260 Wybór z czasopism
NAIWNOŚĆ
Czteroletnią Anielkę prześladowano dorosłym młodzieńcem, który bywał w domu jej rodziców i do którego dosyć była przywiązana. „Anielko! — mówiła jej raz matka — ty pójdziesz za pana Antoniego. — Nie pójdę. — Ejże, pójdziesz. — Nie pójdę, mamo, ja nie umię iść za mąż”.
JÓZIO L.
Tenże sam J ózio, raz prosił o coś Matki bardzo usilnie. „Potem dostaniesz — odpowiedziała mu — teraz nie można”. — Odszedł chłopczyna, ale w parę minut wraca i mówi: „Mamo. iuż jest potem!”
(J. Lewocki)
ANUSIA G.
Było to w piątek, mała Anusia G. uczyła się katechizmu i jej ciocia tłumaczyła jej, co to prorocy. „Byli to ludzie — mówiła — którzy wiedzieli, co będzie za sto, za dwieście lat i dalej jeszcze; ale wiedzieli to jedynie przez Boga, bo człowiek sam z siebie nic nie wie, co się stanie, wiesz że ty, co będzie jutro? — Wiem! — zawołała Anusia. — A cóż takiego? — spytała się zdziwiona ciotka. — Sobota”.
(A. Gałęzowska)
Dział IV — Wyjątki służące do uksztalcenia serca i stylu KORESPONDENCJA*
List pierwszy
ZDZISŁAW DO SIOSTRY SWOJEJ WANDY
2 Krzemieńca
Pierwszy raz w życiu odbieram list od ciebie, kochana Wando, i przyznaję, że mi wielką radość sprawił. Piszesz, że tułając się długo po obcych domach, osiadłaś nareszcie na zawsze u Ciotki naszej, która już za córkę cię uważa. Zaczęła swoją opiekę od przedstawienia ci twoich obowiązków i ona pierwsza cię nauczyła, że nie maiąc Rodziców, w starszym bracie powinnaś
Przytoczone listy pochodzą z tomu I, 1824.
widzieć opiekuna i Ojca. Rozrzewnił mnie twój list i słodką ku Ciotce przejął wdzięcznością; w samej rzeczy rodzeństwo osierocone więcej od innych kochać się powinno, a wzajemnym przywiązaniem łagodzić wspólną i niepowetowaną Rodziców stratę... Ale dlaczegóż, kochana siostro, te uczucia tak miłe po francusku wyrażasz? wszakeśmy oboje Polacy? wszak w krajach polskich mieszkamy? po polsku więc pisuj do brata. Mowa ojczysta najmilsza i najprzyzwoitsza każdemu Polakowi; wyrazy przywiązania w niej kreślone jeszcze snadniej do serca jego trafiają, bo sam dźwięk narodowego języka słodko to serce porusza... Pamiętam, żeś od dzieciństwa wielką wróżyła do wszystkiego zdatność; wiem, że gdziekolwiek byłaś, wszędzie twoją pilność chwalono; z odebranego świeżo listu widzę, że te nadzieje i te pochwały mylnymi nie były; w dwunastu leciech trudno tłumaczyć się gładziej i jaśniej, a jeszcze w obcej mowie; wyglądam zatem z prawdziwą niecierpliwością listu od ciebie po polsku napisanego: wierzaj mi, podwoi się tym sposobem wdzięk korespondencji naszej, bo gdzież szukać milszej mowy od mowy Naddzia-dów? i w jakiej by uczucia i myśli łatwiej wydać można jak w tej, którą najpierw usta nasze przemówiły?
List drugi
WANDA DO BRATA
Biorąc pióro, żeby do Ciebie pisać dzisiaj, mój kochany bracie, doświadczam daleko bardziej większego kłopotu, jak kiedym do ciebie pisywała po raz pierwszy. To jest wielka szkoda, że nie ma tylko listy pisane po polsku, które ci są przyjemne, bo ty mi odbierasz tędy możność rozmawiać z tobą w języku, co ja posiadam daleko lepiej jak mój i co umiałby daleko lepiej malować moje uczucia. Może być jest to źle, ale to jest, jak mnie wychowano. Czuję sama, że ja ci prawię tutaj głupstwa, ale chciałabym tak mocno ci dowieść całe moje przywiązanie i mieć z twoich nowin, że wolę lepiej ci posłać te wyrażenia śmieszne, jak chować milczenie i być pozbawioną z twoich listów... Ale ty mi darujesz krótkość tego; trzeba żebym się ćwiczyła, nim będę mogła ci zrobić jeden bardziej długi; a potem, nie umiałbyś uwierzyć, jak to mi jest trudne związać co w tym natłoku słów i wyrażeń z jednego języka i z drugiego, które się przedstawiają mojej myśli; zaledwie ja mogę znaleźć wyrazy, żeby tobie powiedzieć, że ciebie kocham i ciebie szanuję z całego mego serca... Jestem doprawdy tak zakłopotana i ten list mi wziął tyle czasu, że ja cię błagam, żebyś raczył mnie uwolnić od ciężkiego obowiązku pisać do