222 Sens bycia
w jakich się porusza, a nawet sprzeciwia się sobie, pozostaje jeden i niepodzielny.
Język, którym rzeczywiście mówimy, powstaje dzięki empirycznej mnogości myślących ludzi. Ale nawet przy takim założeniu można uważać, że jest on podporządkowany wiedzy. Dla każdego z rozmówców posługiwanie się nim polega na tym, by wejść w myślenie innego, utożsamić się z rozumem, uwewnętrznić go. W przeciwieństwie do „wewnętrzności” głuchych popędów i sekretnej perfidii subiektywnych mniemań Rozum miałby stanowić prawdziwe życie wewnętrzne. Rozum jest jeden. Nie musi już z nikim rozmawiać, bo nie ma nic poza nim. Jest zatem jakby ciszą rozmowy wewnętrznej. Pytania i odpowiedzi, składające się na taką „wymianę poglądów”, odtwarzają lub inscenizują te pytania i odpowiedzi, które padają w dialogu duszy z nią samą. Myślące podmioty, liczne mroczne punkty, wokół których powstaje jasność, kiedy zaczynają do siebie mówić i odnajdywać się w sobie nawzajem, podobnie jak wówczas, kiedy w rozmowie wewnętrznej ponownie zawiązuje się nić myśli, zapytującej samą siebie; jasność, w której mroczne punkty rozmaitych Ja bledną, zacierają się, ale także ulegają sublimacji. Koniec końców, ta wymiana poglądów toczy się w jednej i tej samej duszy, w jednej świadomości, w Rozumie, który pozostaje cogito. Można nazwać dialogiem tę rozmowę, dzięki której rozmówcy poznają nawzajem swoje myśli i pozwalają, by przemówił rozum. Można nazwać relacją społeczną (socialite) jedność wielu świadomości, odnajdujących się w jednej i tej samej myśli, która znosi ich wzajemną inność. Jest to sławny dialog, którego celem jest powstrzymanie przemocy dzięki przywołaniu rozmówców do rozumu, który zaprowadza pokój w jednomyślności, który bliskość przekształca w zbieżność poglądów. Ulubiona droga zachodniego humanizmu! Szlachetne, idealistyczne samozaparcie! Zapewne. Ale jest ono możliwe tylko w czystej miłości do prawdy i do spinozjańskiej rozumności wszechświata. Rezygnacja z siebie w obliczu prawdy, ale także możliwość dominacji i podstępu: poznanie Innego jako przedmiotu przed wejściem w jakąkolwiek społeczną z nim relację, a zatem również władza nad nim jak nad rzeczą i, za pośrednictwem języka, który winien prowadzić do jedynego rozumu - wszystkie pokusy zwodniczej retoryki, reklamy i propagandy, Ale przede wszystkim trzeba się zastanowić, czy osiągnięcie takiego pokoju przez Rozum, którego mogą zakosztować szlachetne dusze, nie zawdzięcza nic wcześniejszej nie-obojętności wobec drugiego człowieka, relacji społecznej, będącej relacją z bliźnim, relacji innej niż wiedza, jaką możemy posiadać na temat jego bytu, innej niż czyste poznanie jego istnienia, jego natury, jego duchowości; trzeba się zastanowić, czy dynamika i wzniosłość (exaltation) pokoju ustanawianego w imię prawdy wynika jedynie z zaniku inności, a nie, w takim samym stopniu, z samej możliwości Spotkania Innego jako Innego (może dzięki dialogowi wcześniejszemu niż rozum), dla którego wspólna prawda jest tylko pretekstem,
W każdym razie wszyscy, którzy oczekują, że dialog będący tylko spełnieniem wiedzy położy kres przemocy, potykają się na swej drodze o zasadniczy problem: trudno, jak przyznaje sam Platon, skłonić do dialogu ludzi, którzy się sobie przeciwstawiają i którzy są gotowi stosować przemoc. Trzeba byłoby wynaleźć dialog, który pozwoliłby przystąpić do dialogu. Chyba że założymy uprzednią jedność suwerennej i boskiej wiedzy, myślącej siebie substancji, która rozbiła się na wiele świadomości, wystarczająco panujących nad sobą, ograniczonych w swoich horyzontach, przeciwstawiających się sobie z powodu dzielących je różnic i wzajem wrogich, ale które seria konfliktów w końcu zmusza lub doprowadza do nawiązania dialogu, ten zaś pozwala na stopniowe osiągnięcie zbieżności poglądów, wyrastających z wielu różnych punktów widzenia, ale jednakowo koniecznych dla pełni myśli, która odnajduje na nowo swoją utraconą suwerenność i jedność, swoje Ja myślę albo swój system.
W takim wypadku same narodziny języka można byłoby wywodzić z wiedzy. Byłyby one w stosunku do wiedzy logicznie, a może też chronologicznie późniejsze. W empirycznej wielości bytów istniejących jako intenqonalne