335
wyrok.
dzać mnie biednemu człowiekowi, waszemu dobroczyńcy, potrzebującemu dużo swobody i czasu, abym mógł zajmować sie niczcm innem, tylko dawaniem wam rad pożytecznych? Dla takiego człowieka jest najdogodnićj być żywionym w Prytaneum, a daleko bardzićj zasługuję na to od tych, którzy na igrzyskach olimpijskich odnieśli zwycięstwo, ścigając się konno lub wozami, bo tacy tylko pozornie was uszczęśliwiają, ja zaś was uczę, jak możecie rzeczywiście być szczęśliwymi.
Potem dowodził, że nigdy nie skrzywdził nikogo, zatem ani siebie skrzywdzić nie chce, skazując się na karę niezasłużona. Śmierci się nie lęka, bo ona jest dobrodziejstwem. Gdyby był bogatym, zapłaciłby chętnie wielką sumę, ale jest biednym. »Nic nie mam, mógłbym chyba jedną minę zapłacić, jeżeli się na to zgodzicie. Ale że Platon tu obecny i Kryton i Krytobul i Apollodor chcą, abym się skazał na 30 min, a oni za mnie ręczą, więc skazuję się na tę sumę*
Gdyby od razu był proponował 30 min, byliby Ateńczycy je przyjęli, ale oburzeni żądaniem dożywotnego żywienia kosztem państwa, a także tonem lekceważącym, z jakim mówił o karze pieniężnćj, skazali go na śmierć. Drugi wyrok zapadł większością So głosów; widać, że rozdrażnienie sędziów znacznie wzrosło.
Miał potem krótką przemowę, najprzód do tych, którzy go skazali, grożąc im karą bogów. Potem czule pocieszał resztę, która głosowała za jego uwolnieniem Nie tracąc zaś do ostatniej chwili dobrego humoru, zwrócił się raz jeszcze do pierwszych, polecając im swoich synów. »Gdy podrosną, chciejcie ich karać, jeźli będą pieniądz lub jakąkolwiek inną rzecz przekładali nad cnotę«. Wolno powątpiewać, czy kupcy i rzemieślnicy, którzy żądali jego śmierci, bardzo wzięli do serca to ostatnie napomnienie. A tak zakończył: »Teraz już czas nam odejść, mnie na śmierć, wam, abyście żyli. Kto zaś lepszą rzecz obrał, nikt tego nie wie, z wyjątkiem Boga«.
Byliby zaraz stracili mędrca, ale już był uwieńczony święty statek, który co rok woził do Delos deputacyę z darami dla Apol-lina. Należało zawiesić spełnienie wyroku aż do powrotu świętej tryremy. Osadzono skazanego w więzieniu, gdzie przebył całe trzydzieści dni, poczytane słusznie za najważniejsze w dziejach filozofii. Tam, w obliczu śmierci, poruszano problemy najszczytniejsze, jakie kiedykolwiek były przedmiotem rozmów ludzkich. Tych rozmów jednak nie mielibyśmy, gdyby udał się był zamiar Kryto na. We-