— Czekaj! — zawołał Mokra Łapka. — Nie skacz tak, żabo! Przestraszyłaś mnie.
Żaba zatrzymała się i popatrzyła na misia.
— To raczej ty mnie przestraszyłeś. Twoje szerokie łapy człapiące po kałuży wzbudzają przerażenie u żab.
— Nie trzeba uciekać — Mokra Łapka się zatrzymał.
— Chodzę ostrożnie. Nie zadepczę żadnej żaby.
— Jestem ci bardzo wdzięczna za tę ostrożność — kpiła sobie żaba. — Dobrze, że zdążyłam wyskoczyć. Wolę raczej liczyć na własną skoczność niż na twoją uprzejmość.
— Bardzo przepraszam — powiedział Mokra Łapka.
— W każdym razie widzę, że przynajmniej żaby cieszą się z deszczu.
— O tak, deszcz sprzyja żabom — potwierdziła żaba.
— W czasie deszczu żaby się nie nudzą. Szkoda, że niedługo będzie zima. Dobrze byłoby, żeby zawsze była jesień, dużo deszczu, a przynajmniej dżdżu i żeby wszędzie były kałuże.
— Raczej sobie tego nie życzę — stwierdził Mokra Łapka. — Żaden niedźwiedź nie przepada za deszczem, chyba że pada od czasu do czasu.
Żaba nie zamierzała dłużej siedzieć w jednym miejscu. Bardzo chciała popływać, więc skoczyła do drugiej kałuży i rozmowa się skończyła. Mokra Łapka poczłapał dalej leśną dróżką, omijając kałuże, żeby nie przydepnąć żadnej żaby. Pod starą czeremchą przykucnął zmoknięty zając. Trząsł się z zimna.
— Parszywy deszcz — przywitał Mokrą Łapkę.
— Nie przesadzaj. Drżysz z zimna, bo siedzisz. Ja chodzę i nie marznę.
— To żadna przyjemność biegać po deszczu. Dowiedz się, przemądrzały niedźwiedziu, że my, zające, raczej biegamy niż chodzimy. Chodzenie jest lepsze dla dużych i ciężkich zwierząt. Zające są skoczne. Nasze tylne nogi są dłuższe od przednich. Dobrze się na nich skacze, ale gorzej się chodzi.
— To sobie poskacz — poradził Mokra Łapka.
— Nie lubię wpadać w kałuże. Jest ich za dużo w lesie.
— Jeśli będziesz tu długo siedział, lis może cię wywęszyć. Wszystkie lisy marzą o takich siedzących zającach, do których można blisko podpełznąć. Nie wiadomo, czy już się gdzieś nie czai w pobliżu. Może tylko czeka, kiedy odejdę, żeby na ciebie skoczyć.
— Co ty mówisz, Mokra Łapko! — przestraszył się zając i zastrzygł uszami. — Czyżbyś widział lisa w gąszczu albo w chaszczach?
— Lisa trudno zobaczyć, jeśli się przyczai, dobrze o tym wiesz — odpowiedział Mokra Łapka.
— Wobec tego, nie będę tu dłużej czekać — zdecydował zając i wyskoczył jak z procy.
— Bardzo łatwo jest nabrać zająca — powiedział do siebie Mokra Łapka. — Zające nie wiedzą, że lisy też nie lubią deszczu. Siedzą teraz w swoich przepastnych norach i pewnie drzemią w najlepsze.
W tym momencie przyszedł mu do głowy pomysł na wierszyk. Zaczął go sobie mruczeć pod nosem przytupując rytmicznie.
Dobrze się śpi, gdy pada deszcz,
Zwłaszcza w głębokiej norze.
W taki jesienny, dżdżysty dzień Zając biegać nie może.
83