LVI KORESPONDENCJA FILOMATÓW
z 4/16 lipca 1827 r. (list 119). W połowie 1828 r. utwór ten przesłany przez poetę czyta już pod Uralem Tomasz Zan:
W czasie choroby samotnej i tęsknącej odwiedził mnie kochany duch Adama, słowa jego były pociechą i zdrowiem. Wallenroda czytałem w paroksyzmie, a teraz odczytuję. Boję się moimi wyrazami ująć sile i przyjemności wrażeń, jakie w tym czytaniu odebrałem, (list 124)
Zan nosił się poważnie z zamiarem spisania szczegółowych uwag nad tym „wysokim poematem” (list 124), pragnął podzielić się z przyjaciółmi „wrażeniami i uczuciami” a także myślami, które przed Adamem chciał „wyplątać i wypaplać” (list 126). Szkoda, iż obawa, by list nie wpadł w niepowołane ręce pozbawiła nas możliwości poznania myśli Arcypromieni-stego na temat sposobów walki o wolność podjętych przez Konrada Wallenroda. Entuzjastyczna recepcja tego utworu w kręgach filomackich skłania do refleksji nad krytycznym stosunkiem potomnych do nieetycznych sposobów walki. Filomaci lepiej rozumieli sytuacje ekstremalne. Nawet ksiądz Dionizy Chlewióski „czyta i odczytuje bez końca” (list 128) ten godny najwyższego uznania poemat, który tak wiernie odpowiada psychicznym nastrojom rozgromionej młodzieży.
Niezwykle ciekawy, choć tylko zaznaczony jest wątek świadczący o kolportażu i popularności bajek Mickiewicza powstałych w Odessie i Sankt-Petersburgu; pojawia się on w liście Wincentego Budrewicza do Pietraszkiewicza pisanym z Tweru 13/25 września 1830 r. Niestety jest to tylko wzmianka: żal nad ich popiołami wskutek nieuważnego posługiwania się fajką (list 138). Popioły kopii bajek Mickiewiczowskich, które spłonęły w Twerze nad Wołgą, nim jeszcze ich autografy trafiły do składu drukarskiego, świadczą raz jeszcze o tym, jak uważnie śledzili filomaci na bieżąco twórczość swego genialnego przedstawiciela.
Forma listów. Filomaci byli pierwszymi, którzy podjęli próbę zmiany tradycyjnej formy listu. Przyjmując całkowicie zasady nowożytnego listu-wyznania propagowanego już przez sentymentalistów pragnęli, by uprawiana przez nich korespondencja oddawała całą zmienność nastrojów i osobowości piszącego, nie do przyjęcia była dla nich wierność jakimkolwiek regułom w zakresie kompozycji, intytulacji czy sformułowań kończących list, chodziło im przede wszystkim o to, by oddać prawdę swych przeżyć i myśli, by z kolei zaciekawić adresata, wyrwać go z nudy i sztampy narzuconej regułami. Pierwszym, który podejmuje takie starania, jest Tomasz Zan, czyniący to pod patronatem realistycznej prozy sentymentalnej Laurence’a Sterna. Stąd pomysł pisania listów w formie „rozdziałków” nasyconych szczegółami, stających się małymi fragmentami opisów codzienności, rozbijających tok szerszej narracji, odznaczających się jednolitością nastroju, często owianych mgłą humoru; do praktyki tej nawiązuje też niekiedy Mickiewicz oraz Jan Czeczot (list 29). „Rozdziałki" na tematy obyczajowe (karnawał), refleksyjne, uczuciowe (listy 42, 49, 63, 66) są specjalnością Zana w okresie filomackim, później Arcy zarzuca tę praktykę o s ternows ki na rodowodzie. Pozostaje natomiast trwałą zdobyczą listu filomackiego forma rozmowy, tak typowa dla listu przyjacielskiego i programowo podkreślana zarówno przez Michała Rukiewicza, jak i Marylę Puttkamerową (listy 19, 43).
Ucieczka przed rutyną, szczerość piszących przejawiają się już w intytulacji listu oraz w jego zakończeniu. Proszę prześledzić początki i zakończenia korespondencji, jak ulega ona ciągłym zmianom,-przekształceniom, jak silny jest w niej ładunek serdeczności. Jedynym zwrotem często powracającym w intytulacji listu filomackiego jest pozdrowienie: „zdrowia i pomyślności" lub „powodzenia", ale jest to zwrot typowy właśnie dla listów tego kręgu. Jednak Mickiewicz w obawie przed rutyną nawet ten zwyczaj przełamuje, wprowadzając swoje dowcipne: „spania ł powodzenia” (list 32). Wtóruje mu z powodzeniem Franciszek Malewski, rozpoczynając swój list do Józefa Jeżowskiego z 18/30 sierpnia 1820 r. dowcipnym złożeniem życzeń