260 Wstyd i przemoc
fakt, że matka często, i to w obecności innych osób, spotykała jego ojca z nową żoną, dopełniał miary jej upokorzenia.
Matthew był od początku tak zwanym trudnym dzieckiem. Nieporadny fizycznie i towarzysko, nie był tak łubiany w szkole i nie miał tylu przyjaciół, co jego lepiej przystosowane do życia w społeczności rodzeństwo. W istocie rzeczy miał w sobie coś z samotnika i nie mógł dotrzymać kroku kolegom, którzy z łatwością pokonywali kolejne etapy życia społecznego, od zawodów sportowych poczynając, a na pierwszych randkach kończąc. Nieszczęśliwy i samotny, szukał ukojenia w alkoholu i narkotykach, wszedł kilkakrotnie — w niegroźną na szczęście — kolizję z prawem i był wyraźnie przygnębiony. Prawdę mówiąc, nie zawsze tak było. Chociaż częste przenosiny rodziny z jednej parafii do innej sprawiały, że trudno mu było z kimś się zaprzyjaźnić, to po przedostatniej przeprowadzce poczuł się wreszcie jak u siebie. Gdy jednak i stamtąd musieli się wyprowadzić, Matthew poczuł, że nie potrafi dotrzymać kroku „szybszym” kolegom z liceum. Jego życie i życie całej jego rodziny zaczęło nieuchronnie zmierzać do smutnego końca.
Ojciec odszedł z domu w rok czy dwa po ostatniej przeprowadzce, akurat wtedy, kiedy Matthew był w okresie pokwitania. W głowie Matthew zrodziła się wówczas gorzka refleksja — skoro ojciec przywiązywał do swojej kariery większą wagę niż do potrzeb dziecka, które wolałoby zostać tam, gdzie mieszkali przez kilka lat, to dlaczego gotów był ją poświęcić dla życia z inną kobietą? Matthew zaczął podejrzewać, że w istocie rzeczy ojciec chciałby, by on wraz z matką zapadł się pod ziemię. Jak zauważył Freud, przekonanie dziecka, że nie jest kochane, budzi w nim poczucie, że jest gorsze od innych, czyli wstyd, a jeśli nie dojrzało ono jeszcze na tyle, by wytworzyć sobie wewnętrzne, niezależne od warunków zewnętrznych źródło miłości własnej, to każde przykre wydarzenie czy przeżycie umacnia je w tym przekonaniu.
Będąc w takim właśnie stanie zamętu, przyjęty został do kliniki uniwersyteckiej w najbliższym dużym mieście, gdzie wystawiono taką oto diagnozę: „Uważa, że nie spełnia oczekiwań rodziców, ale nie potrafi ich określić (...) Wstyd, jaki wywołuje w nim poczucie, że ich zawiódł, jest dla niego trudny do zniesienia. Uważa, że musi to ukrywać, przywdziewając różne maski. Depresja, którą teraz odczuwa, wydaje się hamować jego złość. W opinii osoby badającej go, jego potencjalne skłonności samobójcze są umiarkowane, a możliwość zachowań agresywnych niewielka".
W świetle tego, co napisałem wcześniej, ta ocena psychologiczna — a konkretnie stwierdzenie, że wstyd był dla niego trudny do zniesienia — powinna zostać uznana jako znak ostrzegawczy. Świadczy ona przecież o tym, że istniało duże prawdopodobieństwo, iż posunie się on do przemocy. Jeśli czarne, niezróż-nicowane jądra komórek oglądanych przez mikroskop są oznakami raka, to wstyd wykryty w testach psychologicznych jest oznaką potencjalnej skłonności do przemocy.
Po wyjściu ze szpitala pogorszyły się kłopoty emocjonalne Matthew, co znalazło wyraz w jego zachowaniu. Pewnej nocy upił się i próbując popełnić samobójstwo, wjechał samochodem w wydmę na plaży. Znowu umieszczono go w szpitalu, tym razem w otwartym zakładzie psychiatrycznym blisko jego miejsca zamieszkania. Krótko po przybyciu tam „uciekł” z tego ośrodka (to znaczy otworzył niezamknięte na klucz i przez nikogo nie pilnowane drzwi i po prostu wyszedł, sądząc, że inni nie troszczą się o jego życie nawet na tyle, by trzymać go w zamkniętym pomieszczeniu) i wrócił do miasteczka. Wieczorem zjawił się w domu ojca i oznajmił mu, że musi z nim porozmawiać. Ojciec, który wiedział, że syn niedawno targnął się na swoje życie, a owego wieczoru powinien był przebywać w szpitalu, powiedział mu, że właśnie wybiera się ze swoją (nową) żoną do kina i że nie może tego przesunąć na inny termin i żeby wobec tego Matthew zaczekał, aż wrócą. Matthew czuł się odrzucony i upokorzony i przepełniał go gniew. Uważał, że okrył się wstydem, ujawniając pragnienie zbliżenia się do ojca, potrzebę bycia z nim, które zostało przez ojca zlekceważone, a właściwie odrzucone.
Wściekły i zrozpaczony załadował dubeltówkę ojca i usiadłszy na krześle naprzeciw drzwi, czekał na niego. Kiedy ojciec stanął w drzwiach, Matthew wystrzelił z jednej lufy. Ojciec przewrócił się, a wtedy Matthew podszedł i strzelił z drugiej