aV»r*M*Q \\°W\W
276
Media i terroryści. Czy zastraszy nas na śmierć?
wa - terroryzm jest postrzegany jako zjawisko autonomiczne. Tymczasem tak nie jest. Najwybitniejszy historyk i socjolog terroryzmu, Walter Laqueur. jakby minimalizując samodzielną rolę terroryzmu, powiedział, że sam akt terroryzmu jest niczym - to jego przekaz jest wszystkim. Jeśli tak, to rola mediów winna być uwzględniana w definicji terroryzmu.
Weźmy najbardziej spektakularny przypadek zamachu terrorystycznego, jakim był atak 11 września 2001 na World Tracie Center. Media były obecne w tej operacji od pierwszej chwili. Najpierw notuje uderzenie samolotu amatorska kamera VHS, moment późnie) radio, powołując się na zapis kamery, błędnie informuje o zderzeniu awionetki z drapaczem chmur. Za chwilę wiemy, że to nie awionetka, a samolot rejsowy. Na koniec zaś cały świat z niedowierzaniem ogląda dalszy ciąg ataku, który kończy się spektakularnym osunięciem się obu wież WTC. Trudno wyobrazić sobie dzisiaj sytuację, w której możliwe jest uderzenie samolotem w budynek w centrum wielkiego miasta, a niemożliwy byłby przekaz medialny tego obrazu. A gdyby nawet taka sytuacja była możliwa, to kto wówczas by wiedział o ataku na WTC poza samymi zaata kowanymi i - rzecz jasna - zamachowcami? Czy wiadomość, do której dostęp ma 4000 osób, może być czynnikiem, który trwoży ludzi i niepokoi ich sumienia na całym święcie? Nic ulega wątpliwości. że terroryzm jest manipulacją cudzym lękiem dokonywaną za pomocą mediów dla celów politycznych.
Spostrzeżenie Stefana Zweiga, wprawdzie odnoszące się nie do terrorystów, lecz do pisarza Honorć de Balzaca, nad wyraz dobrze pasuje do roli mediów w bezwiednym i niecelowym, lecz skutecznym propagowaniu przemocy oraz jej służebnej wobec terroryzmu roli polegającej na budzeniu trwogi: MW życiu bardzo często rozstrzyga nie to, co ktoś zdziałał i czego dokonał, lecz to. w jaki sposób potrafi przedstawić swoje dokonania"1.
Dalej: między lękiem a strachem występują różnice, które de* liniują psychiatrzy. Antoni Kępiński pisał, że strach jest lękiem uprzedmiotowionym. Mając do czynienia z terroryzmem - czy wiadomo, czego się w istocie boimy? A media — czyż nie wy nu
gaji) przymiotnika? Które media stras/} bardziej? Ciy informacja w gazecie, nawet tabłoidalnej. wywołuje efekt porównywany Z przekazem elektronicznym?
. Terroryzm uderzył już w Polskę. Po raz pierwszy z taką siłą. W lutym 2009 roku ścięto człowieka, jak w średniowieczu. Pakistańscy Puszt u ni wy mierzyli swoją •sprawiedliwość" Ale io te koniec, może początek. W przeszłości porywano ambasadorów, milionerów, polityków, jednak nic podcinano im gardeł A juz zwłaszcza nie utrwalano obrazu egzekucji Zaczęta to dopiero al Kai da w Iraku i Pakistanie.
Obecnie porwania z groźbą i wykonaniem zabójstwa nianię się częściej niz te z finałem pomyślnie wynegocjowanym. W latach 70. tylko 4 proc. uprowadzeń kończyło się śmiercią. Porywacze-dziczeją w zastraszającym tempie. Państwa dziś nkibn;piąci nr to Kolumbia, potem Meksyk, obszary byłego ZSRR. Brazylia. Filipiny i Indie. Ale najgłośniejsze i najokrutniejsze poorania zdarzają się na środkowym Wschodzie. Prawdziw y horror panuje na Te-; rytorium Wolnych Plemion, między Afganistanem i Pakistanem, gdzie nie ma żadnej granicy.
Polaka porwała grupa talibów z Waziristanu. najokrutniejsza ze wszystkich, mająca swoich ludzi w f¥szawara Rawalpmdl i Karaczi. Gdyby nie absurdalna inwazja sowiecka, me byłaby ani talibów, ani al Kaidy. Żaden najeźdźca nie poradził sobie a Pusz-lunami, ale każdy coś po sobie zostawił. Pusztom uwaasją mm vcfe siebie za zagubione w górach plemię żydowskie.
Piotra Stańczaka, porwanego we wrześniu 2000 roku. przed zimą, przetrzymywano na obszarach bardzie; dostępnych, cargo dowodem informacja pakistańskich mediów, że rwłoki Polaka j-podrzucono w ulubionej przez tslamabadzfcą ehtę dobrnę Swat Daleko ich nie nieśli. Można było więc tam doi rzec Zresztą docierali do niego ludzie z Islamabadu, dziennikarze z radia igeaez-Nw*wiernemu pochówek niepotrzebny - mówią Pusztami- Wy- ' Starczy, że zjedzą go zwierzęta. Zwłok: znaiarl I ukrył ktoś. kto potem nimi handlował.
Amerykanina Daniela Pearla i Polaka Piotra Stańczaka zabija-no spokojnie, rejestrując egzekucję na potrasby tdrwuji. Większość stacji nie chce takiego materiału, ale Al-DSaińa nie ma
S Zweig. BaUac. Warszaw. 1950. s. 272.