256 Sens bycia
8. PODDAŃSTWO I PIERWORODNOŚĆ
Ale, prawdę rzekłszy, kiedy mówimy tutaj o ja pre--refleksyjnym, ja pozbawionym pojęcia, ja, które przed twarzą Innego zapytuje o swoje prawo bycia, przekształca się ono już w pojęcie Ja, Ja „nieczystego sumienia”, chroni się w tematyzację, którą jest samo to rozważanie. Chroni się, ale także, w ogólności pojęcia, zostaje zapomniane, gdyż pierwsza osoba, nieporównywalna z innymi i właśnie nie będąca jednostką pewnego gatunku, zostaje podporządkowana innym osobom. Staje się jakimś Ja (iun Moi) i, w równości pojęcia, czystą jednostką rodzaju, doskonale symetryczną w stosunku do innych Ja. Choć równa innym, nie jest już bratem wszystkich innych. Trzeba zatem zaprzeczyć wszystkiemu, co zostało powiedziane, powrócić do pytania i na nowo przebudzić się na Boga: na ja prerefleksyjne, które jest bratem drugiego człowieka i w braterstwie z konieczności za niego odpowiedzialne, nie-obojętne na śmiertelność Innego, oskarżone o wszystko, choć bez winy, którą mogłoby sobie przypomnieć, j a sprzed podjęcia jakiejkolwiek decyzji, sprzed jakiegokolwiek wolnego czynu, a zatem sprzed grzechu, z którego ta odpowiedzialność mogłaby wypływać - odpowiedzialność zakładnika, która prowadzi do zastąpienia drugiego człowieka. Św. Augustyn, w dziesiątej księdze Wyznań, odróżnia veritas lucens od veritas redarguens - prawdę, która oskarża lub stawia pod znakiem zapytania. To wyrażenie znakomicie oddaje prawdę jako przebudzenie na ducha albo na ludzki psychizm. Ja prerefleksyjne żyje w bierności siebie5 (du soi): tylko przez siebie, przez ja-postawio-ne-pod-znakiem-zapytania, można zrozumieć tę bierność1 bardziej bierną niż wszelka bierność, bardziej bierną niż bierność, która w świecie pozostaje przeciwwagą dla aktywności, stawiając jej, choćby jako materialność, pewien opór, sławny opór bierny.
Odpowiedzialność zakładnika, prowadząca do zastąpienia drugiego człowieka - nieskończone poddanie. Chyba że ta odpowiedzialność, zawsze wcześniejsza lub an-archicz-na - to znaczy bez początku w teraźniejszości - jest miarą, modusem lub porządkiem wolności niepamiętnej - starszej niż byt, postanowienia i uczynki. Dzięki tej wolności człowieczeństwo we mnie, to znaczy człowieczeństwo jako j a w swoim ku-Bogu, oznacza, mimo swojej przypadkowej skończoności i mimo tajemnicy śmierci, pierworodność i, w nieustannej odpowiedzialności, jedyność wybrańca. Na tym właśnie polega jedyność ja. Pierworodność8 i wybranie, tożsamość i pierwszeństwo identyfikacji oraz doskonałości, których nie można sprowadzić do znamion albo cech, charakteryzujących byty z porządku świata, i osoby, które na społecznej scenie historii grają swoją rolę jak postaci sztuki, to znaczy przeglądają się w lustrze refleksji łub samowiedzy. Mam odpowiadać za śmierć innych, zanim zacznie mi chodzić o moje własne bycie (avant d’avoir-d-etre). Nie jest to przygoda, przydarzająca się świadomości, która najpierw i z konieczności jest wiedzą i re-prezentacją, zachowując pewność siebie w heroizmie byda-ku-śmierci i potwierdzając się tym samym jako jasność widzenia, jako myślenie myślące aż do końca; nie-tutejszość (non-autochtonie) w bycie nie jest przygodą świadomości, która nawet w swojej skończoności jest -jeszcze albo już - czystym sumieniem, która nie pyta o swoje prawo bycia, a jedynie trwoży się albo zachowuje heroizm w obliczu kruchości własnego istnienia. Nieczyste sumienie jest „niepewnością” inną niż ta, którą rodzi śmierć i cierpienie, uważane za źródło wszelkiego niebezpieczeństwa. 2
17-O Bogu...
Chodzi o „siebie” lub „się” jako biernik słowa ,ja”, który jest dla Lóyinasa bardziej źródłowy niż mianownik i decyduje o prawdziwym człowieczeństwie, który niema zatem nic wspólnego z „się” (das Mań) w sensie Heideggera. (M.K.)
Abraham, ojciec -wierzących, w Genesis (19, 23-32) wstawiał się za Sodomą, choć wiedział, że jest „popiołem i prochem”. Jeden z apologów Talmudu (Sota) przypomina, że „woda oczyszczenia”, która według Czwartej .Księgi Mojżeszowej (19) zmywa nieczystość, jaką powoduje dotykanie lub przebywanie w pobliżu umarłych, jest wodą, do której zgodnie z obrzędem dodaje się popiół spalonej „czerwonej krowy”. Rytuał oczyszczenia miałby się wiązać ze wstawiennictwem Abrahama. Człowieczeństwo Abrahama jest silniejsze od jego własnej śmierci. Abrahama nie zniechęcała jego własna śmiertelność, kiedy modlił się o ocalenie od śmierci drugiego człowieka.