wantttwu;. i\ajwazniejszymi z nich były ambasada rosyjska, której kolejnymi kierownikami byli: Mikołaj Repnin (1764 - 1769), Michał Woł-koński (1769- 1771), Kasper Saldem (1771 - 1772), oraz poselstwo pruskie, którym kierował w randze rezydenta (ponieważ oszczędny Fryderyk II podnosił go do godności posła nadzwyczajnego jedynie w okresach, gdy wymagały tego względy formalne) Gedeon Benoit, zajmujący to stanowisko jeszcze w czasach Augusta III i mający wyrobione szerokie znajomości i stosunki wśród Polaków. Doraźne misje sprawowali ze strony Rosji przysłany w etykietalnym poselstwie po sejmie koronacyjnym generał Mikołaj Sołtykow i bawiący przejazdem wiosną 1766 r. Saldem, ze strony Prus posłowie nadzwyczajni: w 1764 r. przysłany na elekcję ks. Schónaich-Carolath, a w 1765 r. wyznaczony dla pertraktacji w sprawie zatargu o cło baron von Goltz. Katarzyna II i Fryderyk II zawsze życzyli sobie, aby wszystkie sprawy ich stosunków z Polską skupiały się w ich przedstawicielstwach w Warszawie. A ponieważ sprawy te dotyczyły również i wewnętrznych interesów polskich, więc zakres zadań obu tych przedstawicielstw, zwłaszcza pierwszego z nich, znacznie wykraczał poza zwykłe czynności dyplomatyczne. Repnin jako wojskowy dowodził przebywającymi w Rzeczypospolitej wojskami rosyjskimi, a za jego na-stępców-cywilów kolejni komendanci tych wojsk generał Iwan Weymarn i generał Aleksander Bibikow odgrywali też pewną rolę polityczną. Wey-mam zastępował nawet w 1770 r. nieobecnego przez pewien czas w Warszawie Wołkońskiego.
Od początku panowania Stanisława Augusta akredytowani byli w Warszawie: rezydent angielski Thomas Wroughton, rezydent duński Armand de Mestral de Saint-Saphorin, nuncjusze papiescy Eugenio Visconti i jego następca (od 1767 r.) Angelo Durini. W 1766 r. oficjalnie został akredytowany rezydent saski August Essen. Dwa lata (od września 1767 do listopada 1769 r.) istniało poselstwo szwedzkie sprawowane przez Jakoba Henricka Diibena. Krótkie i czysto etykietalne były misje przybyłych z powinszowaniem Stanisławowi Augustowi wstąpienia na tron posła austriackiego hrabiego Colloredo i posła francuskiego markiza Conflans. Po jego rychłym wyjeździe Francję reprezentował w Polsce półoficjalny agent Jean Claude Gerault oraz wieloletni współpracownik „sekretu” były oficer francuski Wojciech Jakubowski, domownik hetmana Jana Klemensa Branickiego, a jednocześnie człowiek utrzymujący dobre stosunki ze Stanisławem Augustem. Wrogiem króla był natomiast rezydent francuski w Gdańsku Conrad Alexandre Gerard, ulegający opiniom konfederatów barskich, których był gorącym poplecznikiem. Natomiast krytyczny wobec konfederatów dystans zachowali kolejni agenci wysyłani do nich przez Choiseula: Pierre de Taules, lgnące Romain d’Aristay de Chateaufort i pułkownik Charles Franęois Dumouriez.
Do wojny rosyjsko-tureckiej przebywali też w Warszawie agenci hospodara mołdawskiego — Pierre La Roche i hospodara multańskiego — Saul. Zajmowali się oni przede wszystkim zbieraniem informacji dla Turcji i utrzymywali sieć szpiegowską, którą władze polskie starały się zlikwidować. W miarę psucia się stosunków między Warszawą, a Petersburgiem La Roche, mający liczne koneksje wśród Polaków zbliżył się do Repnina, w czasie zaś konfederacji barskiej był sekretarzem biskupa Krasińskiego i korespondentem rezydenta saskiego Essena.
^Ponieważ w Rzeczypospolitej nie istniał urząd ministra spraw zagranicznych, nie było więc komu, tak jak to się działo w innych krajach, udzielać cotygodniowych posłuchań obcym dyplomatom. De facto jednak funkcje te pełnił w znacznej mierze Stanisław Augusf^ Rozmowy jego prowadzone przede wszystkim z Repninem i jego następcami, ale również z innymi posłami i rezydentami były o wiele częstsze i bardziej bezpośrednie niż te, jakie zazwyczaj prowadzili z dyplomatami panujący w innych krajach. Było to skutkiem oczywiście położenia monarchy bez istotnej władzy i siły, ale również i osobowości Stanisława Augusta i jego świadomej chęci prowadzenia tą metodą osobistej polityki. Król z różnych względów nie miał całkowitego zaufania do osób składających mini-sterium, a więc przede wszystkim kanclerzy, przekonany był natomiast, nie bez racji o własnych zdolnościach dyplomatycznych, o swej umiejętności wpływania na ludzi w bezpośrednich kontaktach. Jak dużą wagę przykładał do tych rozmów świadczy systematyczne ich spisywanie.
Już współcześnie zarzucano królowi, że pospolituje w ten sposób swoją godność, że zwłaszcza naraża ją na szwank w kontaktach z przedstawicielami sąsiednich państw potrafiącymi aż nadto dobitnie akcentować swoją przewagę i brak potrzeby liczenia się z polskim monarchą. Zarzuty te stawiali przede wszystkim Czartoryscy, ale kryła się za tym chęć odsunięcia króla od istotnego wpływu na politykę, a w każdym razie rozciągnięcia nad nim kontroli. W sprawach mniej ważnych, lub bardziej drażliwych, w których królowi nie było zręcznie angażować swoją osobę, używał on zaufanych podwładnych: Ogrodzkiego lub Glayre’a. Niektóre sprawy załatwiał za pośrednictwem swych braci i ówczesnych swoich przyjaciół, jak Franciszek Rzewuski, czy Ksawery Branicki.
Z posłami obcymi konferowali również Czartoryscy, głównie kanclerz Michał. Gdy chodziło jednak o ważne decyzje ambasadorowie rosyjscy zwracali się do księcia Augusta, choć po rozwiązaniu konfederacji generalnej w 1766 r. nie piastował on żadnej oficjalnej funkcji. Czartoryscy posiadali dużą umiejętność pozyskiwania ludzi, stąd do pewnego oczywiście tylko stopnia, potrafili wpływać na poglądy niektórych obcych dyplomatów, jak Wroughton, czy Saint-Saphorin. Znalazłszy się w krytycznym położeniu wobec dworu petersburskiego w 1767 r. wykorzystali osobę Izabeli Czartoryskiej, w której namiętnie kochał się Repnin, i odtąd mieli w nim trwałego orędownika swoich interesów.
555