ABC83 Lato

ABC83 Lato



vWN|4k

’J 1 . ^ 1

T i

_ . -


Był upał. Powietrze stało nieruchomo i nawet najmniejszy wietrzyk nie poruszył morskiej toni. Bartek i Piotrek przestali puszczać na wodzie papierowe statki, z których kilka zatrzymało się przy samiutkim brzegu. Chłopcy spojrzeli na niebo, jakby stamtąd spodziewali się pomocy dla swej flotylli.

-    Chyba zaraz zerwie się wiatr - zauważył Bartek.

-    E tam! Nieprędko - niepewnie zaprzeczył Piotrek i zrezygnowany usiadł na piasku. - Już nie wytrzymam tego upału! Chodźmy się kąpać!

-    Mnie też gorąco, ale pokażę wam, co potrafię! - zaszemrał wiatr przyczajony za nadmorską wydmą.

Oczywiście ani Bartek, ani Piotrek tego nie słyszeli. Wskoczyli do wody i zanurzyli się po szyję. Ach. jak dobrze! Bartek chlapnął Piotrka; ten nie pozostał mu dłużny. Woda pod ich uderzeniami pryskała coraz wyżej. Zapomnieli o całym świecie w tej radosnej, beztroskiej zabawie. Gdy po kilkunastu minutach wyszli na brzeg, nie znaleźli już swoich statków, a plecak, ubrania i rower, pozostawione na plaży, były przysypane piaskiem.

-    A mówiłem ci, że będzie wiatr! - powiedział z dumą Bartek.

-    Mówiłeś i co z tego? Przepadły nasze statki i trzeba szybko jechać na pole namiotowe, bo będzie burza i rodzice się niepokoją.

-    Od razu burza! Po prostu wiatr: powietrze się ogrzało, powędrowało w górę, aby temperatury się wyrównały...

-    Takiś mądry? - zdziwił się wiatr. I jak nie dmuchnie, jak nie zakręci, rzuci piaskiem w oczy, aż się chłopcy zakrztusili.

-    Hi, hi, hi - śmiał się złośliwie wiatr, goniąc uciekających. Potem popędził w górę, do kłębias-tych chmur, gdzie mógł się rozkoszować chłodem i wilgocią. Po


chwili zapragnął znów nadmorskiego ciepła. Zleciał więc w dół na słoneczną plażę. Przewrócił wiklinowy kosz do opalania, gdzieś z kąta wyrzucił papiery i porozrzucał je po plaży i ulicy. Tak dął. że ludzie ledwo utrzymywali się na nogach.

-    Fiuuu! Fiuuu! - wiatr świszczał przenikliwie, ciesząc się ze swych psot.

Słońca już nie było. Przykryła je ciemna chmura. Zrobiło się szaro. Błysnęło i zagrzmiało.

-    A nie mówiłem, że będzie burza! - triumfował Piotrek.

-    Mówiłeś i co z tego! - odciął się Bartek. - Fakt, że plażowanie się skończyło. Po burzy się ochłodzi.

-    Może... - powiedział Piotrek.

-    Nie może, ale na pewno -Bartek znów zaczął swoje. -Mówiłem ci przecież, że rozgrzane powietrze, lżejsze, wędruje w górę, a na dół spływa cięższe powietrze zimne...

-    W górę polecieło też powietrze z opony naszego roweru! -Piotrek wpadł w ton swego starszego kolegi, pokazując sflaczałe opony.

-    Głupi jesteś! - zezłościł się Bartek. To nie ma nic wspólnego z ruchami powietrza... Daj mi pompkę!

-    O. nic tu po mnie! - zakręcił się na pięcie nadmorski wiatr, ale było już za późno: wessała go pompka, by następnie siłą wtłoczyć w gumową powłokę rowerowego koła.

W kole zrobiło się tłoczno. Zgęszczone powietrze stękało, kwękało i nawet ruszyć się nie mogło. Ale to jeszcze nic. Gdy Bartek rzucił plecak na bagażnik, a potem obaj chłopcy usiedli na siodełkach i zaczęli jechać - w kole było już nie do wytrzymania.

-    Żeby jakiś gwóźdź lub choćby szpilka - coś zajęczało cichutko.

-    Mówiłeś do mnie? - spytał Piotrek jadącego na przednim siodełku Bartka.

-    Ja? Nie. Ale popatrz na przednie koło; pewnie znów nie dokręciłeś wentyla.

-    To je miełem dokręcać?

-    Zawsze to robisz... A terez lunie deszcz i zmokniemy do suchej nitki - denerwował się Bartek.

-    A musi być powietrze w kole?...

Bartek nie odpowiedział, tylko zsiadł z roweru i to samo kazał zrobić Piotrkowi.

-    Pssss! - Z przedniego koła z sykiem uchodziło powietrze. Uchodziło z radością i pędziło w górę

-    Nie ma to jak na wolności! -krzyknęło i gnało to do chmur, to na ziemię, nie interesując się chłopcami.

Chłopcy schronili się pod okapem stodoły stojącej blisko drogi i czekali aż przejdzie rzęsisty deszcz. Na szczęście nie padało długo. Potem zrobiło się rześko i świeżo. Bartek zabrał się do naprawiania koła.

-    O. nie dam się więcej złapać w rowerową pompkę! — zaszumiał wiatr i... zakrztusił się, zakasłał, niespodziewanie wpadając w samochodowy silnik. Wymieszał się z benzyną i.

-    Buch!!! - potężny wybuch wstrząsnął jego cząstkami w silniku. Tłok opadł w dół, a następnie niczym piłka odbił się w górę i powietrze wraz ze spalinami wyrzucił przez rurę wydechową.

-    Aaaapsik! - kichnął Bartek, siadając na rower, aż zachwiał kierownicą.

-    Uważaj! - ostrzegł Piotrek. Siedział na tylnym siodełku i ledwo utrzymał równowagę.

-    Uważaj, uważaj!... Powinni zakazać jeżdżenia samochodem na nadmorskich trasach - mędrkował Bartek. - Tu jest przecież najzdrowsze powietrze, przesycone jodem, a tak je psują spaliny samochodowe!

-    Najpierw powinni wprowadzić zakaz padania deszczu w czasie wakacji, nie wyglądałbyś teraz jak zmokła kura i moglibyśmy się całymi dniami opalać, kąpać..

-... i dusić. Zapomniałeś już jak ci było duszno na plaży. A jak teraz jest ci przyjemnie?

-    A to mądrale! - zaszemrał wiatr nad głowami Bartka i Piotrka. I chcąc się dalej przysłuchiwać rozmowie chłopców, szybował za nimi. obok nich, nad nimi, czasem lekko dmuchając w twarze miłym chłodem.

Gdy dotarli na pole namiotowe, słońce chyliło się ku zachodowi. Delikatna mgiełka snuła się nad trawą, między drzewami Tu i ówdzie przed namiotami paliły się ogniska; dym szedł w górę. co zapowiadało nazajutrz ładną, słoneczną pogodę.

-    Dobrze, ze nareszcie jesteście, mama się denerwowała -przywitał ich ojciec. - Napompujcie materace!



-    Nic tu po mnie! - wietrzykiem wstrząsnęło niemiłe wspomnienie. - Nie mam zamiaru znów być wtłoczony do jakiegoś materaca! I pomknął wysoko, jak mógł najwyżej, tam, gdzie powietrze jest wprawdzie bardzo zimne, ale rzadkie. Mógł więc szybko przemierzać wielkie przestrzenie. Nagle, najbardziej niespodziewanie coś z przeogromną siłą wessało go, zakotłowało i wyrzuciło na zewnątrz. Oszołomiony wiatr kręcąc się wokół swej osi dostrzegł szybko oddalający się samolot odrzutowy.

-    To okropne! Brrr! To już chyba w dole lepiej! - Zawył przeciągle i sfrunął na ziemię do swoich znajomych.

Chłopcy po ułożeniu sporego stosu chrustu próbowali rozpalić ognisko. Drewno jednak nie chciało się palić.

-    Zaraz wam pomogę... - przyjaźnie zaszeptał wiatr, dmuchnął mocniej i od małego języczka ognia zapalił się cały stos. Dorzucono więc drewna i wszyscy usiedli przy ognisku Po chwili w menażce wiszącej na trójnogu woda zaczęła obiecująco bulgotać.

-    Szybko pijcie herbatę, zjedzcie chleb i spać! - zarządziła mama.

-    Już spać? Przecież jeszcze wcześnie... - próbował protestować Piotrek. Nie pomogło. Ociągając się, chłopcy zabrali się do wieczornego mycia. A gdy znaleźli się na miękkim materacu.

Piotrek zaproponował Bartkowi:

-    Może byśmy zapalili świeczkę? Wcale nie chce mi się spać.

-    Chcesz podpalić namiot?

-    Wcale nie. Świeczkę przykryję słoikiem po dżemie - upierał się Piotrek.

-    I świeczka zgaśnie, bo zabraknie powietrza - zaczął wyjaśniać Bartek. - Powietrze jest konieczne nie tylko do oddychania, do życia ludzi, zwierząt i roślin, ale także do tego, żeby ogień mógł się palić, samochód jechać, samolot lecieć, żeby można było lekko jechać na rowerze...

-...wygodnie spać na miękkim matę..., matera...Oooo! - ziewnął Piotrek. - Dobranoc!

-    Dobranoc! - odpowiedział Bartek i odwrócił się do Piotrka plecami.

Dooobraaanoc! - w gałęziach zaszumiał wiatr. Spadła szyszka. Gdzieś w oddali odezwał się nocny ptak...

BARBARA WAGLEWSKA

LISTEWKI


NITKA


PIŁECZKA

PINGPONGO

WA


/SUPEŁEK


PLASTELINA


PIŁECZKA

PINGPONGOWA


20 cm


Gra polega na takim trafieniu wahadełkiem (piłeczką na nitce) piłeczki leżącej na deseczce w małym wgłębieniu, aby wpadła ona w jeden z czterech dołków. Wrzucenie piłeczki do dołków premiowanych jednym, dwoma czy trzema punktami jest stosunkowo łatwe. Wystarczy, aby wahadełko trafiło piłeczkę z przodu, pod odpowiednim kątem. Natomiast wtrącenie jej do dołka premiowanego pięcioma punktami wymaga nadania wahadełku takiego ruchu, aby za pierwszym wahnięciem ominęło ono piłeczkę i uderzyło ją dopiero, wracając.

Aby było to możliwe, wgłębienie, w którym spoczywa piłeczka, musi być odsunięte od centralnego punktu A o 2 cm. Ów centralny punkt A wyznaczymy, gdy wahadełko będzie się znajdowało w spoczynku. Piłeczkę wahadełka możemy dociążyć kawałkiem plasteliny przylepionym od spodu.

Rozwiązanie eliminatki: Z techniką za pan brat. Rozwiązanie rebusów: statki, parowce, okręty. Rozwiąza me szarady: kostka

PODKLEIĆ PŁAT SKRZYDEŁ DO KADŁUBA


PRZYKLEIĆ STATECZNIK DO KADŁUBA


ZWINĄĆ ! SKLEIĆ RURKĘ WYRZUTNIĘ TAK ABY WSUWAŁA Się LEKKO DO KADŁUBA RAKIETOPŁANU-

MS U NAĆ WYRZUTNIĘ DO KADŁUBA PRZYŁOŻYĆ DO UST I MOCNO DMUCHNĄĆ


Pokazana na następnej stronie łódeczka żaglowa jest samo-sterująca. Bez względu na to, w jakim kierunku położycie ją na wodzie, będzie się zawsze ustawiała i pływała z wiatrem.

KOSMICZNY POJAZD

z papieru

FOLIA

BfiySTOL

LUB PŁÓTNO


kota

PUB

DREWNO'


'wyDRAZi

NBLU&

PEŁNEJ


BLACHA


WSPORNIK Z PRUTU


BLASZKA Z KAPSLA BUTELKI DO MLEKA -(zawinąć NA DRUT)


PATYCZKI


NITKI


KORALIK


DRUT


PRUT


Torebka zmieniająca kolor, to hokus-pokus dla dziewcząt.

Czarodziejka pokazuje widzom ze wszystkich stron niedużą torebkę (wielkości dłoni), całą w kolorze czerwonym. Zdejmuje z szyi chustkę i nakrywa nią rękę z torebką. Po chwili ściąga chustkę odsłaniając torebkę, która w ciągu tych kilku sekund zmieniła kolor na zielony Po prostu w tajemniczy sposób stała się cała zielona, zarówno z przodu, jak i z tyłu. Czarodziejka powtórnie nakrywa torebkę chustkę odsłania ją i... torebka znów powraca do swego poprzedniego koloru.

Wyjaśnienie

Z dwóch arkusików kolorowego (czerwonego i zielonego lub innych) papieru albo folii robimy dwie jednakowej wielkości i kształtu torebki, jak pokazano na rysunku. Jedna z nich musi mieć tylną ściankę czerwoną, zaś przód (z klapką) - zielony, druga na odwrót - tył zielony, przód czerwony. Najpierw sklejamy tylną czerwoną ściankę pierwszej torebki z zieloną klapką i do lepiamy (trzema brzegami) zielony przód. Podobnie postępujemy

z drugą torebką, sklejając tym razem zielony tył z czerwoną klapką i dolepiamy czerwony przód. Obie torebki składamy razem, dokładnie równając brzegi (obie torebki muszą bardzo dokładnie wzajemnie się pokrywać; jeśli brzeg którejkolwiek wystaje, należy go przyciąć) i przekłuwamy grubą igłą narożniki. Przez otworki przesuwamy dwa kółeczka z drutu.

Chcąc, aby czerwona torebka zmieniła się w zieloną, wystarczy przewrócić torebki tak, jak przewraca się kartki książki. Oczywiście podczas pokazu trzeba to zrobić pod chustką, aby widzowie nie odkryli sekretu.

WASZ MAG


E lekt; roku kiełki

Dużą kliszę fotograficzną moczymy w wodzie i usuwamy z niej, delikatnie skrobiąc, czarną emulsję, aby klisza stała się przezroczysta. Gdy wyschnie, pocieramy ją kawałkiem wełny lub futerka i trzymając płasko oburącz, zbliżamy do powierzchni stołu, na którym leżą rozrzucone, wycięte z cienkiego papieru figurki (mogą być takie same lub podobne do tych, które widzicie na rysunku). Wycinać ich z pisemka nie można, są nadrukowane na zbyt grubym papierze. Starajcie się zrobić je jeszcze mniejsze niż na naszym rysunku.

I cóż się dzieje? Gdy klisza znajdzie się w odległości około trzech centymetrów od powierzchni stołu, figurki zaczynają wstawać, podskakiwać, tańczyć... Po pewnym czasie znowu ułożą się na stole. Trzeba wówczas ponownie potrzeć kliszę, czyli naelektryzować ją, bo to właśnie ładunek elektryczny, jaki powstaje przez pocieranie kliszy, ożywia papierowe zwierzaczki.

ELIMINATKA

Powykreślaj z pionowych rzędów zielonego kwadratu litery, z jakich składają się nazwy narysowanych narzędzi. Litery, które pozostaną dadzą rozwiązanie.


z

W

L

T

E

W

C

H

M

K

U

P

W

1

P

O

Ł

R

T

N

1

E

1

B

O

Ę

0

1

E

R

1

C

T

K

W

L

R

T

A.

E

Z

T

N

N

T

A

Ł

A

E

P

1

1

A

R

N

G

B

A

C

K

Ł

K

A

R

K

K

A

A

O

A

T

A U

Policz, ile kółek zębatych jest na tym rysunku.


M9POAA - BUZDIUJSCOj Bł0l)j

-bj 'Byeu - AMOinzjpo jojoujes 'A/v\op6deu lejo - jjiuBbio euAzueq - AMoqoso ppyooujsB ’|erBfeM - zpMOJBd

riNavoaa eiuBzfeiMzoy


Trzecia, druga, pierwsza - Asia lubi tylko wiśniowy, piąta, druga, pierwsza - babcia nosi na czubku głow^^^^ pierwsza, druga, piąta, trzecia - na opał się go uży\W^^^ piąta, druga, trzecia, szósta - potrzebna, gdy przyjdą żniwa, pierwsza, druga, czwarta - lubi jak go głaszczecie.

Wpiszcie kolejno litery: odpowiedź już wiecie,

.a dla tego. kto nie odgadł, a jest tego ciekawy, dodam: wymyślił ją pan Rubik dla waszej zabawy.

WYDAWNICTWO CZASOPISM > KSIĄŻ EH TECHNICZNYCH

Wydawca WydBwmclwo Czasopism i Książek Technicznych SIGMA Przedsiębiorstwo Naczelnej Organizacji Technicznej. Adres: Warszawa 1 ul Czackiego 3/5. nr kodu 00-950. tel. 21-21-12 Redaguje Kolegium Kalejdoskopu Techniki.

Rysunki wykonali: S Ciecierski. M- Teodorczyk. W Wajnert.


X SIGMA

PUZlDS/fBIOPSTWO NACZELNI J ORGANIZACJI TECHNCZNIJ

-    Strasznie skrzypią te nasze drzwi - narzekała Ania - chciałam nasmarować zawiasy, ale nie mogę sobie poradzić z wyjęciem drzwi.

-    Bo pewnie nieumiejętnie się do tego zabierasz - odrzekł Jaś Majsterklepka.

-    To mi pomóż!

-    Dobrze; aby nasmarować zawiasy, nie trzeba zresztą wyjmować drzwi. Wystarczy unieść je nieco..

To mówiąc Jaś wyciągnął spod łóżka swoją skrzynię z różnymi szpargałami i zaczął w niej grzebać. Po chwili wyciągnął z niej duży, gruby wkrętak i mały, drewniany klocek.

-    Na co to wszystko? - zapytała Ania

-    Zaraz zobaczysz - odparł

Jaś otworzył drzwi, podsunął pod nie koniec wkrętaka i podłożył pod niego, mniej więcej w środku jego długości, klocek. Następnie oburącz uchwycił drzwi za oba boki, a nogą nadepnął na uchwyt wkrętaka i ... drzwi lekko uniosły się do góry, odsłaniając wnętrze zawiasów.

-    Ojej, jakie to proste! - zdziwiła się Ania - a ja tak się napróżno namęczyłam.

-    Możesz smarować - powiedział Jaś.

Ania szybko i zręcznie posmarowała towotem trzpienie zawiasów i Jaś opuścił drzwi.

-    Ot i po kłopocie! Zastosowałem po prostu dźwignię - wyjaśnił siostrze. - W ten sposób można unieść nawet bardzo ciężkie wrota. W takim przypadku trzeba tylko możliwie jak najbliżej nich podłożyć klocek pod wkrętak. Wówczas to ramię dźwigni, które naciskam nogą, jest dłuższe. i nawet małe dziecko może podnieść bez trudu ciężkie drzwi

OLEJ NAPĘDOWY

WĘGlEL


Pomyślcie i odpowiedzcie, jakich paliw używa się do napędu pojazdów pokazanych na rysunkach.

Cena 20 ,\


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMAG0416 (3) j?(i V V Ur, W [ r /I 4 / śoSSjS i_4k ■j * 7, <;M H -i fc v .
DSC34 (7) Jr m jeden rski*j~. był rso. Oba te imen doczepia to chyba i mowa nie 
DSC83 Jedną z najstraszliwszych chorób średniowiecza był trąd, który zabijał woli i nie dawał szans
ABC66 Lato LATO -19663Pa techniki FILATELISTYKA Na drugim znaczku pocztowym w pierwszym rzędzie wi
ABC74 Lato ŁATO i97» DZIŚ— 0    CZARACH, OKULARACH, PIORUNACH 1
ABC77 Lato ubicie bajki? Tak? No to posłuchajcie... Działo się to bardzo, bardzo dawno, tak d
ABC78 Lato LATO 1 978M & NR 2 litkMASŁODKIE,SOCZYSTE, Duży ogrod dziadka w Nowym Sączu jest dl
ABC79 Lato Kask z bambusa pleciony i paczuszkę bandaży, bo lecą samoloty — wszystko może
ABC80 Lato Najgłośniej krzyczała łyżka: —    Ja jestem najważniejsza, najpotrzebnie
ABC83 Jesień Zima Dni były coraz krótsze, słońce szło po niebie coraz niżej, stawało się coraz&nbs
ABC83 Wiosna Naijaśniejszy pan się budzi Królewski posłaniec - Brzask obiega ziemię. W leśnej pusz
ABC84 Lato 1,9 8 4 Po wyrwaniu ostatniej rzodkiewki Dziadek zabrał się do przygotowywania grz
ABC85 Lato ^ M Y 1 Zrobione według rysunków sylwetki biegaczy - zwierzaczków - uwiązane na ni
Tam gdzie był ogród, stoi pustkowie. Ni szmer jeden się nie błąka. Niemotą wszystko skute. Wszędy pa
IMGa93 (5) najdalszy był od oddzielania objawienia i nauki jako dwóch odmiennych i nie rywalizującyc
page0398 394 bór naturalny, gdyby obok tych czynników nie był się zjawił inny: utrwalanie cech zmien
scandjvutmp10a01 Kiedym był bogaty, wielekroć jadałem... doprawdy! A tylko dużo jeść nie trzeba, bo
164 (4) Natura uzależnienia ■ yVddictus1 był obywatelem starożytnego Rzymu, który miał lak dużo

więcej podobnych podstron