226 Sens bycia
niesienie Mowy (le Dire) do faktów i okoliczności, o których Mowa opowiada lub które przedstawia.
W rozróżnieniu tym znaczące jest to, że fundamentalne słowo Ja-Ty ma charakter źródłowy i nieredukowalny: Ja-To, wiedza, nie jest podstawą Ja-Ty. Nowa filozofia dialogu uczy, że aby zwrócić się do drugiego człowieka jako do T y i aby do niego mówić, nie trzeba mieć uprzedniego doświadczenia Innego, a w każdym razie, że nie od tego doświadczenia zależy sens T y. Ustanawiana przez dialog relacja społeczna nie polega na poznaniu tej relacji, dialog nie jest doświadczeniem związku między mówiącymi do siebie ludźmi. Dialog jest wydarzeniem duchowym co najmniej równie nieredukowalnym i dawnym jak cogito. Dla Bubera właściwym Ty jest niewidzialne Ty Wieczne - nie dające się uprzedmiotowić, nietematyzo-walne - Ty Boga; według Gabriela Marcela, nie rozumiemy Boga, mówiąc o Nim w trzeciej osobie. W dialogu, w Ja-Ty, ponad duchowością wiedzy spełnianej przez świat iw świecie, otwierać się ma transcendencja.
Jednocześnie w dialogu powstaje absolutny dystans między Ja i Ty, które są absolutnie rozdzielone przez niewyrażalny sekret ich wnętrza, gdyż każdy jest jedyny w swoim rodzaju jako ja i jako ty, każdy absolutnie inny od drugiego, bez wspólnej miary i bez obszaru możliwej koincydencji (drugi człowiek jest dla mnie niewyrażalną tajemnicą, tajemnicą, do której nigdy nie mam dostępu inaczej niż przez współ-prezentację, będącą sposobem istnienia Innego jako Innego). Z drugiej strony, powstaje tu również - albo wkracza i interweniuje {sHnterpose) ~ niezwykła i bezpośrednia relacja dia-logiczna, która przekracza ten dystans, choć go nie znosi, choć nie pokonuje go tak jak spojrzenie, które ujmuje i ogarnia odległość, dzielącą je od jakiegoś przedmiotu w świecie. Oto inny niż poznanie sposób docierania do drugiego człowieka: zbliżanie się do bliźniego.
Kiedy myślimy o znakomitym rozróżnieniu, jakie w odniesieniu do istoty ludzkiej przeprowadził Franz Rosen-zweig: między należącą do świata jednostką, zawsze dającą się porównać z inną jednostką, a sobością (die
Selbstheit), kiedy myślimy o samotności Selbstheit, w której mieści się Ja (i której psychiczność polega, naszym zdaniem, na , jak”), możemy chyba najlepiej dostrzec rozdzielenie ontologiczne między ludźmi, mimo relacji łączących jednostki, ziejącą między nimi transcendencję, a tym samym zmierzyć właściwą dialogowi, czyli bliskości między ludźmi, nad-zwyczajną zdolność przechodzenia (la tran-sitiyite) oraz supra-ontologiczne - czyli religijne - znaczenie tej relacji społecznej, jaką jest ludzka bliskość. Samotności Selbstheit, według Rosenzweiga, nie należy rozumieć w duchu Heideggera, który uznaje ją za modus deficiens bycia-z, Mitsein. U Rosenzweiga chodzi o odosobnienie, które w żaden sposób nie wychodzi z siebie, które nie zachowuje żadnego wspomnienia wspólnoty, ale które nie ma też nic wspólnego z rozdzieleniem rzeczy, należących już, jako jednostki, nawet jeżeli „nie znają siebie”, do wspólnego gatunku; chodzi o odosobnienie „niczego, we wspólnocie z nikim i z niczym”, które, dodajmy na marginesie, nie potrzebuje żadnej „redukcji transcendentalnej’, by znaczyć transcendencję wobec świata (un „hors le monde>r).
Oddalenie absolutne; błędem byłoby myślenie o nim w sposób logiczny za pomocą czysto formalnego pojęcia odległości między jakimiś członami, które już są oddzielne w tym sensie, że jeden nie jest drugim. Absolutna odległość lub inność transcendencji znaczy z siebie różnicę oraz stosunek między Ja i Ty jako rozmówcami, w odniesieniu do których pojęcie, jakiegoś członu” lub „czegoś w ogóle” (etwas uberhaupt) stanowi formalną abstrakcję. Konkretem jest absolutne oddalenie w dialogu, a zarazem relacja starsza niż jakiekolwiek rozróżnienie członów w dowolnym powiązaniu. Oddalenie absolutne, nie poddające się syntezie, jaką między dwiema rozmawiającymi istotami ludzkimi chciałoby przeprowadzić synoptyczne spojrzenie trzeciego. Nie sposób obiektywnie objąć zarazem Ja i Ty, nie ma między nimi możliwego i, nie stanowią całości. Nie istnieje jedność, która mogłaby powstać w umyśle trzeciego „ponad ich głowami” albo „za ich plecami” i która pozwalałaby dokonać syntezy. Tak jak nie istnieje, między Ja