247
Zaiste! rzecz to bardzo niezwycźajna i nieznana u reszcie E-uropy, widzieć biskupa Rossyjskiego, który ażeby dowiódł doskonalej prawowierności swego kościoła, odwołuje się w tym względzie do świadectwa protestanckiego doktora.
On sam nawet, zganiwszy dla formy ten pociąg ku kalwi-nizmowi, nie przestaje nazywać Kalwina wielkim człowiekiem I), która to nazwa dziwacznie brzmi w uściech biskupa mówiącego o kacerzu, a która ani razu w całem dziele użytą nie była względem jakiegokolwiek z katolickich doktorów.
\V innćm miejscu powiada nam, że przez piętnaście wieków doktryna kalwińska była prawie nie.zrianą w kościele 2 . To wysłowienie już samo przez się jest ciekawe, ale w dalszym ciągu książki jeszcze z większą występuje otwartością: uderza jawnie na doktrynę sakramentów i pokazuje się całkiem zwolennikiem Kalwina*
Że zaś dzieło to, jak już wyżej wrspcmniałem, wyszło z drukarni synodu, zwyraźnćm tegoż potwierdzeniem, nie masz zatćm wątpliwośći, że jest obrazem powszechnej doktryny duchowieństwa, z wyjątkami, które szanować uważam sobie za obowiązek.
Mógłbym tu jeszcze inne, niemnićj stanowcze przytoczyć świadectwa, atoli muszę być zwięzłym. Nie tylko twierdze, iż kościół o którym mowa jest protestanckim, ale nadto utrzymuję, że być nim koniecznie musi, i źe gdyby nim nie był, wówczas prawda Boża prawdą byćby przestała. Z zerwaniem węzła jedności, ustaje wspólność w-poddaniu się sądowi jednć nieomylnej władzy, a tćm samem niemasz zasad wiary odwiecznych. Wszystko wtedy schodzi do szczegółowego sądu i wszechwładzy cywilnej, które stanowią treść protestantyzmu.
Gdy zresztą rozszerzanie tej nauki nie obudzą żadnćj ęba-wy w Iiossyi i toż samo państwo mieść* w sobie około trzech milionów poddanych protestanckich, nowatorowia wszelkiego rodzą; j umieli korzystać z tej sposobności, aby z wszelką wolnością rozpowszechnić swe opinie we wszystkich stanach państwa, i wszyst-
0
■ f 4
1) Magnum virum. Ibid. str. 168.
2) Doetrin nn Calrini per M et L) inauditamlbid.
i ,fl ym.1 firt. annos in eccletńa Ckrisli pfna ■ - o- iiv.o >'\y. .i ,,
Arcybiskup Twerski> wydal to dzieło po łcciuie pewnym będąc, że zostanie wolnym od krytyki tak swoich współbraci, którzyby nigdy fa-milr.nćj nie rozgłaszali tajemnicy, jaj^o tćż i ludzi światowych, którzy by go nie zrozumieli i którzyby się nie troszczyli ani o opinie Prałata, ani o osobę jego. Nie można sobie utworzyć wyobrażenia o obojętności Rossyan dla tego rodzaju ludzi i rzeczy, jeżeli się jej świadkiem tego nie było.