naszej epoce nasuwa się jeszcze jedno pytanie. Czy słuszna jest opinia wyrażona przez niejednego badacza, a najdobitniej sformułowana przed kilkunastu laty przez Adama Przybosia i Romana Żelewskie-go, że „zupełną anomalią obcą chyba całkowicie dyplomacji poza Polską, były prawa przysługujące hetmanom”?1 2 Mamy co do tego poważne wątpliwości. Nie sposób tu przeprowadzić jakiejś szerszej analizy porównawczej, ale nawet pobieżny rzut oka na organizację tak znanej wówczas, niewątpliwie przodującej w świecie dyplomacji Ludwika XIV pozwala nam stwierdzić, że na politykę Francji wobec imperium osmańskiego, a w związku z tym i na sprawy dyplomacji francuskiej nad Bosforem, jeszcze dość znaczny wpływ mieli ministrowie finansów i handlu, a także marynarki. Minister finansów i handlu nierzadko mianował ambasadorów francuskich u Porty, a konsulowie francuscy w Lewancie mieli obowiązek składania raportów nie ministrowi spraw zagranicznych, lecz ministrowi marynarki.
Źródła tego stanu rzeczy są i we Francji, i w Polsce w gruncie rzeczy podobne. Zagrożenie Rzeczypospolitej od południowego wschodu było począwszy od drugiej połowy XV w. aż do samego końca wieku XVII właściwie permanentne. Stąd rola czynnika wojskowego również w sprawach dyplomacji tego rejonu. Dla Francji znowu olbrzymią rolę w stosunkach z Turcją i krajami Wschodu odgrywał handel, stąd znaczenie ministrów, których resorty całkowicie lub w poważnym stopniu zajmowały się handlem, również w dziedzinie polityki zagranicznej i dyplomacji.
Zanim zakończymy rozważania na temat roli hetmanów, już nie tylko koronnych, jako ośrodków dyspozycyjnych w dyplomacji, musimy przypomnieć jeszcze jedną sprawę. Chodzi nam w ogóle o rolę, jaką ci najpotężniejsi chyba dygnitarze Rzeczpospolitej odgrywali w interesującej nas tu dziedzinie życia politycznego. Jak wynika z materiału źródłowego, nie ograniczali się oni tylko do usankcjonowanych przez Rzeczpospolitą kontaktów z krajami leżącymi na południowy wschód od Rzeczypospolitej. Hetmani litewscy, posiadający również pewne formalne uprawnienia w zakresie kontaktów zagranicznych, przekraczali jednak dość często swe kompetencje i występowali niejednokrotnie jako czynnik dyspozycyjny w kontaktach z Moskwą i Kurlandią, znajdujących się, jak wiemy, w kompetencji obu kanclerzy Wielkiego Księstwa. Uwaga ta dotyczy przede wszystkim Michała Paca, hetmana najpierw polnego, a potem wielkiego litewskiego, jednego z najbardziej butnych oligarchów Rzeczypospolitej w drugiej połowie XVII w. W roku 1665 wysłał on swego posła, cześnika orszańskiego Ludwika Wysłoucha, do księcia kur-iandzkiego Jakuba z propozycją porzucenia przez niego neutralności i opowiedzenia się za Rzeczypospolitą w toczącej się wciąż jeszcze wojnie z Rosją. Również cały czas rokowań dyplomatycznych polsko-mo-skiewskich w siódmym dziesięcioleciu wieku XVII obaj hetmani litewscy prowadzili ożywioną korespondencję z komisarzami Rzeczypospolitej, udzielając im rad, wskazówek i — co najważniejsze — poleceń.
Nie zmierzamy oczywiście do tego, by wykazać, że rola hetmana w kierowaniu dyplomacją w stosunkach z innymi państwami była taka sama, jak ta, którą odgrywali w kontaktach z sąsiadami z południowego wschodu. Dotyczy to również kompetencji hetmanów litewskich w stosunkach dyplomatycznych z Moskwą. Pragniemy jedynie zwrócić uwagę na to, że zakres uprawnień zwierzchnika sił zbrojnych Rzeczypospolitej, w każdym bądź razie faktycznie, nie ograniczał się tylko do Turcji, Krymu, Mołdawii, Wołoszczyzny, a częściowo także i Siedmiogrodu. To z kolei naruszało niewątpliwie kompetencje kanclerzy.
Ze zbadanego przez nas materiału źródłowego wynika wyraźnie, że kompetencje dyplomatyczne hetmanów obu części Rzeczypospolitej były ściśle związane z okresem prowadzonych wojen lub stanem zagrożenia wojennego, stąd też wypływa wielkie znaczenie, jakie odgrywali obaj hetmani litewscy w okresie rokowań z Rosją w latach 1660 - 1667.
Poruszając kwestię działalności dyplomatycznej hetmanów litewskich, a przede wszystkim Michała Paca, wkroczyliśmy właściwie w następne zagadnienie, które zamierzamy poruszyć. Jest ono jak najściślej związane z okresem oligarchii magnackiej, a więc również z epoką stanowiącą przedmiot naszych rozważań i zjawiskiem, które określiliśmy jako „decentralizację dyspozycyjności”. Sprawy, które zamierzamy teraz poruszyć, umownie określamy jako wpływ czynników pozapaństwowych, nie suwerennych, na politykę zagraniczną, a przede wszystkim dyplomację Rzeczypospolitej, w drugiej połowie XVII stulecia. A był to okres, kiedy problem ten, na tle stałego osłabiania władzy centralnej i rosnącej anarchii wewnętrznej, urósł do jednego z najważniejszych problemów państwowych.
W niniejszym rozdziale nie chodzi nam o przedstawienie treści polityki i dyplomacji owych czynników niesuwerennych, lecz o stronę formalnoprawną zagadnienia. Okresem, w którym dyplomacja ta rozwinęła się specjalnie bujnie, były czasy najazdu szwedzkiego. Związana ona była z powszechną w pierwszych miesiącach „potopu” kapitulacją szlachty i magnaterii polskiej i przechodzeniem jej do obozu zwycięskiego Karola Gustawa, uznawanego za nowego króla Polski. W związku z tym rozwinęła się w pełni dyplomacja, którą pozwalamy sobie nazwać „dyplomacją kapitulantów”.
Pierwszym jej aktem był układ pod Ujściem podpisany 25 lipca 1655 r. Aktem tym szlachta dwóch województw poznańskiego i kaliskie-
253
Dyplomaci io daumych czasach. Relacje staropolskie z XV, XVIII stulecia.
opr. A. Przyboś i R. Żelewski, Kraków 1959, s. 32. Por. także opinię S. E. Nahlik, op. cit., s. 69.