122 Wstyd i przemoc
przemocy, zarówno tych, których ofiarami są jednostki, jak i tych, które obracają się przeciw całym populacjom. Celem stosowania przemocy jest zmniejszenie nasilenia wstydu i zastąpienie go w takim stopniu, jak to tylko możliwe, dumą. Samo uczucie wstydu nie wystarczy jednak do zastosowania brutalnej przemocy, jeśli nie zostaną spełnione warunki dodatkowe.
Pierwszym jest najpilniej strzeżony sekret mężczyzn skorych do przemocy, sekret, którego poznanie zajęło mi wiele lat, właśnie dlatego, że jest tak pilnie strzeżony. Woleliby umrzeć niż wyjawić go; w stwierdzeniu tym nie ma żadnej przesady, ponieważ wielu z nich faktycznie wybiera śmierć, żeby tylko go nie zdradzić. Ukrywają swą tajemnicę tak usilnie, gdyż jest dla nich bardzo wstydliwa, a wstyd tym bardziej podsyca potrzebę jej strzeżenia. Sekret ten polega na tym, że wstydzą się oni, wstydzą się stale i niezmiennie spraw tak trywialnych, że sama ta • trywialność sprawia, iż jeszcze bardziej wstydzą się tego, że napełnia to ich wstydem, tak że przenigdy nie przyznają się do tego, co jest źródłem tego wstydu. A dlaczego tak wstydzą się wstydu? Dlatego, że nic nie jest dla nich równie wstydliwe jak przyznanie się do odczuwania wstydu. Skrywają często ten sekret za obronną maską zuchwałości, buńczuczności, arogancji, „męskości”, samozadowolenia, „tumiwisizmu” czy wystudiowanej obojętności. Wielu z nich prędzej zginie, niż przyzna się, co ich gnębi, a nawet, że w ogóle ich coś gnębi. Za maską chłodu czy pewności siebie, którą przywdziewa wielu brutalnych mężczyzn — z desperacją zrodzoną z niezachwianego przekonania, że „straciliby twarz”, gdyby kiedykolwiek uchylili tę maskę — kryje się osoba, która obawia się nie tylko „utraty twarzy”, ale całkowitej utraty honoru, prestiżu, poważania i pozycji społecznej, dezintegracji osobowości i utraty tożsamości, zwłaszcza ich tożsamości jako heteroseksualnych mężczyzn.
Twierdzenie, że nikt nie zabija bez powodu, jest często tym bardziej prawdziwe, im bardziej niesprowokowane wydaje się morderstwo. Człowiek zabija drugiego wtedy, kiedy — w swoim mniemaniu — walczy o uratowanie siebie, własnego ja, kiedy uważa, że jeśli nie ucieknie się do przemocy, to grozi mu to, co wcześniej nazwałem śmiercią jaźni. Mordercy nie widzą dla
urbie innego wyboru; postępują zgodnie z zasadą albo on mnie, albo ja jego (czy też: albo on, albo ja). To właśnie mam na myśli mówiąc, że po to, by człowiek posunął się do zabójstwa, musi doznawać tak silnego i bolesnego uczucia wstydu, że grozi mu to śmiercią jaźni, postradaniem zmysłów, duszy czy cenionego nade wszystko honoru (przy czym wszystkie te określenia są jedynie różnymi sposobami wyrażenia tej samej myśli).
Nie powinno się tego mylić z błahością incydentu, który wywołuje wstyd, bo jest to zupełnie inna sprawa. Prawdę mówiąc, każdy, kto czyta gazety, dobrze wie, że ludzie często zaczynają zachowywać się bardzo gwałtownie i brutalnie, a nawet popełniają zabójstwa, z powodu rzeczywiście błahych wydarzeń. Paradoksalnie to właśnie błahość czy banalność owych sytuacji uprawia, że napełniają one takim przytłaczającym wstydem.
Drugi warunek zastosowania przemocy spełniony zostaje, gdy człowiek stwierdza, że nie ma do dyspozycji żadnych niebru-talnych środków pozbycia się albo zmniejszenia wstydu, takich jak przynoszące uznanie społeczne osiągnięcia gospodarcze lub kulturalne czy wysoka pozycja społeczna i prestiż. Przemoc jest „ostatnią deską ratunku”, strategią, po którą sięgnie wtedy, kiedy wydaje się, że nie ma żadnej alternatywy.
Trzeci warunek to brak uczuć, które normalnie hamują impuls do użycia przemocy wywołany uczuciem wstydu. Najważniejszymi z tych uczuć są miłość do innych i poczucie winy z powodu wyrządzonej im krzywdy oraz strach o siebie. W ludziach skorych do przemocy najbardziej zaskakuje ich niezdolność — przynajmniej w chwilach, kiedy stosują przemoc — do odczuwania miłości, winy i strachu. Wyjaśnia to psychologia wstydu. Osoba, którą przytłacza poczucie wstydu, doświadcza na mocy definicji zagrażającego psychicznie braku miłości, a w człowieku, który znajduje się w takim stanie, nie ma miejsca na miłość do innych.
Jeśli chodzi o poczucie winy, to zmniejsza je napaść ze strony innych, kara lub upokorzenie (które są warunkami zwiększającymi uczucie wstydu). Dlatego właśnie pokuta lub umartwianie się czy inne formy karania samego siebie przynoszą ulgę grzesznikowi. Poczucie winy wywołuje — jak zauważył Freud — po-