NDIGCZAS0034762552

NDIGCZAS0034762552



234 X. Jan Humpola.

Nadeszła godzina rozżagwień Bożych . . . Wziąłem w rękę brewiarz. Zacząłem szeptać psalmodje. Dziwne! Im modlitewny szept opadał szronem cichszym, wnętliwszym, po rozłożach duszy i im się serca ostatnie niestatki w otęcz pogody jaśnią czystszą kładły, tern głośniej, szumniej grały wodospady ; klangor od wierchów bił coraz donośniej ; słońce się coraz wieściło goręcej, a gdy się skończył... zaczęliśmy gwarzyć:

—    Pięknie.

—    Ej! Pięknie też, pięknie!

—    Pachnie.

—    Do cudu!

—    Idziemy godnie.

—    O! godnie!

Za chwilę: — Staw blisko!

I coś tam jeszcze ktoś mruknął, ale mało wiele, bo słowo wszelkie milknie, gdy cisza śpiewa górska, niemilknąca, kiedy się wiekuistość przędzie wśród zmian czasu, gdy przestrzenności skrzydła w bezmiarze się topią. Wonczas dusza przystaje na rubieżach myśli, by się skupić. Jeśli dłonie ku niebu wyciągnie w pokorze i w płomieniach ofiary spali pyszny upór, ptakiem swobody wzięci ponad mleczną drogę: w Stwórcy znajdzie swe szczęście, nie tracąc swej jaźni. Jeśli na szczytach ziemskich dłoń zaciśnie w pięści i mroczną głowę schyli ku roztoce pomarlisk, zostanie przy ziemi, w pył kosmiczny owiana, ziemię zrobi Bogiem i z górskich zrębów do dom wróci wiecznie smutna, zatraciwszy po drodze sedno, samą siebie.

Cyt! Staw się Czeski kolebie. Przez zwał bujnej kosówki bełkot w nas uderza. Posęp Ganku, Wysokiej groźnie nas ogarnia. Dusza prości się. Serce młotem bije. Więc tak mówię na miedzy, na której się schodzą słoneczność Białej Wody z grozą mroźnych światów:

—    „Zdążam do ciebie ma kapelanjo, by uciec na chwil parę od świata i ludzi. Wiem, że powrócę do nich, wzbogacony przez ciebie. Ty mnie wyrozumiesz. Wyrozumienie zniosę w doliny od ciebie dla ludzi.

—    Napniesz łuk bohaterstwa, rdzewiejący przydługo. — Codzienność go rzuciła pomiędzy rupiecie.

—    Niemocnemu, co tęsknie ku Tobie pozierał w bezładzie, łzę obtarłaś i krzepą karmiłaś nadzieji.

—    Nieraz w pokój zaglądasz ciekawa, gdy z Czekanem się pieszczę lub liną. Wiesz Ty przecie, że lubię je tylko dla Ciebie, mych pochodów przezorne magistry.

—    Liczysz kochać mnie niże, z których ongi wyrosłaś, Wspaniała.

—    W czas niewoli znicz święty chowałaś Ojczyźnie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
NDIGCZAS0034762544 226 X. Jan Humpola. Złożyli przeto sąd wojenny nademną: p. major, p. kapitan w
NDIGCZAS0034762546 228 X. Jan Humpola. U wylotów, rozwydrzonych przez ulewę i napęczniałych porusz
NDIGCZAS0034762548 230 X. Jan Humpola. jej dało w wór nabrać, unieśćby nie można na plecach w jasn
NDIGCZAS0034762550 232 X. Jan Humpola. Na płytkiej chyliźnie wód, poniżej, jakieś dłonie gładzą po
NDIGCZAS0034762554 236 X. Jan Humpola. „Jędruś! Hybajże dzicie! Seść mlików i seść herbat dla Jego
NDIGCZAS0034762556 238 X. Jan Humpola. wspominam. Jakżeż ja mogłem psotne figle płatać. Ona chłost
NDIGCZAS0034762558 240 X, Jan Humpola. śmiałków jak wróble. Tędy do zamku wróg się wedrzeć może. T
NDIGCZAS0034762560 242 X. Jan Humpola. Patrz i mijaj! Na stanowisku mojem wykwitnął cudny, złoty k
90 Jan Gocał w czasie 2 godzin. Przetworzenie obserwacji prowadzące do sporządzenia zestawień
GR0919 Jan Colley Magiczna godzina Maxine Sullivan Zbyt krótki miesiąc
524 por, obs. Cz, Krawiecki. DLa kogo balonik - zapewne pytacie, Cr.yjaż to teraz nadeszła godzina,
NDIGCZAS0034762570 54 Jan Kasprowicz. Weszła do izby Burowa Z fajeczką w bezzębnych uściech. 
NDIGCZAS0034762586 70 Jan Diirr.Początki taternictwa.i. Wyprawy Stanisława Staszica na Krywań, na
NDIGCZAS0034762588 72 Jan Durr. większe znaczenie. — Jaką wartość miała jego rozprawa o Tatrach, c
NDIGCZAS0034762590 74 Jan Durr. flsbóth, Fischer, Buchholtz, Fichtel, Rochel, amerykanin Dacamera,

więcej podobnych podstron