r\i
próby powrotu do geopolityki przypominają bardziej farsę, niekiedy mają poważniejszy naukowo charakter. Należy liczyć się z tym, że geopolityka będzie już, mniej lub bardziej otwarcie, trwale towarzyszyć strategii państwowej mocarstw ze wszystkim, co wiąże się z takim towarzystwem. Tym większe znaczenie ma krytyczny ogląd treści i funkcji geopolityki oraz pamięć ojej karierze we właściwym jej kontekście historycznym. Jednak przede wszystkim należy otwarcie stwierdzić, że po pierwsze, całkowicie nieuzasadniona jest uzurpacja geopolityki (i jej głosicieli) do rangi dyscypliny naukowej. Po drugie zaś, geopolityka jako strategia polityczna, której fundamentem jest determinizm geograficzny, jest złą polityką i prowadzi na manowce.
Zasadnicza wątpliwość wobec geopolityki jako dyscypliny naukowej ma nadal swoje źródło w samych jej podstawach, które zaczynają się już na poziomie definicyjnym, a jeśli nie sięgają rejonów teorii czy metody, to dlatego, że takie w tej dyscyplinie nie występują. Charakterystyczny jest tu brak precyzji, bałagan myślowy, bardzo rozbieżne, a nawet sprzeczne definiowanie geopolityki. W okresie jej „renesansu” najwięcej definicji sformułowano na gruncie bardzo ekspansywnej francuskiej szkoły geopolitycznej. Jej czołowy przedstawiciel Yves Lacoste uważa zresztą, że „nie chodzi o dyscyplinę naukową ani poszukiwanie praw nią rządzących, lecz o umiejętność myślenia kategoriami przestrzeni oraz konfliktów, jakie się na niej toczą”. Dość mętną formułę proponuje Michel Foucher, dla którego geopolityka jest „metodą globalnej analizy geograficznej sytuacji socjopolitycznych konkretów”. Najbliższy prawdy jest w tej szkole Pascal Lorot, którego zdaniem geopolityka „jest jedynie modnym w XX wieku słowem-wytrychem, obiecującym wszystko wytłumaczyć, nawet to, czego nie może ono wytłumaczyć”1 2. Najnowszym przykładem takiego „wszystkoistycznego”, anachronicznego, a zarazem teoretycznie mętnego rozumienia geopolityki jest już niemal klasyczna praca Carlo Jeana GeopolitykaP5. Wszystkie definicje odnoszą w jakiś sposób politykę do geografii. Na tym tle zaskakuje określenie zaproponowane przez Leszka Moczulskiego w jego popularnej w Polsce, a w warstwie empirycznej imponującej pracy Geopolityka. Potąga w czasie i w przestrzeni. „Geopolityka, twierdzi Moczulski, zajmuje się zmiennymi układami sił na niezmiennej przestrzeni”. Jest to w istocie definicja antygeopol i tyczna, wynika z niej bowiem, że przestrzeń nie ma znaczenia i nie determinuje polityki, skoro chodzi o „zmienne” układy sił na „niezmiennej” przestrzeni. Jeśli one się zmieniają, a ona pozostaje niezmienna, to znaczy, że nie ma na nie wpływu. Zarazem jednak ten sam autor twierdzi, że geopolityka jest dyscypliną naukową, z pogranicza wielu dyscyplin3. Najbliższą sensowi i niepretensjonalną, współczesną definicję geopolityki zdaje się proponować chorwacki badacz R. Pavic. W jego ujęciu geopolityka stanowi „subiektywną interpretację polityczno-geograficznych i innych ważnych czynników, której intencją jest rozszerzanie interesów narodowych, państwowych czy blokowych, w szczególności w sensie wpływu, kontroli, umacniania, ustanawiania czy potwierdzania potęgi politycznej, ekonomicznej i militarnej”'4.
Radykalna krytyka uzurpacji geopolityki do godności dyscypliny naukowej nie polega oczywiście na kwestionowaniu istnienia geograficznego kontekstu polityki. Daje się on jednak wyrazić w pochodzącym wprawdzie od geopolityki przymiotniku „geopolityczny”, lecz nielegitymizującym przez to w najmniejszej mierze jej samej. Zasadne jest mówienie o sytuacji czy położeniu geopolitycznym. Niezbyt odkrywcze i wyłącznie opisowe konstatacje mówiące, że jeżeli na wschód od Polski leży Rosja, a na zachód - Niemcy, to Polska leży między Niemcami a Rosją, nie dają żadnych podstaw do tworzenia odrębnej dyscypliny naukowej. Dyscypliny, która jak chcą wyznawcy „nowej geopolityki”, miałaby się zajmować „studiowaniem przestrzennego aspektu {spcitial study oj) stosunków międzynarodowych”5. Natomiast takie obiektywne parametry położenia państwa i wnioski z nich wypływające są naturalnie brane pod uwagę w analizie i kalkulacjach politycznych czy strategicznych. Tego rodzaju okoliczności są czynnikiem, który polityka zawsze bierze pod uwagę, podobnie jak bierze pod uwagę cały szereg innych czynników. Polityka, która nie uwzględniałaby geografii, byłaby złą polityką, podobnie jak złą, a wręcz niebezpieczną polityką jest taka, która daje się „prowadzić” geografii. Nikomu nie przychodzi do głowy ignorowanie warunkującego procesy polityczne czynnika geograficznego (przestrzeni, warunków naturalnych, punktów oparcia). Był on i pozostaje inspiracją dla działań politycznych. Dotyczy to przede wszystkim mocarstw. Prowadzona przez nie polityka równowagi oraz będące jej pochodną układy sił wymagały przestrzeni. Niekiedy ów czynnik stanowił przeszkodę dla jakiejś ekspansji, zabezpieczenie przed nią lub przeciwnie - otwierał przed nią pole (gdy brakowało naturalnych granic ochronnych). Czasem, jak w przypadku nadmorskiego położenia, kierował ją na morza czy lądy po ich drugiej stronie. Analiza tego typu geopolitycznych sytuacji, jak np. historyczny rozwój Francji w jej Heksagonie lub wyspiarskie powołanie wyspiars-
Tenże Lorot uważa jednak zarazem, że geopolityka jest „szczególną metodą pozwalającą wykrywać i analizować zjawiska konfliktowe i strategie skupiające się na posiadaniu pewnego terytorium”. Zob. szerzej P. Lorot, op. cit.
Wrocław 2003 (wydanie oryginalne, włoskie, 1995). Zob. zwłaszcza s. 56-59. Autor przyznaje geopolityce jako podejściu, metodzie i refleksji wręcz centralne miejsce w badaniu stosunków międzynarodowych i formułowaniu wizji świata na potrzeby określania interesów państw. Rzecz jest o tyle zadziwiająca, że Carlo Jean - generał i uniwersytecki wykładowca studiów strategicznych - jest obywatelem Włoch, kraju należącego do Unii Europejskiej, która, jako wspólnotowy typ stosunków międzynarodowych, znosi przydatność podejścia geopolitycznego do polityki zagranicznej (nie rezygnując oczywiście z uwzględniania geografii politycznej w polityce i stosunkach międzynarodowych). Zob. wartościowy rozdział T. Orłowskiego na temat polskiej refleksji geopolitycznej, ibidem.
Znamienne jest przy tym, że w swej obszernej i budzącej podziw i szacunek pod względem warsztatu historycznego pracy zagadnieniom podstawowym, czyli aspektom definicyj-no-teoretycznym geopolityki, Moczulski poświęcił zaledwie 9 stron (L. Moczulski, op. cit.).
Cyt. za: F. Tunjic, War and Geopolitics - Really Together Again?, „The Journal of Slavic Military Studies”, czerwiec 1999.
G. Parker, Geopolitics. Past, Present and Futurę, Pinter, London 1988.