LXXX GOSPODARZ
Pyta też Pan Miody z fachowym zainteresowaniem literata:
Będziesz sonet pisać czy oktawę?
(a. II, sc. 10)
Można w całym Weselu pozbierać wiele momentów służących kompromitacji charakterystycznego dla zgromadzonych tu eksponowanych postaci z Inteligencji — intelektualistów, artystów, działaczy—karmienia się frazesami, oddania się we władanie mitom bez p^łnegjT pokryciami? rzEtzyvvh>ruśu -narodowej. .Inteligenci owi, urzeczeni mitami, żyją jałowymi snami o ich spełnieniu się, sami też, by tak rzec, „kłamią mitami”—nieczęsto świadomi tego: śnią bowiem niejako mit własnej roli, własnego wyjątkowego prze-■ znaczenia i odpowiedzialności za los narodu.
£w tym układzie kapitalną rolę odgrywa właśnie postać {Gospodarza; jemu to przypadnie urojona misja, której wynikiem stanie się totalne,unicestwienie mitówIJmitu „racławickich kosynierów”, ale również mitu własnej roli i wartości, wreszcie — romantycznych mitów o „cudownym zmartwychwstaniu” narodu.
Nawiedzony przez mitycznego Wemyhorę, prawdziwie głęboko i szczerze przejęty zrazu możliwością nadejścia wyglądanej od pokoleń, wieszczonej przez narodowych proroków chwili, zleca przecie wykonanie poleceń Jaśkowi, sam zaś o wszystkim zapomina, by z przerażeniem, ale i spóźnioną nadzieją, odtworzywszy sobie o świtaniu nocną wizję, modlić się znów w najszczerszym, ale już bezwolnym pragnieniu:
Słuchajcie, serce mi dysze, ażeby to prawda była: że Wemyhoro tam leci, a za nim tabunem konie!
(a. III, sc. 33)
— jednak zamiast Wemyhoiy i Archanioła do izby wpadnie tylko Jasiek, który zgubił zloty róg, a za nim wsunie się za chwilę — groteskowy i niesamowity zarazem Chochoł.
Nawarstwione w świadomości inteligencji polskiej, rodowodu -szlacheckiego, mity, łudzące swą rzekomą prawdą, a uformowane i utrwalone — od czasu romantyzmu — przez literaturę i sztukę w postaci obrazów żywiących wyobraźnię narodową, skazane zostały na zagładę, na nicość Obok mitu racławickiego kosyniera--wybawcy uległ rozbiciu mit przywódczej roli samej inteligencji, jej pretensja do realnej, czynnej odpowiedzialności za naród, za cały jego przyszły los. Taki wypadł wynik rozrachunku dokonującego się w Weselu.
VIII. SYMBOLE I „TANIEC CHOCHOLI”
Juz sic obrazy skońcyly; panom ino obrazy, płótna
(a. III, sc. 18’.
— powiada wreszcie Czepiec, zniecierpliwiony ciągłym wymykaniem się w strefy estetyzowania i kształtowania tworów imaginacji, chroniczną skłonnością inteligencji do „ucieczki w mit”, jak gdyby w sen o rzeczywistości—od niej samej.
Zazwyczaj charaktery dramatyczne ujawniają się najdobitniej w czynach. Owóż tutaj czynów wcale nie ma. W Weselu,4ak wiemy, nic się nie dzieje,' nic się nie staje. W tym właśnie tragizm utworu, że nie spełnia się czyn oczekiwany — tragizm idei, dążącej do czynu, a tak bardzo od niego dalekiej. Można by nazwać arcydzieło Wyspiańskiego tragiczną historią idei" — pisał Walery Gos tomski w 1908 roku*.
Budowa Wesela stwarza funkcjonalne rusztowanie nośne dla jego idei podstawowej. Od dawna zwracała uwagę odbiorców jego kompozycja szopkowa: na niezmiennej scenie pojawiają się jedna za drugą pary aktorów — po dwoje więc — by wypowiedziawszy swoją
•W. Gostomski, Arcyitwr dramatyczny Wyspiańskiego „Wesele”, •Pamiętnik Literacki- 1908, s. 305.
o—B.N. 1.218 (WyspiaA&ki: Weselej