fgjfc Sposób motywowania długich zdań może być bardzo różny. Większość czytelników zdaje sobie sprawę, że le długie zdania są raczej odwołaniem się do tradycji, niż zbliżaniem się do współczesności (że uczepię się tego sformułowania). Innymi słowy: powracamy w tej chwili wciąż w krąg takiej poezji, która bardzo aktywnie przejmuje przeszłość.
Y: / tutaj łącznikiem byłby Miłosz.
M.S.: Tak, z którego oczywiście można wyprowadzki wszystko. Wielkość Miłosza polega na tym, że on ma w sobie nieskończoną Bóść wariantów poetyckich.
Y: lek na zwyczaje podziemne bardzo ostro zaatakowałeś Herberta. Skąd pomysł Ligi Obrony Poezjj Polskie) przed Herbertem7
T.K.: Liga była wyłącznie sytuacyjna. Powstała nie tyle przeciwko Herbertowi samemu, ile przeciw pasowaniu Herberta na wieszcza narodowego numer jeden. W tym okresie byłem świeżo po lekturze Z dziejów honoru w Polsce Michnika, gdzie poezja Herberta została poddana tak cudownej ategorezie (że użyję tutaj idiotycznie mądrego terminu), iż zrobiło mi się trochę niedobrze po jej przeczytaniu. Każdy wiersz został sprowadzony do konkretnej, politycznej sytuacji, jaka napisanie tego wiersza powodowała. To był jeden powód.
Drugi powód — chodziło mi raczej o miejsce Herberta w obecnym pochowaniu, a nie o Herberta samego. Chodziło mi o to, że zbyt nachalne .podkreślanie walorów etycznych, przesłania moralnego tejże poezji, podtrzymywało, nakładało się na cały nurt jioezji stanu wojennego, poezji, która oyła kazaniem, ulotką, natomiast niezbyt wiele z poezją miała wspólnego. Herbert okużywał się tym, kto wyprowadza poezję polską z przestrzeni — nazwijmy to tak — bytu w kierunku ponwnoścŁ Zresztą zobaczcie, co cytuje się z Raportu. O ile modlitwą człowieka wolnego (bo tak to cudownie Michnik nazwał) w łatach siedemdziesiątych było Przesianie Pana Cogito. o tyle teraz gdzie człowiek się nie ruszy, słyszy Poltgf smaku. Wszyscy ją cytują, żeby uzasadnić a/że mają smak, IV smak trzeba mieć, c/ ponieważ Herbert to powiedział, wobec tego i smak trzeba mieć, i smak się ma, bo cytuje się Herberta.
M.S.: Wciąż kręcimy się wokół jednego problemu: okazuje się wciąż, że my nic tyle mówimy o Herbercie, ile o pewnym sposobie recepcji Herberta. A przecież nie ma czegoś takiego, jak odpowiedzialność - pisarza za to, jak jest czytany: On był i jest czytany dość prasko, dość jednowymiarowa Ilekroć ktoś próbował dalej poprowadzić rozumienie jego poezji, to te myśli dalej idące były pomijane i wciąż powtarzano te same słowa. Nawet z książki Barańczaka nic zapamiętano prawic nic z rzeczy naprawdę nowych.
T.K.: Istotnie, trudno jest oddzielić Herberta od kontekstu. Książka Barańczaka prawie do końca jest próbą oddzielenia Herberta od kontekstu, ciągłym oczyszczaniem przedpola. W momencie kiedy człowiek chciałby schwycić Herberta za nogi, następuje koniec: ze wspaniałymi przypisami (przypisów rzeczywiście jest tam bardzo dużo).
M.S.: Tak, zresztą (o oczyszczanie pola jest o tyle niepotrzebne, żc jeśli ktoś się trochę Herbertem zajmował, to wic, że tc pomyłki byty, nie miały sensu i nie warto się nimi specjalnie zajmować. Poza tym, wo-
121