H jedynie wynikktn przjptdku. ale kierowane tą intuicją." Joli pua inuligcncję rozumiemy albo dopmowme oif do bezpośredniego otoczenia, albo przekształcenie oioaeatt w celu przynosowami go do tkblc, to / cała pewnołdą mu* Miny przyznać zwierzętom inteligencję doić wyło ko rozwt* nicią. Trzeba także przyznać, że nic we wszystkich swych czynach zwierzęta powodują się obecnością bezpoirednie|o bodźca. W twoich reakcjach zwieszę zdolne jest do wszelkiego rodzaju wybiegów. Potrafi nic tylko posługiwać »ię nartę* ile nawet wynajdywać nowe narzędzia dla twych potrzeb. Stąd niektórzy psychologowie nie wahają się mówić
0 twórczej lub konstruktywnej wyobraźni zwierząt.” Ani u inteligencja jednak, ani la wyobraźnia nie należą do typu właściwego ludziom. Jednym słowem, możemy powiedzieć, że zwierzę posiada wyobraźnię i inteligencję praktyczną, pod* czai gdy jedynie człowiek wytworzył nową formę: wyobraź* nię i inteligencję symboliczną.
Ponadto w rozwoju każdego umysłu wyraźnie widoczne jest ptzejide od jednej formy do drugiej—od postawy czysto praktycznej do postawy symbolicznej. Ale w tym wypadku krok ten jest ostatecznym wynikiem ciągłego i powolnego procesu. Rozpoznanie poszczególnych stadiów tego skomplikowanego procesu przy zastosowaniu metod zwykłej obserwacji psychologicznej nie jest rzeczą łatwą. Można jednak w inny sposób otrzymać pełny wgląd w ogólny charakter
1 doniosłe znaczenie tego przejścia. Sama natura jak gdyby dokonała tu doświadczenia, które rzuciło nieoczekiwane światło na omawiany problem. Znane są nam klasyczne wypadki Laury Bridgman i Heleny Keller, dwóch niewidomych i głuchoniemych dziewczynek, które nauczyły się mówić dzięki zastosowaniu specjalnych metod. Choć oba wypadki są dobrze znane i często były tematem rozważań literatury psycbolo-
* Zob. Kochlcr, op. dl., razdz. VII: .Chana* and Jmitation*.
v Zob. R.M. i A. W. Yaio: Tht Gnat Apa, New Haven 1929, s. 368 i a., 520 i n.
w
gscznej, muuę je mnao to nz jenczc przypomnieć ayidm-kotu, potucwtż dostroją może najlepiej ogólny problem, bó-rym sic tutaj zajmujemy. Pani Sullivan, nnczydcfa Hefcsy Keller, zapisała dokładną dale, dzień, w którym dziecko » ot^ło naprawdę rozumieć mank i funkcję ladzJucp ję-ryk*. Cytuję tu jej winne iłowa: .Znów muszę napoić do Pani parę iłów zaraz z rana, bo rado coś bardzo wtzaefo. Helenka uczyniła drugi wielki krok w nauce. Zrozumiała, że każda rzecz ma nazwę i że alfabet ręczny jcat kloaea do wszelkiej wiedzy... Dziś rano przy myciu dała mi do zrozumienia, że chce dowiedzieć się nazwy wody. Gdy chce się «kr wiedzie jakiejś nazwy, wskazuje dany przedmiot i klepie nbe po ręce. Wypakowałam: fwodśł i więcej o tym nie myślą-iam... Poszłyśmy do pompy i ja pompowałam, a ona trzrmab kubek pod pompą. Podczas gdy zimna woda lała się do kubka, wypakowałam na wolnej rączce Heleny: nroda*. To iłowo w tak nagłym zestawieniu z wrażeniem zimnej wody spływającej po jej ręce podziałało wstrząsająco. Upuściła kubek i stała jak skamieniała. Nowe światło zajaśniało w jej twarzy. Wypakowała lulka razy iwodu, usiadła oj ziemi i zapytała o jej nazwę, wskazała na pompę, niokratowanic i odwróciwszy się nagle, zapytała o moje imię. Wypakowałam: •nauczyciel' kas... W drodze powrotnej byia bardzo podniecona. Uczyła się nazwy każdej rzeczy, której się dotknęła, tak że w kilka godzin dodała do swojego słowniczka trzydzieści nowych słówek... Helena wstała dziś rozpromieniona. Fruwała od przedmiotu do przedmiotu, pytając o nazwy i całując mnie z radości... Teraz każda rzecz musi mieć nazwę. Dokądkolwiek idziemy, pyta skwapliwie o nazwy rzeczy, których nie nauczyła się w domu. Zabiega usilnie, żeby przyjaciele uczyli się palcować, i uczy z zapałem liter każdego, kogo spotka. Zarzuci
" Informacje o Laurze Brulgaun aule# możni w kiij&icii M. Horn i F. Hcwe HiU; Lam Bndguun, Btntoa IW; AŁ Swift Lam: Ufa and Educatien o/ Laura Damy Brjdpmn, Butna IMI; W. Jcnmlar, Laura Bridgum. Enitkung autr Taubitwm-Wimlm, Berlin IW.
li
I — Cm] o człowieka