teczny, starszy od niej o dziesięć lat inżynier wręcz szalał za Klaudią i na co dzień, i od święta zapewniając. w
nie wyobraża sobie bez niej życia. On tez bez trudu u mościł Klaudii wygodne gniazdko w swoim kawalerskim łóżku.
Dziewczyna wykoncypowala sobie, że ciąża przyspieszy jej kok w małżeństwo. Więc postarała się, żeby z kochającym inżynierem w tę ciążę zajść. 1 wówczas stała się rzecz dla Klaudii niespodziewana — jej najdroższy zdezerterował. On nie chciał mieć dziecka i nie marzył o normalnym domu. Zanim na wieść o czekających go przyjemnościach ojcowstwa poprosił w pracy o przeniesienie służbowe i wyprowadzi! się do innego miasta, dał Klaudii do zrozumienia, że jest ..pu; ;zczalską dziwką** i nie da sft; nabrać na jej ciążę.
Przyszła mamusia została sama, ale ponieważ dyplom ukończenia studiów miała już prawie w ręku, postanowiła ciążę donosić i dziecko urodzić. Wierzyła, że choć w ten sposób będzie miała niaiuiastkę domu i rodziny.
Urodziła córkę, przez cale dzieciństwo dając jej to, czego sama nigdy nie miała. Dawała jej miłość, zainteresowanie i opiekuńczość. Mała Magda chowała się dobrze i zdrowo. Wyrosła na śliczną, fizycznie podobną do matki. z jej nastoletniego okresu, pannicę. Po matce odziedziczyła też chłonność wiedzy, inteligencję, zamiłowanie do książek, życiowe ambicje. Jednej rzeczy tylko nie od-
-dziczy-Ja— upodobania do seksu.
Klaudia, widząc jak jej córka dorasta i dojrzewa, martwiła się^żc rzeka ją łos podobny jej losowi. W ruchach, gestach i spojrzeniu Magdy odnajdowała samą siebie. Nie mogła też nie dostrzec wrażenia, jakie latorośl wywołuje na mężczyznach. Chciała ją ustrzec przed losem podobnym swojemu. Niezwykle często odbywały się takie oto rozmowy matki z córką:
— Mamusiu, dziś są Piotrka urodziny. Urządza u siebie prywatkę. Jestem zaproszona.
— To miło, że cię zaprosił, ale nigdzie nie pójdziesz!
— Trochę bym się rozerwała, potańczyła.
— Jeszcze sie w życiu natadezysz. Masz dopiero szesnaście lat!
— A ty w moim wieku tylko się uczyłaś?
— Kiedy byłam w twoim wieku, młodzież nie urządzała prywatek...
— To gdzie tańczy liście?
— W szkole, pod okiem nauczycieli.
— Straszne.
— Dlaczego?
— To musiało być krępujące.
— Nie. Nikt na nauczycieli nic zwracał uwagi. Młodzież też flirtowała. Umawiała się na randki. Było normalnie. Dla nas.
— Mnie flirty nie interesują.
— Więc pp co w ogóle tam chcesz iść?
— Właściwie masz rację. Mogę nie iść.
— Jesteś mądrą dziewczynką. I nie musisz cały czas się uczyć. Jak chcesz, jutro pójdziemy razem do kina...
— Wiesz mamo, wszyscy mi cię zazdroszczą. Nikt W klasie nie ma takiej młodej i ślicznej mamusi!
Klaudia pilnowała córki. Kontrolowała jej znajomości i przyjaźnie. Miała do niej zaufanie, ale ograniczone. Jednak przed przeznaczeniem — jak się często okazuje — uciec nie można. Kiedyś Magda wracała ze szkoły i w sposób dość bezceremonialny została na ulicy zaczepiona przez trzydziestoletniego mężczyznę. Michałowi ogromnie spodobała się zgrabna, młoda dziewczyna emanująca dojrzewającą kobiecością i zapragnął ją poznać. Był człowiekiem poważnym, żadnym podrywaczem i nie miał zwyczaju zaczepiać obcych panienek. Magda wydała mu się jednak zbyt wyjątkowym zjawiskiem, więc złamał swoje zasady. Dziewczyna zaś trochę z ciekawości, trochę na przekór surowej mamie, zaczęła się umawiać z Michałem. I udawało jej się te randki ukrywać przed rodzicielką. Była akurat w klasie maturalnej, więc łatwo było ją zbujać, że będzie się uczyć u koleżanki. Czujną do tej pory Klaudię tym razem zawiódł instynkt macierzyński.
— 27 —