150 Rozdział 11
ralnych, polegającą na gotowości oddania każdemu tego, co mu się należy1 2. Z kolei państwo solidarne to takie, w którym rząd stara się łagodzić skutki nadmiernych różnic w statusie materialnym obywateli. Wspomniane zadania poszczególne państwa realizują z różnym skutkiem i żadnemu nie udało się całkowicie wyeliminować tych różnic ani też sprawić, aby każdy obywatel czuł się w tym samym lub przynajmniej podobnym stopniu zadowolony z warunków życia w swoim państwie.
Należy zaznaczyć, że zgodnie z twierdzeniami ekonomii klasycznej państwo powinno przede wszystkim pełnić w gospodarce funkcję „nocnego stróża”, odpowiedzialnego za ład i porządek, ustanawiającego reguły gry i pozwalającego na pełną swobodę działania sektora prywatnego. Już 200 lat temu Adam Smith napisał, że niewiele więcej trzeba, by zapewnić krajowi dostatek, poza pokojem, niskimi podatkami i znośnym wymiarem sprawiedliwości^.
Od dawna ekonomiści i politolodzy debatują nad tym, czy państwo powinno być słabe czy silne albo raczej, czy państwo powinno być małe w sensie niewielkiego zaangażowania w sferę gospodarczą i społeczną czy też duże i aktywne w wielu dziedzinach zarządzania gospodarką oraz w sferze społecznej. Panuje dosyć powszechna zgoda co do tego, że państwo powinno być silne. Niezależnie od tego, jak szeroko wyznaczamy zadania, które ma wypełniać aparat państwa, muszą one być realizowane w sposób sprawny i skuteczny. Najwięksi nawet liberałowie i wrogowie nadmiernej aktywności państwa zgadzają się co do tego, że gospodarka jak tlenu potrzebuje dobrze działającego wymiaru sprawiedliwości, sprawnego ścigania oszustw i przestępstw gospodarczych oraz skutecznego systemu stanowienia i egzekwowania prawa, odpornego na naciski grup interesu, korupcję i polityczne przetargi3. A jednak silne państwo postrzegane jest często jako zagrożenie, a omijanie prawa, biurokracji i wysokich podatków jako naturalny odruch gospodarki i przedsiębiorców przed ciężką ręką państwa. Poszczególne grupy obywateli wydają zresztą różne i często sprzeczne oczekiwania wobec własnego państwa i często poszczególne grupy społeczne i obywatele nie wiedzą czym „ich” państwo powinno być. Przykładowo obywatele niezaradni uważają, że państwo za mało wydaje na cele socjalne. Natomiast przedsiębiorczy narzekają na zbyt wysokie podatki i przejadanie połowy produktu krajowego zamiast inwestowania tych pieniędzy. Nie dziwi fakt, że zwolennicy modelu opiekuńczego czują się oszukani, gdy państwo nie gwarantuje im pracy i mieszkania, gdy ogranicza pomoc socjalną, a sympatycy modelu liberalnego nie akceptują państwowej własności, państwowego interwencjonizmu i drogiej pracy.
Faktem jednak jest, że nie ma na całym świecie doskonałego państwa opiekuńczego, które by zadowoliło każdego obywatela. Jak trafnie zauważył Wacław Wilczyński, każde, mniej lub bardziej rozbudowane, państwo opiekuńcze z miejsca staje się wrogiem tych, którzy pod jego skrzydłami szukają opieki. Nie można w opiece państwa upatrywać pierwszej i ostatniej instancji prawa jednostek do egzystencji4. Zresztą zawsze oczekiwania wobec państwa opiekuńczego są większe od tego, co państwo to może zaoferować. Jak słusznie zauważył prof. Wacław Wilczyński, nawet gdyby państwo przeznaczyło 100% swojego budżetu na tzw. świadczenia społeczne, to i tak nie spełniłoby oczekiwań wszystkich obywateli, którzy chcieliby od państwa coraz to większej pomocy. Już Alexis de Tocqueville stwierdził, że władza otaczająca ludzi nieograniczoną opieką czyni wolę ludzką nieużyteczną i zmienia każdy wolny naród w stado onieśmielonych i pracowitych zwierząt, których pasterzem jest rżącf4. Taki model państwa realizowany był, wiadomo z jakim skutkiem, w Związku Radzieckim i pozostałych krajach socjalistycznych do upadku komunizmu w 1990 r., z zastrzeżeniem, że w krajach tych nie udało się obywateli przekształcić w „pracowite zwierzęta”, podobnie jak nie udaje się to nadal w takich krajach socjalistycznych jak Kuba czy Korea Północna (KRLD).
Zresztą żadne państwo demokratyczne nie dążyło do otoczenia nieograniczoną opieką wszystkich swoich obywateli. Ci ostatni oczekują od państwa przede wszystkim tego, aby zapewniło ono im poczucie względnego bezpieczeństwa, także socjalnego, ale nie w sensie bezpośredniej redystrybucji dochodu narodowego, lecz w sensie zapewnienia wszystkim obywatelom równości szans w społecznej rywalizacji o wysoki status materialny. Obywatele oczekują także, aby państwo wywiązywało się ze swoich konstytucyjnych obowiązków oraz umożliwiało im bezpośredni wpływ na politykę, w tym szczególnie na wydatkowanie pieniędzy pochodzących z podatków płaconych przez obywateli (tj. zarówno przez osoby fizyczne, jak i prawne). Tymczasem większość obywateli odkrywa, że takiego wpływu nie ma. Państwo dosyć dowolnie dokonuje redystrybucji dochodów uzyskanych z podatków i samo ustala, na co te pieniądze zostaną wydane. Rzadko też państwo obniża podatki i przesuwa swoje wydatki tak, aby zwiększyć szanse ludności mniej zamożnej. Rzadko też inwestuje pieniądze państwowe w usługi społeczne, edukacyjne, mieszkaniowe i inne, które zwiększyłyby szanse awansu społecznego ludności mniej zamożnej. Łatwiej jest bowiem prowadzić politykę społeczną polegającą na „dawaniu zasiłków” i traktowaniu tej polityki jako kosztu, a nie inwestycji w rozwój nie tylko ludności mniej zamożnej.
Nic więc dziwnego, że w wielu krajach, w tym także w Polsce, nie zdaje egzaminu system pomocy społecznej oparty na przydzielaniu zasiłków, tak aby
j0 Por. R. Gabryszak, Koncepcje sprawiedliwości politycznej i społecznej, „Przegląd Politologiczny” 2006, nr 4, s. 15-28.
Por. A. Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, Warszawa 1954, s. 11.
Por. W. Orłowski, Koszt słabego państwa, „Business Week - Polska” 23.06.2005, s. 17. Por. także P.J. Steinberger, The idea of the State, Cambridge 2005, s. 131.
JJ Zob. W. Wilczyński, Wrogie państwo opiekuńcze, Warszawa-Poznań 1999, s. 145-146. 34 Zob. A. de Tocqueville, O demokracji w Ameryce, Warszawa 1979, s. 20.