i7»
PTTAOOREJOZYCY.
Krotony. Zastał ją przygnębioną i w zupełnym rozstroju, nietylko dla porażki nad Sagrą, lecz także dla nienormalnych stosunków wewnętrznych. Krotona, jak wszystkie osady Włoch południowych, powstała ze zbiegowiska najrozmaitszych przybyszów, a chociaż przeważali Achajcz ycy, pochodzili oni także z różnych stron Grecy i. Tern tłumaczy się, że osady we Włoszech południowych chorowały na brak dziejowej tradycyi, gdy przeciwnie miasta greckie w Azyi mniejszćj zakładane były z jasnym planem, przez ludność jednolitą, źyjfjey w III. wieku po Chr., kłamie jak najęty (str. 28). Pominąwszy Apolloniusza żywot Pitagorasowy, można uważać za rzecz pewną, że w dwóch pierwszych wiekach na-szćj ery zbierano skrzętnie wiadomości o filozofie. Rh o de dowiódł (Die Quellen des Jamblichus in seiner Biographie des Pythagoras w Rhein. Museum 1871 i 1872), że Jamblich Ne o p la t o ń czyk (za Konstantyna W.) w swojćm »Życiu Pitagorasa* (jrtfii tov fhifrayoyeior fi‘ov), czerpał z pisarzy I. 1 II. wieku, zwłaszcza z Niko-macha, a ten miał pisma Arystoxena Arystoxenos znowu uczeń Arystotelesa, znał osobiście ostatnich Pitagorejczyków, n. p. Filoxena, który w młodości słuchał Filolaosa, a umarł bardzo starym w Atenach Ojciec Arystoxena był rówieśnikiem Sokratesa, za którego czasów nauczali w Tebach Cebes i Symmiasz, uczniowie Filolaosa, obaj zaprzyjaźnieni z Sokratesem. Nareszcie Lizys, także spółczesny Sokratesowi, chował młodego Epaminondasa. Wiadomo, że Platon był w ścisłych stosunkach z Pitagorejczykiem Archytasem z Tarentu, który mógł dostarczać mu dosyć pewnych wiadomości. W ten sposób idzie nieprzerwana tracłycya, od Archy tasa przez Platona do Arystotelesa, a druga przez tebariskich Pitagorejczyków do ojca Arystoxena. Ten i od ojca i od Arystotelesa wiele mógł dowiedzieć się szczegółów prawdziwych, a skoro z jego pism korzystali Nikomach i Diogenes, a z tych znowu Jamblich, jest oczywistem, że nawet u tego ostatniego, wśród kupy plewów, znajduj;} się dobre ziarna. Zboczenie to, wyjaśniające wartość źródeł, z których odtwarzamy przygody i nauki wielkiego Pitagoiasa, wydało się potrzebnem przy wygórowanym sceptycyzmie Zellera, który nie zrozumiał, |ak silnie przechowują się tradycye po zakonach religijnych i filozoficznych Jeżeli za» Platon i Arystoteles nie podali żadnych szczegółów biograficznych, nie dowodzi to, że ich nie znali, skoro innych filozofów życie także najcześcićj pomijają milczeniem. Mamy zresztą świadków bardzo dawnych: Heraklita, Xenofanesa 1 Herodota, którzy wspominają Pitagorasa; dwaj pierwsi jemu zupełnie spółcześni, trzeci ledwo półwiekiem przegrodzony. Zwłaszcza Herodot, bawiący we Włoszech południowych, mógł zastać tam jeszcze tradycyą żywą, nieprzebrzmialą.
Oprócz Jamblicha mamy kilka dawniejszych biografij, jedne Diogenes a z Laerty (około 220 po Chr.), drugą Porfiryusza (232—304). Pierwszy znał pisma Arystoxena i wiele innych, traktujących o filozofii pitagorejskiej, stąd zasługuje zawsze na baczną uwagę, choć często niekrytyczny i niedbały. Jamblicha i Porfiryusza ogłosił na nowo Westermann w dodatku do Diogenesa z Laerty, w wydaniu Co bet’a. (Paryż 1862 u D id ot’a). O źródłach do filozofii pitagorejskićj wspomnę późnićj.