ŁATO
i97»
DZIŚ—
0 CZARACH, OKULARACH, PIORUNACH
1 POŻARACH
4
1
Miłe są letnie miesiące, gdy na niebie błyszczy słońce,
a na polu od spiekoty zboża łan dojrzewa
złoty.
Nawet w lesie, pod
drzewami,
trudno znaleźć trochę
cienia,
bo i tam dociera słońce i mech w szary popiół zmienia.
A co dzieje się na plaży? Piasek aż uj podeszwy
parzy,
tu rzece woda po kolana i do tego jakby grzana. Małych zwierzaczków
gromada tam jednak czas spędza rada,
chociaż sapią — uf,
gorąco!— w futerkach swych
się pocą. Gdy kąpać już im się nie chce,
budują z piasku fortece, potem leżą jak
placuszki, opalając w słońcu
brzuszki. Wtem boberek aż
podskoczył i łapką przysłania oczy: jakaś chmura, tam, nad lasem,
oj, czy to nie pożar
czasem?
Biegnijmy — zawołał
lisek —
i
i
I
I
i*
nie zwlekajmy ani
chwili,
biegną — lecz pan bóbr z ekipą
już przed nimi tam
przybyli.
Zaraz poszły w ruch
łopaty,
ogień piaskiem zasypali.
Chciałbym wiedzieć — pan bóbr rzecze —
kto ognisko tu rozpalił.
Jeśli już w pobliżu lasu ogień palić wam
wypadnie pamiętajcie, by
odchodząc ziemią przykryć go
dokładnie.
Nie tylko iskra, zapałka, czy papięrosa ogarek,
także stłuczona butelka może zagrażać pożarem.
Bowiem poprzez szkło wypukłe
słońce dużo silniej praży i to sprawia, że po
chwili
wkoło suchy mecb się żarzy.
A to heca! — pisnął
lisek —
ale chyba nie słyszano nigdy o tym, żeby coś się
zapaliło całkiem samo.
O, przepraszam —
mądra sowa wychyliła z dziupli
głowę —
właśnie, że to jest
możliwe, posłuchajcie, to
opowiem:
Pewien malarz brudne szmaty
od olejnych farb,
pokostu
wyniósł do bliskiego
lasu
i tam — rzucił je po
prostu.
W lesie wkrótce
wybuchł pożar, ale skąd? z jakiej
przpczynp? wszyscy nad tym się
głowili,
daremnie szukając
winnych.
Rozwiązano tę zagadkę, gdy wspomniałam
o malarzu,
bo te szmaty schnąc
gwałtownie,
tak się grzeją, że aż
parzą.
Zmilkła sowa — za to
misiów
żałosne słychać
wzdychanie
co będzie jeśli las
spłonie?
Co się wtedy z nami stanie?
Zajączek zwykle
nieśmiały
dziś odważnie ruszył
głową:
musimy temu zapobiec
— założymy straż
ogniową!
Słowa te ogromny zapał wywołały wśród
zwierzątek.
— Założymy! Lecz jak, kiedy
i co robić na początek?
0 to chyba pana bobra znów zapytać nam
wypadnie.
1 tak, żywo rozprawiając, ruszyli drogą
gromadnie.
A pan bóbr już w oknie stoi
— chyba coś *ode mnie chcecie —
zsunął z nosa okulary, położył na parapecie.
Mów zajączku —
szepnął lisek —
mów, bo strasznie
słońce praży,
więc zajączek pisnął
cienko:
chcemy być w ogniowej straży!
Tak — krzyknęli
wszyscy chórem —
widzieliśmy ogień
z bliska,
chcemy bronić od
pożaru
nasze dziuple,
legowiska.
Chronić każde drzewo w lesie
i każdy najmniejszy
krzaczek.
Wtem umilkli — po
firance
Pożar! — krzyknęła
wiewiórka,
już pan bóbr firankę
zrywa,
wrzucił ją do wiadra
z wodą
i leśnych malców
przyzywa.
Oto dla przyszłych
strażaków
już dziś pierwsze mam pytanie:
skąd ogień na tej firance wziął Się tak *
niespodziewanie?
Na ganku zasiedli
kołćm,
myślą, mysią, łamią
głowy...
Nie pomaga nawet
w szklankach
pyszny kompot
jagodowy.
zły czerwony płomyk
skacze. Więc wam powiem — pan bóbr rzecze —
położyłem okulary...
Wiemy! wiemy! —
woła lisek —
a myślałem, że to czary!
Tu pan bóbr wrócił do rzeczy:
Świetnie! — zawołał
najpierw trzeba sprzęt
zgromadzić
łopaty i skrzynie
z piaskiem,
wąż gumowy, wodę
w kadzi.
Musimy odzież
ochronną
dać tej ochotniczej
straży,
by nikt nie spalił futerka, ani łapek nie poparzył.
Należy także w terenie przeprowadzić kilka
ćwiczeń,
pierwszym z nich będzie sprawdzenie
instalacji elektrycznej.
Bo gdy zachodzi
iskrzenie,
może to grozić pożarem, a w wielu dziuplach
przewody
są już zniszczone i stare.
zajączek
pełen radości błogiej — znamy przyczyny
pożarów, wiemy jak gasić ogień. Możemy spać spokojnie, bo nic nas nie zaskoczy, a wtem — jak
odrzutowiec grzmot niebem się
przetoczył. Te«»o nie przewidziałeś — boberek się
naśmiewa — a w czasie burzy często piorun uderza w drzewa.
JLecz widząc, że zajączeK naprawdę jest
zmartwiony, dodał — przecież
założyć
można piorunochrony.
A teraz — cześć koledzy! ale o świcie zbiórka, ruszamy w pierwszy
obchód
po dziuplacb
. i podwórkach. Od dziś — nasza w tym głowa —
ażeby tego lata
nie było nawet mowy
o pożarowych stratach.
K. ŁOS
Do wykonania kuszy oraz tarczy, do której hędziemy strzelać, potrzebne nam będą: dwa pudełka od zapałek, gumka aptekarska, wypalone zapałki, płaski patyczek po lodacb lub tekturka, papier 1 uniwersalny klej.
W szufladce pudełka wycinamy otwór takiej wielkości, żeby zapałka swobodnie przez niego przechodziła. W krawędziach szufladki robimy nacięcia tak, aby można było w nie wciąć pasemko gumki aptekarskiej. Po założeniu gumki kusza jest już gotowa i można z niej strzelać. Zapałkę zakładamy opierając o szufladkę nad otworem. Strzał nastąpi po naciśnięciu powierzchni pudełka.
Tarczę wykonamy z pudełka, do którego bokow przykleimy połówki patyczka od lodów lub tekturki z wyciętymi otworami. W otworach tych znajdą się końce zapałek z przyklejonym papierkiem jako tarczą. Postawiona pionowo do góry tarcza jest przygotowana do strzału. Kiedy w nią trafimy, spadnie w dół pokazując swoją drugą stronę. Proponuję Wam na jednej z nich narysować kółko pokazujące cel a na drugiej napisać BRAWO!
C — 73
Silnikiem naszej motorówki odrzutowej jest... strzykawka jednorazowego użytku, którą możemy dostać w aptece lub (zużytą) np. w ośrodku zdrowia czy od pielęgniarek. Najlepsza będzie tu strzykawka (bez igły) o dużej objętości, to znaczy 15 cm3. Tłok należy nieco opiłować papierem ściernym, żeby swobodniej przesuwał się we wnętrzu strzykawki. W zewnętrzną część tłoka wbijamy gwoździk stanowiący zaczep dla gumki aptekarskiej, która będzie przesuwała tłok. Aptekarskimi gumkami przymocowujemy strzykaukę pod kadłubem. Kadłubem może być np. opakowanie w kształcie łódeczki lub rybki z tworzywa sztucznego (od szamponu). W przypadku gdy nie znajdziemy takiego opakowania, kadłub łódki można wykonać ze styropianu lub lekkiej deszczułki. Teraz spróbujmy wciągnąć wodę do strzykawki i przytrzymując tłok, położyć łódkę na powierzchni wody w miednicy. Łódka natychmiast popłynie do przodu na zasadzie odrzutu wyciskanej przez tłok wody.
Nasze „Wesołe Miasteczko” wzbogaci się o huśtawkę, którą dobrze znacie i chyba lubicie.
Zabawka składa się z dwóch krzesełek sprzężonych ze sobą w ten sposób, że wychylenie jednego z nich powoduje jednoczesne wychylenie drugiego, ale w stronę przeciwną. Dźwignia, która wystaje od spodu, służy do uruchamiania obu krzesełek.
Do wykonania huśtawki potrzebne będą: kwadratowy kawałek sklejki o bokach długości 10 cm, dwa klocki z listewki o długości również 10 cm, dwa wąskie paski sklejki lub listewki szerokości około 1,5 cm i długości 20 cm oraz drut grubością zbliżony do szprychy rowerowej.
Paski sklejki z przewierconymi otworkami w górnej ich części, po przybiciu do klocków przymocowanych do pokładu, stanowić będą słupki, na którycb zawisną huśtawki.
W otworki włożymy odcinek drutu z wygiętym „uszkiem”, po wsunięciu dwóch półcentymetrowych kawałków rurki plastykowej z lewej i prawej strony uszka. Na drut ten, stanowiący oś, zakładamy teraz uchwyty krzesełek w sposób pokazany na rysunku. W otworze, w środku pokładu, umieścimy dźwignię z drutu, na którą nawleczemy korek plastykowy (z trudem przesuwający się na drucie).
Górną część dźwigni zakończymy zagięciem pokazanym na rysunku. W powstałą szczelinę muszą wejść końce uchwytów krzesełek zawinięte na osi poziomej. Drugi koniec osi wygniemy do poziomu tak, aby można było poruszać nią w lewo i prawo. Dźwignia będzie działała prawidłowo, gdy jej górna część i zakończenia uchwytów krzesełek będą miały odpowiedni luz-.
Podnoszenie dźwigni w górę i opuszczenie w dół możemy regulować przesuwaniem korka plastykowego.
Gdy już dźwignia będzie działała prawidłowo, druciane uchwyty krzesełek zaopatrzymy w wycięte z tekturki krzesełka, które przykleimy klejącą taśmą celofanową.
Poniższe rysunki różnij się dziesięcioma szczegółami. Spróbujcie odnaleźć te różnice.
ZAGADKA
Zebrały się raz zwierzaczki i zaczęły rozmawiać o technice. Twierdziły, że gdyby nie one, człowiek nie dokonałby żadnych odkryć. Chwaliły się przy tym ogromnie.
— Budując pojazd w kształcie mojego ciała — mówił jeden — człowiek stworzył łódź podwodną.
— Co tam — przerwał z pogardą inny — łódź podwodna to niedawne czasy. Według budowy mojego ciała człowiek już przed tysiącami lat wykonał zbroję, rycerską, aby chronić swoje wątłe ciało przed urazami.
— Ale tylko dzięki moim kształtom człowiek pokonał przestrzeń, budując szybowiec — zauważył zarozumiale trzeci.
— Lecz produkcję włókien sztucznych człowiek zawdzięcza wyłącznie mnie — rzekł czwarty — bo podpatrzył budowę mojego ciała.
— Jednak największe osiągnięcie techniczne człowieka, to zbudowanie rakiety kosmicznej — wykrzyknął piąty.
— A czyja to zasługa? Moja! Człowiek zobaczył, że poruszam się na zasadzie odrzutu i zrobił odrzutowy silnik do napędu rakiety.
Do coraz gorętszej dyskusji włączyły się i inne zwierzęta. My jednak poprzestaniemy na dotychczasowych wypowiedziach i zabawiając się w detektywów spróbujemy odgadnąć, jakie zwierzęta zabierały kolejno głos.
— A ja zostanę alchemikiem i już — Adaś i rozmachem zam knął książkę i instał z tapczana. — Po co mam tak ciężko pracoinać jak Pan w zakładzie chemicznym? Lepiej dobrze poruszę głotuą. znajdę sposób na otrzymyinanie złota i będę szybko bogaty.
Pan pokręcił głotuą:
Ale ty jesteś prędki.
A Pan nic nie rozumie z nowoczesnego podetścia do życia. Nie sztuka się narobić. Trzeba inymyślić sposób, maszynę, która będzie pracouiała za człouik ka.
Oczyiniście — zgodził się Pan - ja ui ogóle nic nie rozumiem bo ja jestem nietoperzem
Nastainiłem uszu, bo nigdy nic słyszałem o nietoperzu, a miałem się zaraz, dotuiedzieć, co to jest, a może kto to jest.
Pan mómił:
— Sprain młotlzieżouiyr.h m ogóle nie dosłyszę, nie do ujidzę, a tylko wszystkiego się czepiam. Takchciałeś powiedzieć, pratuda, Adasiu? Więc jestem nie toperzem.
Niewiele z tego zrozumiałem A Adaś to się nawet jakby zawstydził.
No, przyjdź jutro — wyjaśnił sytuacię Pan. — Ja też postaram się unowocześnić i spróbuję wyprodukować złoto.
Następnego dnia po pracy Pan ubrał się w czarny fartuch, na ramionach coś sobie jeszcze czarnego poprzyczepiał i założył czarny kapelusz. Do mnie powiedział:
— Teraz, Atomie, będziemy urządzać pracownię alchemiczną. Zasłonił w kuchni okno, światło przyciemnił i na ścianach porozwieszał przedziwne start- rysunki. Na stok stały rożne chemiczne naczynia z płynami, ule po ciem ku było źle widać.
— Już uiiem, — zawołał nagle roześmiany Pan. — A !y będziesz dzikim zwierzęciem czarnoksiężnika.
Nie bardzo mi się podobała la zabawa, ale trunno. I ja zostałem cudacznie przebrany.
Gdy wszedł Adaś, został przez Pana przywitany jakąś przesadną przemową:
— Ponieważ okazałeś się lak wyjątkowo zdolnym i bystrym chłopcem, ja, alchemik znany ui całej Europie, odkryję przed tobą tajemnicę mojego życia zapisaną w rej czarnoksięskiej księdze i nauczę cię, jak kunsztem alchemicznym otrzymać złoto.
Pan zanurzył błyszczący gwóźdź srebrnego koloni do nu czynią z płynem i dużo mamrocząc, a mnie wzywając nie wiadomo po co do pomocy, wyjął gwóźdź, który był teraz złotego koloru.
Patrzyłem na niego nieufnie. Za to Adaś aż miał wypieki na twarzy.
Pan wziął teraz srebrną monetę i wzywając mnie na świadka swego działania, znów ją w czymś zanurzy! i wyjął złotą.
Wreszcie Pan ogłosił koniec zabawy. Posprzątaliśmy wszystko, z wyjątkiem tego, co stało na stole. Pan zamieni! czarny fartuch alclie mika na biały fartuch chemika i móiuił:
Najpierw żelazny czysty gwóźdź, zanurzyłem do roztworu miedzi. Miedź wytrąciła się i osiadła na żelazie Gwóźdź więc został po prostu poiniedziowany, a kolor miedzi do złu dzenia przypomina złoto. Szczególnie gdy jest ciemno i tajemniczo
Adaś zeskrobał scy zorykiom warsluię miedzi z gwoździa i sam przyznał że pod spodem gwóźdź był dalej żelazny.
— A moneta — spytał chłopiec — czy leż nie jest złota?
— Omszem, jest złota, ale i była złota — odpomiedział Pan.
— Tylko przed tmoim przyjściem zanurzyłemją m rtęci. Potem ui od-pomiednim rozltuorze rozpuściłem rtęć i udamałem, że to ja przemieniłem monetę srebrną tu złotą. Mądrzejsi od ciebie, Adasiu, przez miele miekóiu nabierali się na takie i podobne sztuczki.
Adaś ze spuszczoną głomą obracał m palcach złotą monetę.
— Więc to mszystko lipa. proszę Pana?
— Niestety tak. Ale nie niartm się. W nomoczesnym przemyśle miększe znaczenie niż złoto mają dziś takie metale jak: tytan, manad czy german.
— Ale złoto to bogaclmo, pieniądze — bronił się jeszcze Adaś.
— Zgrabne ręce i głoma pełna miedzy, to jest dzisiaj skarb. Dziś miedza jest rzetelna, nie da się oszukać alchemicznymi dekoracjami.
A potem Pan jeszcze dodał:
— Jeśli tak spodobała ci się alchemia, to poproś rodzicóm i pójdź z nimi do opery na „Pana Tmardomskiego”. Tmardomski był słamnym polskim alchemikiem. To mspaniały temat na scenę.
Na pemno mrócisz oczaromany.
Gdy Adaś poszedł, prosiłem Pana. żeby mi pouiiedział, kto to jest nietoperz i czy nie można by go leczyć, żeby dobrze midział.
Nietoperz, Atomie, to iesi zmierzątko. Niestety, nietoperz źle midzi i na to nic można już nie poradzić.
Chciałem się jeszcze spytać, dlaczego się czepia, ale przypomniało mi się, że Adaś się mtedy tak jakoś speszył. Machnąłem mięć łapą na tę całą dzimną spra-mę i poszedłem spać.
A. SĘKOWSKA
Sztukmistrz podaje jednemu z widzów kawałek sznurka długości około 120 cm z prośbą o mocne przywiązanie końców do obu przegubów rąk (sztukmistrza) tak, aby nie można było zsunąć sznurka z dłoni. Ujmuje następnie w palce pierścień, obręcz o średnicy około 4 cm lub po prostu obwarzanek, nakrywa obie ręce dużą chustą, po chwili zrzuca ją i wszyscy widzą pierścień
lub obwarzanek wiszący na sznurze w jego środku, w dodatku przewiązany supłem.
Jak to możliwe, aby nie przecinając pierścienia nasadzić go na sznurek, którego końce nie są wolne, lecz mocno przywiązane do rąk?
Jestem przekonany, że nie znając tajemnicy, nikt nie domyśli się, jak to można wykonać.
Rozwiązanie:
Rysunki pokazują kolejne czynności sztukmistrza wykonywane pod osłoną chustki.
Końce sznurka przywiązane są do przegubów, pierścień trzymany w palcach lewej ręki
Powstałą pętlę ^rze^iwa się lewą ręką pod sznurkiej\*jjj4sujący m przegub prawej ręki (należy wcisnąc pętlę od wewnątrz w kierunku palców)
Palce prawej dłoni zginają sznurek w środku jego długości, palce lewej nakładają na zgięcie pierścień
Pętlę przesmua się pod sznurkiem opasującym przegub prawej ręki
Ostatni etap — pętlę zdejmuje się z dłoni (ponad sznurkiem opasującym przegub). Pierścień nanizany na sznurek i przewiązany w środku długości sznurka
Staraliśmy się bardzo dokładnie opisać poszczególne etapy sztuki. Pozornie wydaje się, że są one bardzo skomplikowane. Tak jednak nie jest. Przy niewielkiej wprawie można te manipulacje wykonać dosłownie w pięć sekund. Na ten czas nakrywa się ręce chustą, aby pod jej osłoną wykonać opisane czynności. Będzie to wyglądało bardziej tajemniczo. Oczy wiście, należy sztukę przed pokazem nieco poćwiczyć, aby móc ją wykonać po omacku.
Przy większej wprawie można tę sztukę pokazać bez osłony, na oczach widzów, wykonując przez cały czas szybkie ruchy rękami (najlepiej z dołu do góry), aby ukryć właściwe czynności. Jest to sposób trudniejszy ale za to bardziej efektowny. Warto poćwiczyć.
Rozwiązanie zgadywanki: delfin (łódź podwodna) rak (zbroja) bocian (szybowiec) pająk (włókna)
ośmiornica (silnik odrzutowy)
Rozwiązanie rebusów: alchemik, nietoperze
Wasz Mag
Rozwiązanie zagadki techniczne) ze strony 16:
1 —telefon, widok z góry
2 — sanki, widok z przodu
3 — stoi, widok od spodu
4 — rower, widok z tyłu
Wydawca: WYDAWNICTWA CZASOPISM TECHNICZNYCH NOT. Adres: Warszawa 1, ul. Czackiego 3/5 nr kodu 00-950, lei.: 2121-12. Redaguje koiegium Kalejdoskopu Techniki.
Rysunki wykonaii S. Ciecierski. B. Hosacki, R. Koslrzewsku M. Kościelniak, M. Teodorczyk. W. Torbus, W. Wajnerl Z.G. „Tamka” Zam. 5'14 Nakl. 120 000. W-80 Druk. D1WCRZZ 633/74
W przyszłości, kiedy zostaniecie technikami lub inżynierami, będziecie musieli umieć rysować i odczytywać rysunki techniczne.
Cena zł 3,50
Każdy rysunek techniczny jakiegoś przedmiotu musi pokazywać go w kilku tak zwanych rzutach czyli widokach. Pomyślcie, które rysunki „techniczne*' przedstawiają znane Wam przedmioty u> widoku z przodu, z tyłu, z góry. od spodu.