18 7. Romantyczna nowożytność
18 7. Romantyczna nowożytność
połsKieg
na przypisać cechy swoistego „romantyzmu feudalnego”. Kultura ludowa i orientalna - w takim charakterze, w jakim była przyswajana przez romantyków - stanowiła coś z gruntu obcego paradygmatowi polskiego klasycyzmu.
Ale — zwróćmy uwagę - Mickiewicz jest również oskarżany o zhańbienie przeszłości polskiej. Niewątpliwie Koźmian miał na myśli Konrada Wallenroda. Ten poemat litewski Mickiewicza pojawiał się nieraz w korespondencji klasyków, a zwłaszcza w sposób niezmiernie charakterystyczny pod piórem Koźmia-na, który nie mógł się nadziwić wyborowi tematu i bohatera:
Nikomu jeszcze nie przyszło do głowy wystawiać rymem yrariata i pijaka, a dla tym lepszego uświetnienia nadawszy mu, wbrew historii, postać bezecnego zdrajcy, zrobić go Litwinem dla dania wyobrażenia, w jak szlachetnym sposobie Litwini kochąją ojczyznę. Co się w tych pińskich głowach roi, wszelkie pojęcie przechodzi.17
Oczywiście chodziło tutaj nie tylko o niedopuszczalnytepo sób mówienia o przeszłości historycznej, ale także - i w związku z tym - o samo rozumienie patriotyzmu polskiego.
Podobny motyw oceny, lecz nacjonalistycznie wyostrzony, odnaleźć można w korespondencji, podpisanej znamiennym pseudonimem „Szczeropolski”, a zamieszczonej w „Gazecie Polskiej” w roku 1830. Tutąj po raz pierwszy w druku tak drastycznie (a podobne zarzuty zostaną wkrótce podniesione w Galicji przez Ziewończyków z Goszczyńskim na czele) zadano pytanie, czy Mickiewicz w istocie może się ubiegać 0 miano „naszego poety” i Jak dalece możemy nazwać go naszym”. O poecie świadczą jego utwory:
Czy Mickiewicz jest naszym poetą w litewskich balladach lab Dziadach, czy w tureckich sonetach? Czy może w Wallenrodzie? -r „To wyrzec się Wallenroda, zaprzeć się tego jenialnego utworu?” — Wallenrod może być nąjpiękniejszym, na ten raz to pozwalam, jednej mu tylko brakuje piękności: brakuje mu, żeby był naszym.18
Obcość Wallenroda sprowadzała się dla mstojącego na gruncie „naszej narodowej czystości” - „Szczeropolskiego” przede
ih Ł Ko£mian do E Morawskiego (ok. 30 III 1828), tamże, s. 353. I B Szczeropolski, Nadesłane, tamże, s 271.
wszystkim do tego, że nie reprezentował on i nie mógł reprezentować typu bohatera polskiego.
Żebyśmy mogli osądzić, co jest naszym, trzeba w nim szukać myśli i uczuć polskich. Sąż te w Wallenrodzie uczucia? Nie. Wallenrod jest dziełem zupełnie nam obcym. Jeżeli w powszechnej sztuk pięknych teorii ta cecha narodowości konieczną nie jest, w teorii polskiej niezbędną. Wallenrod może być dziełem europejskim, zgoda, ale polskim - nigdy.1
W wypowiedzi „Szczeropolskiego” wyjątkowo wyraziście zarysował się dylemat, który do dziś nurtuje naszą kulturę: podziału na to, co „polskie”, i na to, co „europejskie”, i przeświadczenie, że trzeba między nimi wybierać.
„Zdrajca, szaleniec i pijak”2, a do tego samobójca, przedstawiony przez Mickiewicza jako wcielenie „nowego” patriotyzmu, przez reprezentantów „starego” mógł być uznany tylko za obelgę wymierzoną czystości i godności narodowej. Tragiczna postać Wallenroda, stanowiąca wyzwanie rzucone przyjętym kanonom etycznym, zrodziła się w cieniu spisków europejskiej młodzieży, w atmosferze ostrych konfliktów moralnych, jakie zazwyczaj niesie ze sobą działalność nielegalna. Koźmianowie nic o nich wiedzieć nie chcieli. Ci, którzy burzyli ustalony ład społeczny i moralny, byli po prostu zbrodniarzami. Nic więcej.
Koźmian przyjął formułę uniwersalizmu europejskiego, właściwą klasycyzmowi. Europejski uniwersalizm romantyzmu wydawał mu się tylko skażeniem smaku i moralności (a idą one zawsze w parze). Dlatego też karcił Brodzińskiego jako profesora literatury na Uniwersytecie Warszawskim za pobłażliwość wobec patronów romantyków: „Jak mógł, choćby w najpiękniejszych wyrazach, tworach i obrazach, przebaczać Szyllerowi Zbójców, [a] Bajronowi tyle z ogniem śpiewanych zbrodniarzy” (III, 423). Naśladowanie Homera, Wergi-liusza, Horacego, Tassa było zgodne ze smakiem europejskim i warszawskim, przyznawanie się zaś do Schillera i Byrona świadczyło niewątpliwie o złej woli, złym guście i złych zamia-
Tamże, s. 272.
A. E. Koźmian do F. Morawskiego. 5 IV 1828, tamże, s. 358.