1588 K. MOSZYŃSKI! KULTURA LUDOWA ST.OWJAN
mera „bez trudności" z germ. *aiko *dąbM! Ale dosłownie ta sama nazwa powtarza się na Podolu w dorzeczu Bohu (Ikva v. Ikava) i na Ukrainie lewobrzeżnej (SE od Kijowa; tu jako imię maleńkiej strugi); poza tym jest jeszcze łka w Witebszczyźnie, Iko vk a na Podolu, Icenka na lewobrzeżnej Ukrainie w dorzeczu Soły oraz Ikopot' (tj. Iko-pot' cf. np. Sno-pot') vel Ponora u wierzcho-win Słuczy południowej. Co do całkiem, jak się zdaje, przejrzystej sło wiańskiej etymologii tych wszystkich nazw, pozostającej zresztą, o ile się nie mylę, w zgodzie z tzw. duchem toponomastycznej twórczości ludowej, ob. wyżej na str. 1570 (w. 22—3 od góry). W każdym razie takich germańskich etymologii, jaką dał Vasmer dla Ikwy, inożna by naprawdę „bez trudności" tworzyć setki. Są one w sam raz tyleż warte, co albańska etymologia nazwy osady Kulasz ne, przytoczona niżej na str. 1593 (w. 17 od góry). Typ ich wolno jest dosadnie określić krótkim przysłowiem „Dla chcącego — nic trudnego". Kto chce wykazać germańskie, albańskie czy inne nazwy na danym obcojęzycznym obszarze, ten, mając do dyspozycji mnóstwo apela-tywów z jednej, a nomenklatur z drugiej strony, zawsze znajdzie w swym materiale zgodności. W ten sposób można by „bez trudności" wykrywać germańskie nazwy w głębi Azji, a naprzykład albańskie w Afryce.
968. Natomiast żadnej wątpliwości nie może ulegać obce, nie słowiańskie pochodzenie nazw Donu, Dniepru i Dniestru, którym tyle uwagi poświęcił A. Sobolevskij, wykazując wraz z innymi badaczami ich pochodzenie scytyjskie. Co prawda i tu w ostatnich •czasach obok aprobat (P. Kretschmer i inni) podniosły się sprzeciwy. Taki na przykład S. Bykovskij, reprezentujący kierunek osławionego N. Marra, usiłuje wytłumaczyć Dniepr (a nawet i Berezynę!-) jako nazwy pochodzące z języka Iberów. Tłumaczeń podobnych niespo-sób jest, rzecz jasna, traktować poważnie. — Zresztą i Sobolevskij bynajmniej nie odznaczał się ostrożnością. Toteż między nazwami rzek, zaliczonymi przezeń (obok Donu etc.) do scytyjskich, znalazło się dużo takich, których scytyjskość należy bezwzględnie odrzucić. Pewne zaś z nich okazały się rdzennie słowiańskimi. Do tych ostatnich należy, powiedzmy, Ćeóera względnie Cecora. Na Mało-Biało- i Wielkorusi istnieje po parę rzek tej nazwy, a obok nich spotykają się jeszcze: Ćećena (w dorzeczu Olszy, dopływu Dniepru pod Smoleńskiem), Ćeća oraz Će6ava vel Će6va (w południowej części dorzecza górnego Dniestru). Etymologia powyższych nazw jest zupełnie przejrzysta wobec st.-pol. czeczena Tale morskie, na- 1 2 wałność’ (porówn. dalej czes. ćeeeriti 'stroszyć, kędzierzawieć’; poi. czeczotka 'drewno o falistych, skędzierzawionych warstwach z sę-kowatych narośli na brzozach i topolach; sama tego rodzaju narośl’, wkrus. će ćo tk.a 'to samo’; poi. c z ec z u g a = młrus. 8 e ćiiha = wkrus. ćećuga *Acipenser ruthenus L.’, a więc ryba odznaczająca się, jak i jesiotr, szorstką, graniasto-wypukłą łuską wzdłuż grzbietu, boków i brzucha1. Wszelkie te wyrazy urobiono od bardzo u Słowian rozpowszechnionego pierwiastka ko k-: ćek-, określającego 'zgięcie, krzywiznę, nierówność, chropowatość, kostropatość itp.’. Porówn. jeszcze ło-tew. cecers '[człowiek] kędzierzawy’).
Zupełnie nie rozumiem także, dlaczego scytyjskimi mają być nazwy rzeczne: Desna (ob. § 960), Irsa, Orsa itp. (§ 962), Odra (§§ 960, 962). Wszystko to są nomenklatury indoeuropejskie — to pewne, ale nie podobna ich przydzielić specjalnie i wyłącznie Scytom. Również całkiem nie do przyjęcia jest stanowisko Sobolevskiego, zajęte w stosunku do nazw rzecznych takich jak Bóbr, V'epr, Sosna itd., jednym słowem powtarzających nazwy zwierząt i drzew. Wszędzie wPo-dnieprzu, a zwłaszcza !w południowym i środkowym, dosłownie roi się od nich. Mamy tam niejako cały bogaty zwierzyniec i ogród botaniczny: M'edve<f, Ryś2, V ołć ok, Jazvec, Yydra, Bober, Zaj-ćik, V'eprik, Świnka, Koźeł, Koza, Byk, Bycok, Korova, Konik, Kobyłka, P'es, P'etuch, Kur vel Kura, Utka, Huś, L/e-bed’, Ćajka, Łastovka, Voron, Soroka, T'eterev, Sosna, Ćeremcha, B'eroza, V'erbołoza, V'erbka, Krapiva itd.3 4 5 6 Gdzie jest dowód, że zwyczaj nadawania takich nazw był zwyczajem scytyjskim? Sobolevskij nam go nie dostarcza; i nic dziwnego — dać go przecież niesposób. Ale jeśli by nawet podobne nomenklatury były rozpowszechnione u Scytów, dlaczegóż nie mogli upodobać ich sobie graniczący ze Scytami Słowianie i zastosować na własną już rękę w swej rozległej ojczyźnie. W Polsce rdzennej na razie wydaje się być takich nazw mniej niż w Podnieprzu (cf. Bóbr, Wieprz, Świnia, Koza, Baran, Kur, Kaczka, Wrona5); jednakowoż nie na-
Ib. s. 7.
Berezyna (B'erezina) i Berezynka (B'erezinka) powtarzają się w samym tylko dorzeczu Dniepru 10 razy. Porówn. w Polsce nazwy rzeczne: Brze-
Od Słowian wschodnich poszła zapewne nazwa czeczugi do Rumunów (ca-e J u g a [czytaj : keluge}, cega, cigS) i Węgrów (kocsóge [czytaj: teologe], ke-esege), a od nich do Słowian południowych etc. (chorw. kećiga, £iga, słowem kećiga, keća). W zakresie rybołówstwa języki rumuński i węgierski obfitują w pożyczki słowiańskie. Zmiana w nagłosie wyrazu rumuńskiego (caciuga^=ćećuga> polegać może na dysymilacji, ale to jest szczegół przechodzący moją kompetencję i w związku z tym stosunek nazwy słowiańskiej do rumuńsko-węgierskich pozostaje dla mnie nie rozstrzygniętym.
Maśtakov go nie wymienia. Ob. W. K. „Rzeki i jeziora" (1. c.), r. 1883, s. 66.
Niektóre z tych nazw są oczywiście dwuznaczne, np. rus. Jaziec został
prawdopodobnie utworzony wprost od j a z v a 'nora’ i należy go raczej postawić obok nazw rzek Jazva, Jazvica itp.; poi. Wrona może — choć to bardzo wątpliwe —