W MedU I tcrrorytcl. Czy zastraszy nu
Najgorzej bywa, gdy zamachowcy podszywają się pod dite* , I I nikarzy. Legendarny afgański dowódca partyzancki, generał Ma- II sud, zwany Lwem Pcndżabu, zginął jesionią 2001 roku w swym |l schronie w rejonie miejscowości Hodża Bachautdin. Dwóch | mężczyzn podających się za dziennikarzy z Algierii zdetonowa. I to, stojąc w jego pobliżu, ładunek wybuchowy ukryty w kamerze. | Obaj zamachowcy, a także jeden z ochroniarzy Masuda, zginęli | na miejscu. On sam. ciężko ranny, zmarł w wyniku odniesionych l obrażeń.
Zdumiewającą historię ujawnił brytyjski filmowiec James Bra- ł bazon po procesie dwóch najemników, Manna l Du Toita, którzy I przyjęli zlecenie obalenia prezydenta Gwinei Równikowej Teo- I dora Obianga Nguemy Mbasogo. Obaj zostali skazani przez sąd w Gwinei na 34 lata więzienia”. .W zamian za prawo wyłączne j ścl miałem tak sfilmować planowany pucz Gwinei Równikowej t w 2004 roku, by wyglądał na spontaniczną rewolucję przeciwko j tyranowi” - stwierdził filmowiec.
Brabazon napisał w angielskim dzienniku „The Independent" że jeden z najemników powiedział, ii zlecono mu obalenie krwawego tyrana, psychopaty i ludojada. Na jego miejsce miał osadzić przywiezionego z Europy dysydenta, a ten, w podzięce obiecał obdarować ich polami naftowymi. „Odpowiedziałem, że to przypomina powieść Fredericka Forsytha o najemnikach’
- wspomina! Brabazon. Aby nowy prezydent zyskał życzliwość świata, operacja miała wyglądać jak uliczne powstanie przeciwko dyktatorowi Zdjęcia Brabazona miały być jedynymi nakręconymi podczas puczu, aby światowe telewizje natychmiast je od niego kupiły. Kiedy spiskowcy otrzymaliby już zapłatę od nowego prezydenta, dziennikarz mógłby też ujawnić całą historię. Spisek przez nieudolność zmienił się Jednak w farsę. 7 marca 2004 roku na lotnisku w Harare aresztowano Manna razem z ponad 60 najemnikami. Nazajutrz podano, że w Malabo został zatrzymany jego wspólnik Du Toit z 12 swoimi żołnierzami.
■ W. Ugkhfcl. Pr, —to zatrudniły dzltnmikmnu, vG„eln w * lOUpc* 2008. ' 1 '
Dziennikarz* I terroryści - niebezpieczne związki
177
Mimo opisanych na wstępie przypadków terroryzowania dziennikarzy zazwyczaj terroryści nie wysuwają ani gróźb, ani lądari wobec osób pracujących dla mediów, a raczej liczą na ich spontaniczne współdziałanie. Początkowo Czerwone Brygady ile odnosiły się do dziennikarzy, uważając ich za .sługusów imperialistycznego aparatu represji* i dlatego niekiedy członkowie tej organizacji atakowali ich, zdobywając równocześnie rozgłos. Wkrótce zmienili jednak swą postawę, kden z terrorystów wyjaśniał:
Pomagamy reporterom, którzy okazują nam życzliwość Wspótpra-cuj«my z nimi. bowiem tacy jak oni są bardzie, chętni do pokazywani* naszego punktu widzenia**.
W wielu przypadkach terroryści zdołali kierować uwagą spo eczną, wprowadzając pewne sprawy jako tak zwane tematy dnia Umiejętnie dozowali również podawane publicznie wiadomości wybranym dziennikarzom. Niektórzy dziennikarze są bowiem naiwni. inni lubią dramatyczne spektakle, a tytko najlepsi kierują się zasadami swej profesji: bycia sumiennymi, rzetelnymi, zdystansowanymi i maksymalnie obiektywnymi obserwatorami zdarzeń.
Wł* pojedynczy dziennikarze cierpieli z rąk terrorystów - twierdził Walter Laqueur - to postawy terrorystów wobec mediów tako cało ki były raczej przyjacielskie, i to z istotnych powodów. Sukces operacji terrorystycznej zalety niemal całkowicie od skali rozgłosu, jaki
otrzymują**.
Częstszą kategorią medialnych pomocników terrorystów, całkowicie nieświadomych swej rok. są oooby usprawiedliwiające ich czyny poprzez przedstawianie możliwych motywów i powodów ich działań. Najczęściej przywoływane są tu uwarunkowania
• W. La*ieur.d Mstory ofnmrUm, a 109.