lvmi KORESPONDENCJA FILOMATÓW
i określeniem realiów, w jakich list powstaje. Po czym następuje znakomity fragment opisujący wizytę w Szczorsach dam, które samotnie musiał emablować (list 25), nawiązujący tak pod względem formy, jak i humoru do najlepszej tradycji stemow-skich ,jrozdziałków” Zana.
Warto podkreślić, iż swoje listy do ojca Franciszek Malewski rozpoczyna zawsze tradycyjnym zwrotem: „Ojcze Dobrodzieju” lub „Najdroższy Ojcze!”.
Również Józef Jeżowski ucieka przed rutyną intytulacji, rozpoczynając list z 6/18 maja 1821 r. do Mickiewicza życzeniami: „ostygnienia, spokojności, zdrowia, pracy”, po czym następują trzy rzędy kropek mające wyrazić to, co niewyrażalne w okresie miłosnego dramatu poety (list 34).
Maria Puttkamerowa, choć mało pomysłowa w zakresie intytulacji listów, broni się jednak przed rutyną nie używając żadnych zwrotów grzecznościowych lub uciekając się w późniejszym okresie do swego ulubionego porzekadła: // vaut mieux tard gue jamais (lepiej późno niż wcale). Bezpośrednią przyczyną braku intytulacji w listach Maryli są z pewnością trudności natury obyczajowej, skomplikowane do wyrażenia w stylistyce listu — młoda mężatka pisząca do swych przyjaciół. Podobnie zresztą czyni również Joanna Zaleska.
W listach Zana z przełomu lat trzydziestych i czterdziestych uporczywie powraca dewocyjna intytulacja odwołująca się do staropolskiego, chrześcijańskiego pozdrowienia, które w swym drugim, maryjnym członie ulega niekiedy nieznacznym zmianom redakcyjnym. To rutynowe rozpoczynanie listów zawsze tym samym zawołaniem jest dla współczesnego czytelnika męczące, a świadczy o głębokich zmianach, jakie zaszły w osobowości i w psychice Arcego.
Z eksperymentów stylistycznych i formalnych w prozie epi-stolarnej Tomasza Zana na szczególną uwagę zasługuje piękny fragment jego listu do Ignacego Domeyki, pisanego z Oren-burga 25 lipca/6 sierpnia 1826 r., w którym obserwację świata.
monotonię codziennych zajęć i psychicznych odczuć podkreśla jak refren powracający zwrot o bólu serca:
Orcnburg forteca nad Uralem okrążony nieprzejrzanymi stepy, w których jak na umartym morzu gubi się oko, serce boli. (...)
Lecz co się wewnątrz mnie dzieje, tego opisać nie umiem, seret ustawicznie boli. Próżno szukam rozrywek, na których nic /bywBt już chodzę po gaju, już na łódce po cichym jeziorze wożę upodobaósze mnie stworzenia, jeżdżę konno |...), czasami śpiewam, zdarza się tańcować, przedstawiiwać szarady, do różnych gier należeć, pić w stepach herbatę, łowić rybę, wieczerzać w lasku, serce jak boli. tak boli. Czasami kocham jakimś gorzkim kochaniem, a serce boli. Nowe tu mam widoki narodów, karawan wchodzących do dworu, zamiany azjatyckiej, obyczajów, a serce zawsze boli. Nocy tu piękne, w niektórych porach roku słońca wschód i zachód osobliwie zajmujący, a serce boli a boli. Straciłem ducha poetyckiego, żadnym piórem ulżyć pełności mojego bólu nie mogę. I gdzie są jego przyczyny, powiedzieć nie umiem. Wszelką już wyciągnąłem rozkosz, jaką mieć można w pamięci o naszej przeszłości, stała się ona zwyczajną. Wysiliłem się i osłabiałem, tak iż nie mam czym stalszym budować milszych nadziei. A serce moje przecież drży i gore bez przedmiotu, pobudek i celu. Tym samym jestem pożerany, co mnie ożywia, (list 112; podkreślenia — Z. S.)
Nie sądzę, by ktoś inny z zesłanych filomatów potrafił w prozie episiolamej wyrazić lepiej i piękniej cały bezmiar tęsknoty za krajem i osobistej tragedii Sybiraka. Zan bywa niewątpliwie mistrzem prozy listowej i pamiętnikarskiej nie tylko w swych kolorystycznie cudownych opisach krajobrazów, ale również w odtwarzaniu przeżyć osobistych, w ukazywaniu stanów psychicznych, kiedy opis zostaje maksymalnie nasycony i podkreślony lirycznym refrenem.
Warto też zwrócić uwagę na początki kształtowania się .Języka czopowego” w listach z więzienia (por. list 81 i n.).
NOTA EDYTORSKA
Obecne wydanie antologii Korespondencja filomatów. Wybór jest próbą przedstawienia najbardziej charakterystycznych i znaczących listów, wybranych z całości zachowanej epistolografii