ŚMIERĆ JEST KARĄ. 105
niewyraźnym oddźwiękiem prawdy objawionej, że zrazu w świecie duchów, potem na ziemi w raju, w samem zaraniu ludzkości dokonał się bunt przeciw Stwórcy, który zwichnął rozwój przyrody i dziejów ludzkości; bunt, którego pierwszem następstwem była śmierć fizyczna i duchowa, a dalszem wszystkie nieszczęścia, płynące z wzajemnćj nienawiści ludzi; bunt, którego skutki moralne miały być kiedyś zniesione (czego może nie przeczuwał nawet Ana-xymander) przez dzieło Odkupienia, spełnione także przez śmierć, i to Syna Bożego. W przeinaczonej formie myśl ta wypowiedzianą została w najstarszej księdze filozoficznej, tylko że tam Bóg świadomy, osobisty, kochający, zamienił się w nieokreśloną substancyą, w chaos bez kształtów i przymiotów, w prawdziwe tołm vabohu, a bunt duchów przeciw Stwórcy zastąpiony rodzeniem się jednostek. Jednakże myśl sama, że śmierć jest karą zasłużoną, dawniejsza od Greków, jest to prastara eschatologia pierwszych patryarchów ludzkiego rodzaju, która przeszła do greckićj mitologii, z nićj prawdopodobnie do tajemnic religijnych, a jako dogmat filozoficzny występuje po raz pierwszy u Anaxymandra, od niego późnićj udziela się innym jońskim filozofom 1).
Porównując system Anaxymandra z myślą Talesa, nie trudno dostrzedz olbrzymiego postępu. Już to samo, że nie chciał wody uznać za rzecz pierwszą, gdyż sama, podlegając ciągłym zmianom, musiała mieć początek, już to samo jest wielkim krokiem naprzód, większym jeszcze, że zamiast pierwiastku skończonego, przyjął substancyą bez granic, bez czasu, bez wyraźnych przymiotów. A potem kreśli śmiałą ręką pierwszy system geolo-
*) Theobald Ziegler w rozprawie: „Etn Wort vnn Anaximanderu (Archiv fur Gesck. det Philos. Tom I 16 — 27) usiłuje wykazać, że słowa Anaxymaudra nie maja cechy wschodniej, ani nic wspólnego z katolickim jakimś dogmatem. Przypomina Iliadę XVI. 384 i nast., gdzie Jowisz ulewnym deszczem karze niesprawiedliwość ludzką. Miał a ź nadto wzorów, woła tryumfująco p. Ziegler, a zamiast uciekać się do potopu wschodniego, mógł Grek z ojczyste* poezyi powziąć myśl kary przez powódź. Na uczone wywody Strasburgskiego profesora, odpowiadam, te 1) nie chodzi o dogmat, lecz ogólno-ludzką wiarę, napotykaną u wszystkich narodów, jako istnienie jednostek jest czemś karygodnem; 2) ta wiara, najbardziej wyrobiona w Indyach, była wspólną wszystkim plemionom aryjskim; 3) Anaxymander nie myślał o źadnój
ogólnój czy szczegółowej powodzi, a zupełnie dowolnie Ziegler mu taką myśl podsuwa. Nie mówi, że świat przez powódź zginie, lecz że kiedyś powróci do «7iti(iov 1 że ten powrót będzie słuszną karą za jego istnienie odrębne. Wszyscy zresztą głębsi dziejopisarze tak tłumaczą słowa filozofa.