234 LUBOMIRSKI WYUOH PISM
cem królewskim, kędy doskonale o wszytkim obiecał go uwiadomić.
Trudno wypowiedzieć, jako zostawał utęskniony Ar-takses z tak długiej odwłoki, boby był jak najprędzej rad się dowiedział o wszytkim. n tym bardziej ciekawiej pragnął wiedzieć o tym dowiedziawszy się. że znowu król z taką pilnością posłał po Ewnndra. ledwo co wstawszy. Zaczyni rożne sobie stąd formował konsekwen-cyje, częścią obawiając się czego przeciwnego albo sobie, albo przyjaciołom swoim, częścią zaś chcąc dysponować - swój umysł do zabiegnniu albo stosowania się do lego, jc.-ltby tam było co wielkiego w tym nu C2vm by jemu silę należało. Tak tedy nic miul spokojnej myśli aż do samego niemal południa
I ta-ć to jesl kondycyja 1 ludzi u dworu żyjących, że najmniejszy wiatreczek poruszy ich z lada czego powstawszy. owe umbieyje, emulacyje4. konkurencyje. pretensyje wzbudzają w umysłach ludzkich Jakąś ciekawość trwożliwą, niespokojną i wiedzeniu chciwość o najmniejszej rzeczy, co kto mówi albo czyni, aby przez to o fortunach swych miarkować rady, aby zabiegać, czasem niepotrzebnie i nie wiedzieć czemu a podczas ' cłicąc zbyt naprawić — popsować sobie. Stąd i owe plotki, jedne pochlebstwu drugie nienawiści pełne, boja-żnie i suspicyje szkodliwe n częste, o których i pomy-ślić przykro, .i dopiero* rozmawiać albo pisać.
Ale Artakses — że” byl człowiek gómtejszogo geni-juszu : — niż żeby * był miał podlegać takowym myślom. którymi się zwykły paść przy dworze liche umysły i które tylko śnrieciomi dworskimi nazwać się mogą.
* dwiMmowai — przygotować,
* Icondt/cyja — tu: warunki iycln. ioo.
* cmulocyjr — współzawodnictwa.
' podcni) — czasem. niekiedy.
* śc — Jako *e.
7 górniejizego paiłjuxiu — wyissy ponad to.
* flii r*bu — zamiast rvby nie mógł długo cierpieć tych uprzykrzonych konsydc-ra-cyi, pragnąc jak najprędzej widzieć się z Ewandrem, który także juko wielki człowiek, cokolwiek by był od królu usłyszał, umiałby pewnie kierować rzeczą na dobrą stronę, nie chwytając się niczego lekkomyślnie ani podniecając ognia, ule i owszem, średniej trzymając mc drogi, prosto, bez żadnych figlów, ale roztropnie wszytko miarkując.
Tak tedy uspokoiwszy nieco umysł swój Ar takie*, skoro było po obiedzie, ckspedyjowawszy niektóre zabawy" co potrzebniejsze pojechał do ogroda wedle słowa danego sobie od Ewandra, aby tam był na niego oczekiwał, i zastał go u kamiennej balu*traty rozmawiającego coś sekretnie z Filotarsesem. który go już — jakoby rozchodząc się z nim — żegnał, u dopiero postrzegszy Arto-ksesa. tym bardziej przywitawszy go i mało co zabawiwszy się z nimi. niby pilnie gdzieś kwapiąc się1", odszedł od nich.
A skoro Ewander i Artalues sami tylko dwaj z sobą zostali poszli trochę w bok do najdłuższej alei. kędy są ławki do siedzenia sporządzone, tam usiadszy z sobą. począł Ewander Artaksesowl opowledać l niemały czas relacyją zabawił go wszytkich tych rzeczy, które z królem konferował, powiedając mu. jako długich niezgody rozruchów; największą była przyczyną suspicyja. którą zawziął król do Filotarsesa. obawiając się jego potęgi, ze nieprzyjaciele jego niewinne kalumnie 11 włożyli nn niego zjednawszy mu nienawiść 1 dyffidencyją ,a u króla, dopiero jakim sposobem był z nim na audicncyjej jako się z tego wszytklego wywodził,8. dostatecznie mu wszytko wypowiedział. Na co gdy potem replikował Ar-
" i'Jc»jt<,dyfov,ou*»ry... zabawy — *alntwiws*y.. *pruwy.
*" kwapić stę — spleuyć #ię. .
" kalumnie — oreaenitwa.
13 dyffidenCyto U łnc) — lUeufeoić.
11 toyuiotftłć *ię — tu: ocjy«*cxuć «ę. tłumaczyć.