w Jugosławii np. do 1992 roku na równi traktowane były trzy języki: serbsko-chorwacki, słoweński i macedoński. Nie trzeba dodawać, że społeczności wielonarodowościowe i wielojęzyczne bywają rozdzierane wewnętrznymi konfliktami na tle językowym lub polityczno-językowym (przypomnijmy sytuację Basków we Francji i Hiszpanii albo położenie Albańczyków - mieszkańców okręgu Kosowo w byłej Jugosławii).
Sytuacja językowa wielokrotnie bardziej skomplikowana panuje w nowo powstałych państwach afrykańskich i azjatyckich. Często niepodobna nawet odpowiedzieć na pytanie, czy językowe odrębności, które zarysowują się na ich terytorium, to różniące się znacznie dialekty - czy też samoistne języki. Doniosłym problemem praktycznym dla tych nowych społeczeństw staje się wybór jednego, ogólnopaństwowego środka komunikacji słownej. W grę wchodzą dwie możliwości: utrzymanie w tej funkcji języka dawnych kolonizatorów (np. angielskiego, francuskiego) albo awans do rangi języka ogólnonarodowego jednego z dialektów bądź języków miejscowych, który wskutek tego wykracza poza swój pierwotny, ograniczony obszar (np. plemienny). Oba rozwiązania mają swoje zalety i wady. Językiem kolonizatorów posługuje się inteligencja kraju, kształcona z zasady w uczelniach metropolii, znakomicie ułatwia też on kontakty międzynarodowe. Jednocześnie jednak budzi - ze względu na wspomnienia przeszłości -odruch niechęci, jest też obcy rodzimej kulturze, obyczajowości i sposobowi myślenia.
Problemy wyboru jednego ogólnopaństwowego czy ogólnonarodowego wzorca porozumienia, który nazywany bywa językiem standardowym, dotyczą nie tylko nowo powstałych państw o wielu językach. Jest to jedno z najbardziej podstawowych zadań badawczych socjolingwistyki w społeczeństwach jednojęzycznych. Istnienie takiego wariantu języka, który jest zrozumiały dla wszystkich obywateli i przez wszystkich używany (choć czasem jako tak zwany drugi system komunikacyjny, obok odmiany językowej wyniesionej z domu rodzinnego) stanowi nieodzowny warunek rozwoju oświaty i kultury narodowej (np. czytelnictwa publikacji, odbioru radia i telewizji). Nie jest także obojętny dla stanu stosunków ekonomicznych państwa: zwracano np. uwagę na to, że w krajach o dużych różnicach między dialektami utrudniona jest ruchliwość kadr zawodowych, niezbędna dla rozwoju nowoczesnego przemysłu.
Standaryzacja języka w państwach jednojęzykowych ma oczywiście inny charakter, polega na zacieraniu różnic regionalnych i społecznych, na popularyzowaniu jednej, ponaddialektycznej odmiany językowej, którą się starannie kodyfikuje i kultywuje. Ale i te działania wiążą się z kwestiami społecznymi. Istnieją np. społeczeństwa, w których różnice językowe splatają się najściślej z socjalnymi; używany wariant języka staje się znamieniem przynależności do uprzywilejowanych, elitarnych kręgów społecznych, zapewnia automatycznie dostęp do stanowisk, do ośrodków władzy (przypomnijmy angielszczyznę absolwentów Oxfordu) i odwrotnie - pewne odmiany wyniesione z domu rodzinnego upośledzają użytkowników w szerszym środowisku, utrudniają ich awans zawodowy i uczestnictwo w życiu kulturalnym. Zależności takie obserwował socjoling-wista amerykański Wiliam Labov, badając język skupisk murzyńskich w Nowym Jorku. Byłby to więc jeszcze jeden przykład na to, jak ściśle splata się teoria socjolingwistyczna z praktyką życia politycznego i społecznego.
Oczywiście niesłuszne byłoby widzenie socjolingwistyki jako swoistej „dyscypliny usługowej” dla polityków i działaczy ruchów socjalnych. Ma ona przede wszystkim do rozwiązania własne, teoretyczne problemy badawcze. Należy do nich np. kwestia podwójnego zróżnicowania języka: stałego, właściwego pewnym wyodrębnionym (często
nawet zamkniętym) grupom społecznym, i okazjonalnego, zależnego od warunków porozumienia: sytuacji, typu rozmówców, celu kontaktu słownego. Pierwszy kierunek analiz, który można nazwać badaniem socjolektów (inaczej - stałych socjalnych odmian języka), podejmuje dziedzina socjolingwistyki zwana dialektologią społeczną: drugi, zorientowany na opis okolicznościowych wersji mowy (takich np. jak rozmowa petenta z urzędnikiem, pacjenta z lekarzem, ojca z synem itp.) nosi nazwę stylistyki funkcjonalnej. Jednostkami opisu tej dziedziny socjolingwistyki są style funkcjonalne, warianty języka używane w pewnych specjalnych sferach porozumienia: zawodowej, oficjalno-urzędowej, religijnej, prywatnej itp. Stylistyka funkcjonalna zajmuje się też konkretnymi typami kontaktów między nadawcą a odbiorcą wypowiedzi i wówczas nazywana jest zwykle teorią aktów mowy.
Użytkownik języka albo stale posługuje się tylko jedną odmianą języka ojczystego (choć inne naturalnie rozumie - w pełni bądź częściowo), albo jest niejako „dwujęzyczny”, tzn. operuje w różnych środowiskach odmiennymi socjolektami. Najbardziej typowe wypadki takiej „dwujęzyczności” (a precyzyjniej - „dwuodmianowości”) reprezentuje użycie gwary w stosunkach rodzinno-sąsiedzkich i odmiany standardowej niejako na zewnątrz - w urzędzie, w rozmowie z osobami nieznanymi, albo słownictwa profesjonalnego w środowisku pracy i zwykłego języka obiegowego we wszystkich innych okolicznościach. Natomiast nie ma chyba użytkownika języka, który by operował stale jednym tylko jego stylem funkcjonalnym, życie bowiem zmusza go do stosowania co najmniej dwóch wariantów stylowych — stylu oficjalno-urzędowego i stylu potocznego (familiarnego, na użytek rodzinny i koleżeński).
Znajomość danego języka to nie tylko opanowanie jego środków gramatycznych i słownikowych, ale swobodne i celowe posługiwanie się jego odmianami funkcjonalnymi. Zjawisko to nosi nazwę kompetencji komunikatywnej i stanowi rozszerzenie pojęcia kompetencji językowej (czy ściślej: systemowej), które wprowadził do językoznawstwa Noam Chomsky.
Każdy z wyodrębnionych tutaj kręgów badawczych socjolingwistyki: analiza socjolektów, stylów funkcjonalnych, stylów sytuacyjnych, kompetencji komunikatywnej itp.
- przynosi coraz to nowe ciekawe szczegóły i obserwacje. Na przykład cechy socjolek-talne występujące w języku jednostki dostarczają wielu wiadomości o jej statusie społecznym, niekiedy nawet przez nią ukrywanym; możemy chociażby przypomnieć mimowolne użycie w wypowiedzi wyrazów gwarowych zdradzających pochodzenie społeczne i regionalne jej autora. Niekiedy mamy do czynienia z celowym kamuflażem
- naśladowaniem mowy środowiska, do którego mówiący nie należy, obliczonym na zmylenie rozmówcy. Tu można zaliczyć zjawisko snobizmu językowego: pozowanie na członka środowisk mających duży prestiż społeczny.
Analizy socjolektów przynoszą też odpowiedź na inne pytania, np. czy rzeczywiście istnieją różnice między językiem mężczyzn i kobiet, bardzo wyraźne i ustabilizowane w kulturach ludów pierwotnych, ale przecież nieobce i cywilizacjom, w których panuje równouprawnienie płci (potwierdzają to badania psycholingwistyczne dowodzące zupełnie innego rozumienia pewnych wyrazów, np. słowa figura, w środowisku mężczyzn i kobiet).
17 - Cł Lachur, Zarys językoznawstwa...
257