzie się wszyscy podziali ? - zapytał Bulik wchodząc. Fayfock spojrzał na niego nieprzychylnie - Co jest ? -

- Ziemianie jak zwykle zrzucili całą winę na nas - odpowiedział.

- Necro wie ? - zapytał Fayfock.

- Wiem - odpowiedział Necro, wchodząc do centrum dowodzenia Bastionu Ziemia. Teraz, gdy zatrzymano działanie tej struktury, było tu cicho jak nigdy. Personel stanowili dawni dowódcy, kilku stałych techników i droidy. Wyłączone zostały wszystkie maszyny a zasilanie odbywało się z reaktora awaryjnego. Pozostałe cztery reaktory stały odłączone i zabezpieczone. Najsilniejsze w galaktyce, planetarne pole ziemskie nie chroniło już błękitnej planety. Setki tysięcy myśliwców gwiezdnych, kilkaset krążowników, transporterów i niszczycieli kurzyło się w kilkunastu hangarach. Słowem cała, potężna flota stała nieużywana.

- Czytałeś raport - zapytał Fayfock.

- Czytałem. Zwalili na nas wszystko, jak zwykle zresztą. Następnym razem olejemy sprawę -

- Właśnie chyba nie będzie tak łatwo - odpowiedział Fayfock.

-Dlaczego ? - zapytał Bulik.

Fayfock prawa ręka wstukał na klawiaturze komputera kod dostępowy do nagrania. Na wyświetlaczu holograficznym pojawiła się postać jednego z mistrzów zasiadających w radzie Jedi. Mówił tak:

- Rada Jedi wzywa w trybie pilnym Komandora Necromacera przed swoje oblicze - transmisja się zakończyła. - dlatego - dodał Fayfock.

Bulik spojrzał na opartego o ścianę Necra. Wzdychał gdyż wiedział co go czeka.

- Dobrze więc - odpowiedział na to Necro. Dotknął naramiennika w miejscu, gdzie miał przymocowaną magnetycznie swoją pelerynę. Magnez ten był zarazem bezpośrednim komunikatorem z załogą statku flagowego Bastionu - Sokoła Milenium. - Przygotujcie sokoła do lotu. Cel stolica. - powiedział - Dobra panowie. To lecę. - i wyszedł z centrum dowodzenia.

- Czekaj ! - usłyszał za sobą krzyk Komandora Fayfocka - co z tym wezwaniem do morderstwa ? -zapytał.

- Dziwny przypadek. Mamy dwie próbki. Ashia je zanalizuje i da znać. Powinna być w laboratorium. - odpowiedział Necro.

- To co to było w końcu ? -

- Chciałbym to wiedzieć przyjacielu. Idę już bo rada nie mogę czekać -

- Niech moc będzie z Tobą - rzucił na koniec Fayfock. Necro odwrócił się z uśmiechem na ustach. Podszedł do transportera. Było to specjalne urządzenie do przemieszczania się po bastionie. Sterowane komputerowo, za pomocą czterech małych silników grawitacyjnych przenosiło pasażerów w określone miejsce szybko i bezpiecznie. Bramka wejściowa otworzyła się. Chwilowo było to jedyne urządzenie tego typu działające. Reszta musiała zostać wyłączona. Necro wszedł na nie. Bramka zamknęła się.

- Hangar N - powiedział. System kontrolujący transporter uruchomił się. Odezwały się silniczki. Platforma podniosła się i poczęła frunąć w określonym kierunku.

Hangar N znajdował się na samym dole, na lewo od głównego hangaru myśliwców. Nazwany N ponieważ w nim od początku istnienia tej struktury, stacjonowały wszystkie statki Necromancera. Każdy z dowódców miał swój hangar odpowiednio oznaczony z własnymi statkami czy pojazdami. Teraz w hangarze tym stacjonował Sokół Milenium jako statek flagowy, pierwszy statek zwiadowczy wybudowany w Bastionie - T350SE, pierwszy myśliwiec Necromancera X-wing z oznaczeniami Rogue Squadron, Jedi Fighter oraz zabytkowy już myśliwiec z Naboo.

Po paru chwilach Necro wszedł do hangaru. Załoga kończyła tankowanie sokoła.

- Sokół gotowy komandorze - mówił Max, pierwszy oficer i technik Sokoła.

- Świetnie. Ruszamy natychmiast. - odpowiedział Necro.

- Załoga na pokład. -

Wszyscy weszli na statek. Platforma wejściowa zamknęła się z hukiem. Necro zasiadł na fotelu głównego pilota. Sokół miał 3 pilotów. Pilota głównego, który kontrolował większą cześć systemów statku, drugiego pilota, pilnującego poprawności działania statku oraz nawigatora, który wprowadzał wszystkie parametry do systemu. Trzecia osoba teoretycznie nie była potrzebna, gdyż Sokół posiadał bardzo zaawansowany system sztucznej inteligencji oraz głosowy system sterujący. Zwyciężyła jednak tradycja.

- Sokół do wieży. Słyszysz mnie - odezwał się Necro.

- Wieża kontroli zgłasza się - odezwał się komputerowy kontroler. Pomimo, że bastion stał pusty, ziemska przestrzeń powietrzna była zapełniona „cywilnymi” maszynami latającymi. Start wymagał przejścia przez procedurę.

- Wieża, prosimy o pozwolenie na start -

- Zrozumiałem. Czekaj na wydanie pozwolenia -

Nastała chwila ciszy. System kontrolujący loty dokonywał obliczeń.

- Sokół Millenium. Zwolnijcie zaczepy dokujące - odezwał się głos. Necro przyciskiem wyłączył zaczepy. Służyły one do mocowania statku w hangarze. - czekaj na zezwolenia na start. -

- Sokół Millenium. Zostaniesz wyprowadzony promieniem poza grawitacje planety. Potwierdź przyjęcie -

- Wieża. Tu Sokół. Zrozumiałem i potwierdzam - odpowiedział Necro.

- Udostępniam tunel powietrzny. Wprowadź kurs - AKN2173. Potwierdź przyjęcie -

Necro spojrzał na nawigatora. Ten wstukał kod na klawiaturze do komputera i wskazał Komandorowi uniesionym kciukiem do góry, że wszystko się zgadza.

- Potwierdzam. Kurs AKN2173 -

Nad statkiem otwarł się wylot z hangaru.

- Sokół Millenium. Udzielam pozwolenia na start. Zostaniecie wyprowadzeni -

- Przyjąłem - odpowiedział Necro.

Statek zaczął się unosić ku górze. Wleciał do tunelu i przemieszczał się prowadzony wiązką promienia naprowadzającego. W kilka sekund przyśpieszył do prędkości ok. 350 ziemskich km/h. Wyleciał z tunelu na powietrze. Przyśpieszył i błyskawicznie znalazł się poza planetą.

- Sokół Millenium. Uruchomcie silnik - odezwała się kontrola. Necro pociągnął drążek przyśpieszenia do przodu. Błękitny silnik zapalił się. - Wyłączono promień. Niech moc będzie z wami. Kontrola wyłącza się. -

- Komputer - powiedział Necro - kurs na Coruscant -

Dane lotu zostały przygotowane. Necro wcisnął przycisk z napisem „Nadświetlna”. Komputer zaczął obliczać parametry lotu.

- Przygotować się do wejścia w nadświetlną - kontrolka zapaliła się na zielono. Necro rozpoczął odliczanie.

- trzy, dwa, jeden, jedziemy - po tych słowach pchnął drążek przyśpieszenia do samego końca. Statek przekroczył prędkość światła.

***

- Wiesz, że zostaliśmy tylko my ? -

- Jak to ? -

- Jedynka zginął. Dopadł go Feniks. -

- On sam? Już tu są -

- Nie. Flota nie dotarłaby tutaj tak szybko. Planeta jeszcze jest bezpieczna. -

- Więc musimy się ujawnić szybciej. -

- Tak. Wiesz gdzie ich szukać ? -

- Wiem. -

- Czy oni nam uwierzą ? -

- Jeżeli nie uwierzą to czekach ich zagłada -

***

Necromancer nie spodziewał się ciepłego powitania. Dlatego nie zdziwiło go, gdy po posadzeniu sokoła na lądowisku na powitanie wyszedł mu mistrz Junda, znany z niezwykłej nieprzychylności względem ziemian, w towarzystwie czterech strażników Rady Jedi. Necro wziął tradycyjnie swoje trzy świetlne miecze. Przymocował je po lewej i prawej stronie swojego pasa. Ostatni przyczepił z tyłu lekko na prawo od kręgosłupa, przy swoim pistolecie laserowym. Zarzucił na siebie pelerynę Przywodzicieli mocy. Następnie wziął swój żelazny miecz i założył go na plecy tak, że rękojeść wystawała mu za głową z prawej strony na skos.

- Zostaniecie na statku - powiedział do swojej załogi - nie wiem jak długo może to potrwać - po tych słowach wyszedł. Przy wejściu do terminalu Akademii Jedi czekali na niego.

- Rozumiem że czekacie na mnie - powiedział podchodząc do nich i schylając głowę na powitanie. Odpowiedzieli mu tym samym gestem.

- Komandorze - odrzekł Junda - Rada jest wdzięczna za natychmiastową reakcję. Proszę za mną. - po tych słowach skierował się w stronę wnętrza Akademii. Zaraz za nim poszło dwóch strażników, następnie Necro za nim kolejnych dwóch strażników. Komandor był prowadzony jak więzień. Niedowierzali temu Jedi, którzy mijali lub widzieli tą grupę. Przystawali i przyglądali się. Niewielu wiedział, kto jest prowadzony. Co jakiś czas słyszano powitanie „Komandorze”. Necro odpowiadał skinięciem głowy.

Podeszli do windy prowadzącej do komnaty Rady.

- Przykro mi Komandorze - odezwał się Junda - ale musi pan zdać broń. -

- Mistrzu, powinien pan wiedzieć, że wszędzie wchodzę z bronią - odpowiedział z uśmiechem Necro. Wszedł do windy mimo sprzeciwu strażników. Pojechał w górę.

- Prosi się gnojek jeden - skomentował Junda.

Jadąc do góry stara się oczyścić umysł. Wiedział, że mistrzowie zasiadający w radzie będą w stanie przejrzeć jego myśli. Ruch się skończył i drzwi otwarły się. Komandor westchnął i pewnym krokiem ruszył przed siebie, choć w głębi miał mieszane uczucia.

- Komandorze - przywitał go jeden z mistrzów - oczekiwaliśmy pana ale nie aż tak szybko. Jesteśmy pod wrażeniem -

- Przybyłem natychmiast po otrzymaniu wiadomości - odpowiedział Necro.

- Dziękujemy za należyte zaangażowanie- Necro nisko pochylił się w tradycyjnym powitaniu Jedi. Stanął pośrodku okrągłej komnaty Wokół niego, wyłączając drogę do windy, zasiadali mistrzowie tworzący radę. Wszyscy bacznie mu się przyglądający.

- Komandorze, czy wie pan jaki jest powód wezwania przed oblicze rady ? -

- Niezbadane są wyroki wysokiej rady, jednakże mam pewne pomysły w tej sprawie -

Mistrzowie spojrzeli na Komandora z nieurywana radością.

- Mamy dwie sprawy Komandorze. Jedna przyjemna, chociaż niekoniecznie tak ją odbierzesz a druga już mniej. Od której zacząć? -

- Najlepiej od pierwszej - odpowiedział Necro.

- Mistrzu Windu - zwrócono się do jednego z nielicznych przyjaciół Necra w radzie, Mace Windu.

- Necro - zaczął Mace - jak doskonale wiesz niedawno odbyło się cykliczne przydzielanie młodych uczniów do mistrzów. -

- Hmm...tak, cztery razy w roku się to odbywa jak mniemam - przerwał mu Necro.

- Owszem. Tak czy inaczej w tym roku mam bardzo dużo padawanów a mistrzów który są w stanie szkolić coraz mniej. -

- Nie rozumiem do czego to zmierza - przerwał bardziej stanowczo Komandor - jeżeli mnie pamięć nie myli rada zgodziła się, bym nie podejmował szkolenia osobistego ze względu na to, że byłbym słabym nauczycielem -

- Wiesz, ze rada nie podziela twojej opinii. Musieliśmy wrzucić twoją sylwetkę do możliwych do wybrania mistrzów.- Necro nie był zachwycony tym, co usłyszał - Szczerze mówiąc uważaliśmy, że nie znajdzie się nikt chętny. Myliliśmy się. Miałeś kilku chętnych. Dlatego rada postanowiła wybrać jednego z nich i przydzielić jako ucznia właśnie tobie.-

- Powinien pan się cieszyć - wtrącił inny z mistrzów, mało przychylny ziemianinowi - Inni mistrzowie maja po 3 studentów -

- Wybraliśmy jednego z najbardziej obiecujących studentów całej akademii - kontynuował Windu - świetnie posługuje się mocą, jednak walka to bardzo słaba strona tego padawana -

- Podtrzymuje moje stanowisko na temat umiejętności szkolenia padawanów - wtrącił Necro - Jestem typem wojownika, a nie mądrego mentora. Czy rada jest pewna swojej decyzji ? -

- Rada liczy że tym posunięciem utemperuje twój charakter - dodał Windu.

Necro głęboko westchnął zasłonił prawą ręką twarz.

- Jeżeli taka jest wola rady - mówił - zgadzam się - dokończył spoglądając w oczy mistrzom.

- Doskonale - ucieszył się jeden z mistrzów - cieszy nas twoja zgoda. Traktuj padawana dobrze. Ma się czuć w Bastionie jak w domu. -

- Tak też będzie - dodał Necro.

Nastąpiła chwila ciszy.

- Teraz przejdźmy do drugiej kwestii, którą chcemy z tobą omówić - rzekł jeden z mistrzów rady Jedi.

Komandor milczał.

- Rada żąda wyjaśnień dotyczących ostatnich zajść na planecie - dorzucił mistrz Windu.

- Bastion przesłał obszerny raport dotyczący akcji - odparł Necromancer. Rada Jedi nie była zachwycona ta odpowiedzią.

- Dlaczego podjęliście działania bez konsultacji z radą, komandorze ? - zapytał jeden z mistrzów.

- Bastion Ziemia postępuje zgodnie z rezolucją oraz postanowieniem Rady Jedi. Podjęliśmy działania na prośbę ziemian. - odpowiedział Necro.

- Komandorze, twoja bezczelność przekracza wszelkie dopuszczalne ramy - rzucił jeden z młodszych członków rady.

Necro zmierzył wzrokiem wszystkich zasiadających w radzie.

- Komandorze, a właściwie dlaczego pan stanął przed nami uzbrojony? -

- Zawsze noszę broń przy sobie...-

- Proszę ją zdjąć...-

Z posadzki wyłonił się mały, kamienny, okrągły stolik. Necro odrzucił pelerynę i powoli położył na stoliku oręż. Najpierw pistolet, następnie odpiął swoje miecze świetlne. Na koniec chwycił swój miecz, wyjął go z mocowania na placach, szybkimi ruchami wykonał młynek i przekręciwszy oręż wokół własnej osi wbił go ostrzem w parkiet.

- KOMANDORZE ! - krzyknął jeden z mistrzów, podniósłszy się z zajmowanego miejsca.

- WYSTARCZY ! Uspokójcie się ! - krzyknął mistrz Windu.

- Necro, kto dowodził akcją ? - zapytał Mace.

Komandor milczał.

- Więc ? -

- Ja - odpowiedział.

- Wie pan, co grozi za przedstawianie kłamstwa przed obliczem rady ? -

- Wiem -

- W takim razie dlaczego nie mówisz prawdy ?- zapytał Windu.

- Wiemy, że to komandor Fayfock dowodził akcją -

Necro przytaknął.

- Dlaczego rycerz Jedi nie dowodził ? - zapytał jeden z mistrzów.

- Komandor Fayfock jest dowódcą Bastionu Ziemia i ma prawo do objęcia dowodzenia nad operacją.- odpowiedział spokojnie Necro - O ile mi wiadomo, jest to zgodne z zaleceniami rady. -

- Może bałeś się przejęcia odpowiedzialności za akcję, Necro ? -

- Mamy zasadę, że osoba mająca odpowiednie umiejętności dowodzi akcją. W tym wypadku Fayfock jako strzelec wyborowy spełniał te wymagania -

- Wytłumacz nam też, jak mamy rozumieć to stwierdzenie - dodał mistrz, cytując fragment raportu ziemskiego - pościg doprowadził do wielkiego zagrożenia w ruchu lądowym i mógł zakończyć się śmiercią niewinnych obywateli -

Necro milczał.

- Wypowie się pan na ten temat ? -

- Mogę tylko powiedzieć że wszystko było zgodnie z procedurą - odrzekł.

- Rada jest innego zdania - dodał mistrz - w związku z tym jesteśmy zmuszeni ograniczyć po raz kolejny zakres działalności Bastionu - Necro pochylił głowę, gdy to usłyszał - Wszystko pozostaje w dotychczasowym kształcie. Zabraniamy jednak jakichkolwiek działań militarno-zwiadowczych. Od dziś pilnujcie, że was nie okradli. Rozumiemy się, komandorze ? -

- Powiedzmy - odparł Necro.

- Żeby cię zdopingować do przestrzegania tego ograniczenia mamy jeszcze jedną sprawę. Mianowicie za każde złamanie tej reguły będą wyciągane surowe konsekwencje-

- I co mi zrobisz? - zapytał z lekka pogardą Necro.

Mistrz uśmiechnął się tak, jakby oczekiwał takiej reakcji.

- Komandorze. Źle się zrozumieliśmy. Wiemy, że ciebie jest ciężko zchęcić do przestrzegania regulaminu. Dlatego wyciągniemy konsekwencje od Twoich przyjaciół, innych dowódców Bastionu. -

Necra zmroziło. Tego się całkowicie nie spodziewał.

- Oświadczam, że wysłuchałem stanowiska rady. Wychodzę. -

- KOMANDORZE ! Jeżeli pan teraz wyjdzie to straci pan tytuł i przywileje rycerza Jedi ! -

Necromancer zatrzymał się. Spuścił głowę. Po kilku sekundach odwrócił się do Rady Jedi.

- Mam gdzieś wasze tytuły i odznaczenia - odpowiedział, po czym zerwał swój krzyż komandorski z ubioru i cisnął nim o posadzkę. - Rezygnuję z tytułu. -

Rada Jedi tego się nie spodziewała. Necromancer opuścił komnatę. Zjechał. Wyszedł w pospiechu z windy. Nie zastał Jedi, którzy go tutaj przyprowadzili z lądowiska. Widocznie mieli tylko dopilnować by dotarł niezwłocznie.

Z nerwów nie mógł sobie przypomnieć numeru doku, w którym stacjonował Sokół. Podszedł więc do punktu informacyjnego w Akademii Jedi. Służył on głównie młodym adeptom do odnalezienia się w nowym miejscu.

- Dzień dobry komandorze, czym mogę służyć - zapytała młoda kobieta pracująca w punkcie.

- Już nie komandorze - odparł Necro.

- Jak to ? - zdziwiła się. Dostrzegła brak odznaczenia - czy Rada odebrała panu tytuł ? Chyba nie ma takich kompetencji...-

- Sam oddałem - przerwał jej ziemianin, widząc że sama się napędza - chciałem zapytać -

- Dlaczego pan oddał ? - zapytała przerywając mu.

Necro westchnął głęboko.

- Uznałem, że będzie to jedna z najlepszych rzeczy, którą w tym momencie mogę zrobić -

Kobieta wysłuchała go. Gdy skończył chwilę milczała, po czym uśmiechnęła się.

- Niech pan się nie przejmuje - powiedziała - wielu Jedi jest z panem -

- Mogę o coś zapytać ? - przerwał Necro. Kobieta zgodziła się - Jak tutaj mówi się o Ziemi, o Bastionie, o tym co się dzieje u nas ? -

- To trudne pytanie - odpowiedziała bez wahania - wielu was szanuje i docenia. Znajdą się tacy, którzy uważają Bastion za niepotrzebny twór i odebranie części wpływów radzie Jedi lub senatowi. To zależy od upodobań politycznych. Jednak nikt nie odważy się wam wprost postawić. -

- Dlaczego ? -

- Znają waszą potęgę. Owszem jesteście pod jurysdykcją Rady Jedi, jednak cześć dowództwa Bastionu to nie Jedi, a Pan osobiście jest doskonale znany z, lekko mówiąc, naginania kodeksu Jedi -

Necro uśmiechnął się na te słowa.

- Rozumie pan, co mam na myśli - dodała po sekundzie.

Dokładnie wiedział o co chodzi.

- Gdzie zostawiłem Sokoła ? - zapytał.

Kobieta pochyliła się przed komputerem.

- Lądowisko 22 mistrzu - Necromancer pochylił się na pożegnanie. Nie zdążył jednak odejść dwóch kroków gdy usłyszał za sobą.

- Komandorze ! komandorze ! - Necro z przyzwyczajenia odwrócił się. Zobaczył jednego z emisariuszy rady Jedi. Podbiegł on do Necromancera.

- Komandorze - rzekł.

- Już nie - przerwał mu Necro.

- Właśnie - mówił emisariusz - Komandorze. Mam dla pana przesyłkę - po tych słowach wręczył mały pakunek. Necro otworzył go. Wewnątrz był jego krzyż komandorski, który przed paroma chwilami rzucił przed radę - Rada uważa, że powinien go pan nosić -

Necro westchnął, ale w głębi duszy ucieszył się z takiego obrotu sprawy. Przypiął odznaczenie na swoje miejsce.

- Dziękuję, komandorze. Dobra decyzja -

- To ja dziękuję - odpowiedział Necro.

- Niech pan nie zapomni o swoim padawanie - dodał emisariusz - czeka na pana tam - wskazał mu osobę siedzącą za szklaną ścianą w sekcji odlotów. Necro spojrzał. Zdębiał momentalnie. Powoli odwrócił się do emisariusza.

- To... to jest kobieta - powiedział mocno zdziwiony.

- Tak komandorze, Zen-Li. Pochodzi z naszej planety. Jest utalentowana, na pewno się dogadacie. Powodzenia Komandorze - po tych słowach odszedł.

Komandor stał bez ruchu dłuższą chwilę. W końcu postanowił stawić czoło nieuniknionemu.

Zen-Li od najmłodszych lat wykazywała się ponadprzeciętnymi umiejętnościami. W wieku zaledwie 5 lat została odkryta przez rycerz Jedi. Od tej pory była szkolona przez wielkich mistrzów w stolicy galaktyki. Pomimo ukończenia podstawowego treningu, miała sporo braków, głównie w walce. Była kobietą młodą, około 24 lat, liczonych według datowania ziemskiego. Wysoka, z jasnobrązowymi włosami do ramion. Teraz nadszedł czas, by któryś z mistrzów pokierował jej rozwojem. Wybrała wydawałoby się nieodpowiednio. Komandor Necromancer z Ziemi uważany był za wielkiego Jedi, ale mówiono o wielu dziwnych rzeczach które miały się wydarzyć z jego udziałem. Choć nigdy go nie widziała, postanowiła spróbować. Teraz siedziała i czekała na niego w sekcji odlotów Akademii Jedi. Załoga jego statku zabrała już jej bagaże. Zamyśliła się głęboko. Bała się pierwszego spotkania ale i wiązała z nim wielkie nadzieje. Z tego stanu wyrwał ją głos mężczyzny.

- Przepraszam, wolne ? - zapytał Li. Ta kiwnęła głową i nieznajomy usiadł obok niej.

- Piękna dziś pogoda - kontynuował.

- Nie wiem, nie wychodziłam jeszcze - odpowiedziała.

- Jeszcze nie spotkałem rycerza Jedi siedzącego tak nerwowo -

- Jestem padawanem, czekam na mojego mistrza -

- Można wiedzieć, kto to ? -

- Komandor Necromancer -

- Co cie podkusiło, dlaczego wybrałaś właśnie jego ? -

Li lekko zdenerwowała się lekko. Spojrzała na nieznajomego. Zobaczyła Rycerz Jedi siedzącego obok niej i uśmiechającego się. Wreszcie wstał widząc, że młoda padawan zaczyna coś rozumieć.

- No dobrze -rzekł - to wstawaj i chodźmy bo czkają na nas -

- Ale ja czekam na... -

- Na mnie - uśmiechnął się Necro.

Li podskoczyła.

- Przepraszam mistrzu, znaczy komandorze, nie wiedziałam - plątała się uczennica.

- Spokojnie, chodź. - powiedział Necro. Li poszła razem z nim. Takiego początku się nie spodziewała.

***

180 parseków od Ziemi, w kosmicznym pyle, dryfowała stara, nieużywana już sonda szpiegowska, pozostałość z czasów wojen klonów. Nagle cała jej powłoka zaczęła z niczego płonąć. W kilka sekund cala konstrukcja zamieniła się w lewitujący pośród czeluści kosmosu popiół. Obok tych pozostałości przeleciał ogromny niszczyciel, cały w płomieniach. Nie było on jednak uszkodzony. Leciał powoli, płonąc i ten ogień był jego bronią.

***

Po powrocie ze stolicy Necro przedstawił w Bastionie swoją uczennicę. Jego przyjaciele byli wielce zdziwieni, że przyjął ją. Zawsze bowiem mówił, że nie jest jego rolą nauczanie padawana. Owszem prowadził nauki młodych Jedi w Bastionie, ale tylko dlatego, że taki był nakaz Rady. Tym razem również zaakceptował jej wolę. Wszyscy jednak przyjęli nową mieszkankę Bastionu z otwartymi ramionami. Aby uczcić to wydarzenie wybrali się wszyscy do pobliskiego miasta by w towarzystwie spędzić czas. Upłynął on na poznawaniu padawan Li przez grupę, jak i samego jej mistrza. Ona jednak dowiedziała się znacznie więcej całym otoczeniu. Ziemia była dla niej czymś zupełnie nowym, niespotykanym. Sama nie wiedziała, czego może się spodziewać.

Po skończonej zabawie, grupa wracała do samochodów pozostawionych na parkingu. Przechodzili przez rynek. W miasteczku owym rynek miał kształt prostokąta, z małą fontanną na środku. Po każdej stronie znajdowały się sklepy. W jednym narożniku rozstawiony został namiot wróżki.

- Hej ! - krzyknęła Oltiga - chodźmy do wróżki, zobaczymy co nam powie -

- To głupi pomysł - odpowiedział Necro.

- Dlaczego, nie chcesz poznać swojej przyszłości ? -

Milczał.

- Mistrzu - powiedziała do niego Li - chodź -

Necro nie był przekonany. Jednakże widząc, ze wszyscy wchodzą to namiotu, poszedł za nimi. Wnętrze zadziwiło przyjaciół. Było ciemne, lekko oświetlone kilkoma świecami. Na środku stał mały, okrągły stolik na którym stała kryształowa Kula, podstawowe narzędzie każdej wróżki.

- Witajcie - odezwał się kobiecy głos. Z ciemności wyłoniła się młoda kobieta, około 26 lat o ciemnobrązowych włosach i takich samych oczach. Ubrana była w dziwny strój, nie pasujący do wróżki - zapewne chcielibyście poznać swą przyszłość -

- Niekoniecznie - szepnął Necro. Oltiga szturchnęła go lekko.

- Komandorze, skąd taka niewiara - zapytała kobieta. Necro mocno się zdziwił. Chyba nikt się tego nie spodziewał.

- Przepraszam ? - zapytał Necro. Nagle wejście do namiotu zasłoniło się.

- Bohaterowie tej planety - mówiła wróżka - wiedziałam że w końcu z wami się spotkam-

- Chyba zaszła jakaś pomyłka, my... - mówił Fayfock.

- Komandorze Fayfock, pomyłka nie zaszła. Wiem kim jesteście. Dowódcy bastionu Ziemia, jedynej nadziei tej planety - Dotychczas stojący z tyłu Necro przeszedł na przód. Spojrzał na nią dokładnie.

- Nie mamy czasu na wasze sztuczki - odpowiedziała Wróżka - ta planeta jest w niebezpieczeństwie - Kobieta uniosła swe ręce ku górze. Na całym namiocie ukazała się niezbadana przestrzeń kosmosu. Kobieta wskazała jeden z punktów.

- W najdalszej części zewnętrznych rubieży, w galaktyce, której nie znacie rozwinęła się cywilizacja, która teraz wam zagraża -

- Znamy wszystkie galaktyki, prawda ? - zapytała Ashia.

- Nie -odpowiedział Nor - możliwe jest że jakieś galaktyki nie są zbadane -

- Naród Feniksa, bo tak się nazywają od zawsze był pokojowo nastawiony. Jednak 150 lat temu, gdy odszedł poprzedni przywódca, moc feniksa spłynęła na istotę żądną potęgi i władzy. To wcielenie rozpoczęło podbój okolicznych planet i galaktyk - na te słowa na pokazanej mapie ukazywały się świecące na czerwono punkty, symbolizujące podbite układy. - Dlaczego nam to mówisz ? - zapytał Necro - kim jesteś ? -

Wróżka uśmiechnęła się.

- Nie wie pan dlaczego nie może przejrzeć mojego umysłu. Ja też nie wiem. Jesteśmy widocznie uodpornieni na umiejętności Jedi. - spojrzała na nich wszystkich - Jesteście jedynymi, którzy mogą cokolwiek zrobić, by ocalić planetę. Flotylla leci na Ziemię. -

Wiadomość ta zszokowała przyjaciół.

- Skąd wiesz ? - zapytał Nor.

- To jest mój naród - odpowiedziała kobieta - Zostałam wygnana wraz z innymi, bo ośmieliłam się nie zgodzić z wolą przywódcy. Od tej pory strzeżemy planet które mogą być zagrożone. I dziś przychodzimy do was, by was ostrzec -

- Uratowaliście jakaś planetę ? -

Kobieta schyliła głowę.

- Nikt nie oparł się sile Feniksa -

- Więc po co nam to mówisz, skoro i tak jesteśmy skazani na zagładę - krzyknął Necro.

- Komandorze -odpowiedziała mu - Jeżeli zaczniecie działać teraz, macie szansę przetrwać. Oferuję wam pomoc. -

W tym momencie jakby piorun przeszył Necra. Przypomniał sobie wydarzenia ubiegłego dnia, gdy martwy człowiek chwycił go i powiedział, by nie odrzucił pomocy. Zrozumiał.

- Obawiam się, że spotkałem już kogoś podobnego do ciebie -

-Wiem - odpowiedział mu na to kobieta - dopadli go wysłannicy feniksa. Dlatego tak ważne jest, że dotarłam do was pierwsza. Jak dużo czasu zajmie wam reaktywacja Bastionu ? - zapytała.

Fayfock zastanowił się.

- Licząc pełny rozruch generatorów...około...48 godzin, nie mniej - odpowiedział.

- Bastion Ziemia musi działać. Sprowadźcie ludzi. Ożywcie wasza flotę i obronę. Nie zważajcie na radę Jedi. Nie ma czasu - wyjście do namiotu odsłoniła się a mapa zniknęła.

- Skontaktuję się z wami, gdy będziecie gotowi. Teraz idźcie, macie sporo pracy - po tych słowach odwróciła się i zniknęła w ciemnościach namiotu.

- Czekaj! - krzyknął Necro - jak się nazywasz, jak nas znajdziesz ? -

- Wiem gdzie leży Bastion - odpowiedziała po chwili - przybędę w odpowiednim czasie. A moje imię nie jest istotnie w tej chwili. Poznacie je gdy będziecie gotowi -

- Nie potrzebujesz ochrony ? -

- Nie jesteś w stanie mnie chronić...-

Wszyscy wyszli. Byli mocno zdziwieni tym, co zobaczyli i usłyszeli. Necro odwrócił się. Namiotu już nie było.

- Myślisz, że mówiła prawdę ? - zapytał Fayfock.

- Niemożliwe - odpowiedziała Ashia.

- Skąd więc znała tyle szczegółów ? Przecież do niemożliwe, żeby rozpoznała Jedi -

- Niemożliwe - odpowiedział Necro.

- To może być prowokacja sithów albo ziemian. Wiesz jak nas nie lubią - dodał Bulldozer.

- Być może -

- Nie mogłam zajrzeć do jej umysłu. Miała jakby blokadę, a ty Necro ? -

- Nie... - odpowiedział - nie mam pojęcia jak to możliwe. Nie wyczułem ani prawdy ani fałszu w jej słowach. -

- Tak więc musimy zacząć uważać - powiedział Nor.

Necromancer odwrócił się do przyjaciół.

- Wracajmy do bastionu. Przejrzymy nasze archiwa. Spróbuje uzyskać dostęp do archiwum Jedi. Może coś w bazach przywodzicieli znajdziemy. Może natrafimy na jakąś wzmiankę o narodzie Feniksa -

To powiedziawszy odwrócił się i zrobił krok do przodu. Przypadkowo wpadł na jednego z przechodniów.

- Przepraszam pana bardzo - powiedział Necro do niego, lecz gdy ujrzał jego twarz zaniemówił.

- Nic nie szkodzi - odpowiedział i odszedł w swoją stronę. Necromancer stał z wzrokiem w niego wlepionym.

- Necro, co jest ?- zapytała Ashia.

- M...M...- jąkał się -M...M...-

-Gadaj że!-

Necro zaczerpnął powietrza.

- Mentix...

Koniec części II



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
06) część 3, twórczość Artura, Czas Feniksa
03) część 1, twórczość Artura, Czas Feniksa
04) zapowiedź części 2, twórczość Artura, Czas Feniksa
Trójca - II, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
05 8 5 Umowa o pracę na czas wykonania określonej pracy
05 Część 3 Przestrzenie zespolone
Trójca - VI, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - VIII, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - VII, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - IV, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - XI, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - V, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
05 część 5, pomoce do przedszkola, Odimienna metoda czytania Ireny Majchrzak
Trójca - I, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Dukiet 15.05 I część, WPiA Administracja, Magisterka, Prawo karne
Trójca - IX, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - II, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
MzS zaawansowany 05 czesc 2
05 Część 3 Przestrzenie zespolone

więcej podobnych podstron