166
PLATON.
cza, żeby nad bramą jego domu wyryte były słowa: »kto nie zna geometryi, niechaj nie wchodzi*1), pozostaje mimoto niewątpliwem, że tylko najlepszych przyjmował do swego związku. Natura jego wymagająca, idealna, nie znosiła koło siebie ludzi pospolitych. Ale nawet efeb najlepiej przygotowany mało wiedział o filozofii; znał literaturę ojczystą, matematykę, muzykę, ale nie miał żadnej wprawy dialektycznej; trzeba było wyrabiać ją od samego początku.
Gdy młodzian taki stawał po raz pierwszy przed słynnym mistrzem, doznawał dziwnego wrażenia. Widział silnego, barczystego mężczyznę o szerokiem czole, gęstych puklach i zaokrąglonej, starannie wygładzonćj brodzie, Zwykle siedział niedbale, trochę zgarbiony, rozczytany w zwoju papirusowym lub piszący zwolna na tabliczce woskowćj. Bogate dywany, pięknie malowane wazy z palonej gliny, misternie rzeźbione pudła, pełne zwojów; szafki, dźwigające stosy tabliczek, nadawały komnacie ceche pańską, która tak gorszyła Diogenesa. Powierzchowność i giesta pana domu i całe otoczenie jego świadczyły, że to człowiek zamożny, niezależny, szlachetny, ale też dumny i niedbająey o drugich. Brwi wznoszące się do góry, wzrok ponury, na ustach dobrodusznych lekki, ironiczny uśmiech niebardzo zachęcały nowo przybywającego miłośnika wiedzy 2).
Jeżeli examin wstępny wypadł pomyślnie, co niezawsze zdarzało się, mistrz prawdopodobnie wykładał mu cel bractwa i sta-tuta i objaśniał główne pojęcia metafizyczne, bez których nie można zabierać się do studyów filozoficznych3). W latach późniejszych, w miarę jak rosły jego zajęcia, niewątpliwie Platon wyręczał się
') iJ-TjOsk iy£'oix^”pr)To; David schol. in Arist. p, 26 a. Zob. Christ
Gesch. der griech. Litt. p, 369 (2-e wyd.). Jak wielką wagę filozof przywiązywał do matematycznej propedeutyki, zobaczymy później.
*) Zob. posąg siedzący filozofa w DenkmćiUr des klass. Alłerthurns von Bau-mtisłer Tom III p. 1333, sq. (Porów, nasz przyp. 5 na str. 1Ó2). Zob. także Schu* ster, Ueber die erhaltenen PortraU der griech. Philosophen p. 12 i tabl. II. Że uczniu wie Platona naśladowali przy siedzeniu jego zgarbioną postawę, powiada Plut. de uudiendis poetis c. 8. Wzrok jego przedrzeźniał komedyopisarz Amfis: »0 Platonie, czy więcej nic nie umiesz, jak ponuro patrzeć, podniósłszy w górę brwi, jak ślimak* (Diog. Laert. III §. 28]. Diogenes deptał pogardliwie jego dywany, mówiąc, że depcze Platona próżność. Na co mędrzec spokojnie: jak wielką próżność ty objawiasz, sądząc, żeś wolny od nićj* (Diog. Laert. VI. 2. §. 26).
3) Takie znajdują się n. p, w niektórych z krótkich dialogów, o czcm póżnićj.