30
I
Przenieśmy do Anglii to rozdwojenie polityczne, które przed chwilą przypuszczałem weFrancyi; rozdzielmy parlament... Któryż wtedy będzie prawdziwy?... Ten zaiste, który stanie przy królu. Bo jeżeli osoba króla byłaby wątpliwą, niebyłoby już parlamentu, ale tylko proste zgromadzenia szukające króla, które gdyby się zgodzić nie mogły, pociągnęłyby za sobą wojnę i bezrząd. Weźmy z kolei szczęśliwsze przypuszczenie. Niechaj będzie jedno tylko zgromadzenie, to i tak nie będzie dopóty parlamentu, dopóki nie znajdzie króla, ale wykonywać będzie godziwie całkowitą władzę potrzebną do osiągnienia lego wielkiego celu, bo władza la jest konieczną, jako prawem natury nadana. Naród, który w rzeczywistości cały się zgromadzić nie może, musi działać przez repreźen-tantów. We wszystkich epokach anarchii, pewna liczba ludzi bierze władzę, ażeby dojść do jakiegokolwiek porządku, a jeżeli to zgromadzenie zatrzymując dawne imię i formę, pozyskało jeszcze przyzwolenie narodu, objawione przynajmnićj w milczeniu, u-żywafoby zatem całej prawowitości, jaką mu nieszczęśliwe okoliczności nadały.
Gdyby też monarchia zamiast być dziedziczną, była wybieralną, a znajdowało się wielu ubiegających się o koronę przez rozmaite stronnictwa, zgromadzenie powinnoby albo wskazać, który jest prawdziwie godnym tronu, (jeżeliby na korzyść jego przemawiały oczywiste powody pierwszeństwa), albo też złożyć wszystkich zgodności celem obrania nowego, jeżeliby niedostrzegało w nikim, żadnych stanowczych warunków,
Ale tu byłby już kres władzy tego zgromadzenia. Gdyby pozwalało sobie rządzić i nadawać nowe prawa, król zaraz po objęciu korony, miałby prawo je odrzucie, bo wyrazy bezrząd i prawo zupełnie sprzeczne malują pojęcia, a wszystko co w stanie a-narchii było postanowione, tylko chwilową i niejako do okoliczności zastosowaną moc mieć może. Gdyby król znalazł, że wiele rzeczy zdzftłano parlamentarnie, to jest wedle prawdziwych za;>ad konstytucyi, mógłby dać sankcyą królewską tym rozmaitym rozporządzeniom, które odtąd stałyby się obowiązującenii prawami, nawet dla samego króla będącego w tym względzie obrazem Boga na ziemi; bo wedle pięknćj myśli Seneki, Bóg ulega prawom, których Sam jest twórcą. •<
W temto znaczeniu prawo mogłoby być zwane wyzszem od króla, jak Sobór wyiszy od Papieża, to jest, źe ani król, ani Papież nie mogą odwołać tego, co było zrobione parlamentarnie i toborowo czyli przez nich samych w połączeniu z parlamentem lub Soborem,— To zamiast osłabiać ideę monarchiczną, uzupełnia ją