175
„Boga” , zatem w jakimś transcendentnym zbawczym działa-niu, którego następstwem jest dopiero udzielenie jakiejś koniecznej to ' * -
do zbawienia wiedzy (tzw. „objawienie”), że raczę] wszelkie zba-*y.^łj *
wienie jest s a m o zbawieniem indywiduum przez akt poznania. f n r ^ 4A** ** ' Dlatego me ma w sferze hinduskiego myślenia żadnego noszą- / cegó Boskie atrybuty zbawcy, lecz tylko nauczyciel mądrości, którego nauka pokazuje drogę „zbawienia”. Zawsze tam, gdzie miłość jest pomyślana jako zależna funkcja poznania, musi pojawić się koniecznie ten wniosek. Każde udzielanie koniecznej do zbawienia wiedzy nawet musiałoby już być ufundowane, w przeciwieństwie do odkrywanej samemu wiedzy, przez miłość udzielającego do tego, kto objawienie otrzymuje. Może zatem - w najostrzejszym przeciwieństwie do chrześcijańskiego kręgu myślowego z jego ideą nieskończonej wartości i prawdziwej substancjalności każdej indywidualnej duszy - pełne osiągnięcie poznania w czystej kontemplacji - tam ontos on, tu „niebytu” - zbiegać się także z jakimś zatarciem indywiduum, jego przejściem w sferę ponad -indywidualnego bytu, to jednak czyn i droga do tego celu związana jest całkowicie i jedynie z działaniem indywiduum. Według głębokich i mało rozumianych wywodów Moehlera w jego pierwszym piśmie o Jedności kościoła, w pierwotnym chrześcijaństwie trwałość jakiegoś religijnego przekonania w zjednoczonej miłością wspólnocie całego kościoła jest wręcz kryterium prawdziwości odpowiadającej temu przekonaniu doktryny. „Heretyk”
„musi” błądzić, bez względu na daną mu, ewentualnie, oczywistość treści jego nauki. Musi choćby na podstawie takiego chrześcijańskiego istotowego związku miłości i poznania, który każde „prawdziwe” poznanie wiąże z powszechnością możliwości jego zachowania w całej historycznej i teraźniejszej [złączonej] miłością wspólnocie kościoła. Nie ma tego tutaj: miłość jest następstwem, nie warunkiem, jedynie w poznaniu złożonego zbawienia.
Przez powyższy aksjomat ustanowiony jest też dla specyficznie hinduskiego ujęcia (tu znów w odróżnieniu od greckiego) szczególny etyczny charakter indyjskiej idei miłości. Według trafnego, ciągle powtarzanego, wyrażenia Buddy jest miłość „wyzwoleniem serca”1. Tzn. jest ona pozytywnie zbawcza nie jako „dodatek” do jakiejś pozytywnej wartości (która byłaby w „Bogu”, w „bliźnim” lub
Por. przekład R. Pischela tu przynależnych miejsc w jego książeczce Leben und Lehre des Buddha (1904).