763
CZARTORYSKI KS. ADAM JERZY
wzniosłości bohaterskich wysiłków, zmagań i klęsk bolesnych. Nad jego kołyską „jeszcze były gorzały krwawe ognie Konfederacji Barskiej, zanim znękany starzec zamknie znużone oczy, już odbijać się w nich będą ponure odblaski styczniowego pożaru". Lecz nieobojętnym tylko widzem tych narodu losów był Ks. Adam. Niema bodaj ani jednej karty dziejów tego stulecia, by na niej nie widniało imię Cz. — obywatela czujnego, działającego niezawsze może trafnie i fortunnie, ale zawsze w sposób prawy i dostojny.
Był potomkiem wielkiego rodu, wywo-Jzącego się, jak Jagiellonowie, od Olgierda. Ojciec, Adam .Kazimierz, generał ziem podolskich, komendant pierwszej polskiej Szkoły Rycerskiej, szeroko wykształcony i obyty, niepośledni pisarz i statysta; matka, Izabella z Flemingów, kobieta o nieprzeciętnych talentach i sprycie — dali najstarszemu synowi wykształcenie staranne i rozległe, wpoili weń przytem świadomość ogromu obowiązków, ciążących na każdym, kto swe imię „pragnie bez nikczemności nosić".
Lata dziecinne spędził w dobrach rodzinnych, w warszawskim pałacu Błękitnym, wreszcie w Puławach, gdzie w otoczeniu Kniaźnina, Niemcewicza, Karpińskiego, Potockich, kształcił umysł na najcelniejszych wzorach uczuć patrjotycznych i obywatelskich. Wyprawiony był następnie zagranicę, do Niemiec, Francji i Anglji. Wypadki polityczne sprowadziły go zpowrotem do kraju, gdzie niebawem na czele utworzonego przez siebie w r. 1792 szwadronu wziął udział w kilku potyczkach na Litwie, zdobywając zasłużony krzyż „Virtuti militari", z którym przez całe życie się nie rozstawał. Po przystąpieniu króla Stanisława Augusta do Targowicy podał się do dymisji i kraj opuścił. Po wybuchu insurekcji Kościuszkowskiej rapróżno usiłował przedostać się do Polski. Powrócił już w trakcie ostatniego rozbioru. Wówczas nadeszła stanowcza chwila w życiu Cz. Dla uratowania skonfiskowanych przez Rosję dóbr rodzicielskich zmuszony był wraz z bratem, Konstantym, wyjechać do Petersburga. W drodze nad Newą napisał „Barda polskiego", poemat w którym z silą i głębokiem uczuciem wyraził ból po ojczyzny stracie (pełny tekst „Barda" wydał Kallenbach w 1912 r.).
W Petersburgu młodzi Czartoryscy musieli przeżyć wiele gorzkich upokorzeń.
Katarzyna II zwróciła wprawdzie zagarnięte majątki, zamianowała obu braci oficerami, ale nie zgodziła się na ich powrót do kraju.
W 1796 r. Ks. Adam zadzierżgnął serdeczne węzły przyjaźni z wnukiem Katarzyny, w. ks. Aleksandrem. Przyszły car wywnętrzał się przed przyjacielem, twierdził, że sprawa ludzkości i sprawiedliwości jest jego własną sprawą, że „boleje nad Polską i pragnie ją widzieć szczęśliwą". Stosunek obu przyjaciół miał przetrwać długie lata i niejedno przeżycie tragiczne. Po wstąpieniu na tron Pawła I, Cz. z powodu zbyt bliskich stosunków z żoną Aleksandra (za jego zresztą wiedzą), wpadł w niełaskę i został wysłany, jako ambasador do Sardynji; tam w 1801 r. doszła go wieść o zamordowaniu Pawła. Na wezwanie nowego cara, Aleksandra I, Cz. pośpieszył do Petersburga i stał się jednym z najbliższych jego współpracowników i doradców. Według projektów Księcia przeprowadzona została reforma wychowania publicznego w Rosji; sam został kuratorem okręgu naukowego wileńskiego, pod którego rządem oddano całe szkolnictwo na Litwie i Rusi. Dla kultury tych ziem Cz. położył niepożyte zasługi. Przez dwadzieścia lat swego kuratorstwa umocnił tam polskość tak potężnie, że oparła się późniejszej rusyfikacji i prześladowaniu.
Od r. 1803 Ks. Adam był kierownikiem rosyjskiej polityki zagranicznej. Na tern stanowisku, wśród zawiłych okoliczności doby nopoleońskiej, usiłował działać w myśl wyznawanych przez siebie zasad sprawiedliwości międzynarodowej, poczucia honoru i moralności. Już wówczas krystalizował swoje poglądy na zadania dyplomacji i wyraził je w memorjale „O systemie politycznym, jakiego winna trzymać się Rosja". Rozwinie je następnie w obszerniej-szem dziele p. t. „Essais sur la Diploma-tie" (Paris, 1830), w którem m. in. pisze: „W minionej burzy dziejowej byłem świadkiem naocznym klęsk, sprowadzonych przez dyplomację. To też pragnę wyświadczyć przysługę ludzkości, kreśląc myśli o reformie tej umiejętności dyplomatycznej, która tak blisko dotyczy szczęścia rodzaju ludzkiego, a jednak dotychczas jakgdyby była stworzona jedynie dla wzmożenia nieszczęść ludzkich". Rzucając dalej pytanie: „czyżby była inna moralność, inna religja, czyżby był inny Bóg dla polityków i dyplomatów?"