261
Co sir Rościsława tyczy, niepotrzebnie sobie Izasław zadawał tę pracę, bo książę skromny, potulny, nie ambitny, szanował każde prawo rodzinne i pod tym względem był wzorem dla wszystkich. W tem wypędzono z Nowogrodu brata jego Wszewłoda. Był to wielki cios rodzinny tem bardziej, że na jego miejsce osadzono jednego z książąt czerniechowskich i hasło dano do boju na całej linii, bo książęta czerniechowscy mając za sobą starszeństwo, Monoma-chowiczów odpierali od Kijowa. Nowogrodzianie ogłosili się nieprzyjaciółmi Suzdala i Smoleńska. Sprawa Rościsława do tego stopnia zachwiała się, że nowego książęcia z Nowogrodu powoływano do Smoleńska. Potrafili czerniechowscy opanować i sam Kijów, wtedy to detronizowani Mśeisławicze wojnę wwdali spółzawndnikom na śmierć. Roscisław opanował grody czerniechow— skie po nad Sożą około Homla. Następował pokój, w którym Izasław chciał objąć i Jerzego suzdalskiego, stryja; jadąc do niego w tym celu, wstąpił do brata Rościsława w Smoleńsku, wiernego po wrsze L czasy sprzymierzeńca. Potćm niepotrzebnie się wplątał książę smoleński w sprawy czerwieńskich grodów, w których domowe pomiędzy bracią wszczęły się wrojny. Poszedł sam pod Trębowle, bo szli inni, jakby obławą, od Polski im na pomoc przyciągnął Władysław' syn Krzywoustego. Na drugiej wyprawie przeciw Włodzimirko-wi halickiemu nie był Rościsław, ale przysłał sw oją drużynę. W tem Izasław potrafił otrzymać pierwszeństwa i wbrew stryjom opanował Kijów', przez co podniósł znowu przywłaszczenie Monomachowiczów'. Rościsława wysłał zaraz przeciw stryjowi Wiaczesławowi, niedołężnemu książęciu, który miał pretensyj dużo, a mało zdolności i siły. Rościsław wypędził stryja z kijowskich grodów na Wołyniu i przesadził go na Peresopnicę i Drohobuż, namiestników jego, okutych wr łańcuchy, toż i władykę turowskiego Joachima, bratu przyprowadził do Kijowa. Wojna na wielkie rozmiary szerzyła się, bo nie szło tylko o pokonanie czernieehowskieh pretendentów, ale i suzdalskich knowań, gdy Jerzy jako stryj zachowywał zawsze swoje prawo. W tej walce, która strawiła dzielnego księcia Izasława (ob. Encykl. poicsz. tom XII str. 762), Rościsław' był bratu pnwvą ręką. Szedł tam gdzie mu kazał i robił, co kazał. Narażał się, ucierał się na około. Prowadził wojnę po waregsku, chociaż był mniej zapalony i gwałtowny od innych, przecież odblask usposobień rodziny, głos krwi, żądza boju, srogość w nim widoczna: cóż inni książęta kiedy on taki? Spalił Lubecz czerniechowianom, chodził na suzdalskie kraje, wiązał się z no-wogrodzianami i z nimi wspólnie przedsiębrał wyprawy, w których nie raz ponosił klęski. Raz mu kazał Izasław bić się, drugi raz mieć sic tylko na baczności od suzdalskiego i czuwać na pograniczu. Wiązał się z Czarntmi Kłobukami i z Połowcami na rozkaz. Wprawdzie nie raz Roscisław i poważną radą wpływał na postanowienia brata Izasława. Czasami bywało, że wielki książę łudził się nadzieją zgody z czerniechowianami, ale Rościsław jawnie go parł do wojny, bo wiedział że pomiędzy bratem a wrogami jego była krew biednego Igora, straconego z tronu kijowskiego i postrzyżonego na mnicha Rościsław mówił wtedy, ze jest chrześcijaninem i kocha ziemię ruską (to jest kijowską i wołyńską), że nie chce przelewu krwi, ale wojnę widział konieczną. Brat oceniał to przywiązanie Rościsława. Odwiedzając go w Smoleńsku, przywoził mu dary od ziem ruskich i carskich to jest greckich, a nawzajem Rościsław' dawał bratu dary od ziem górnych, to jest od smoleńskich i nowogrodzkich, oraz od Waregów (Kararn. II, przyp. 315). Nieraz Izasław robił go jakby swoim hetmanem, wojewodą, to jest powierzał bratu Wszystkie zbrojne swoje siły i na wojnę wyprawiał. Sam pojechał do Nowogrodu, przytom-