226
wnych łask książęcych, ale odesłania rzeczy i papierów, jakich potajemnie uchodząc z Bełnguardo zabrać z sobą nie mógł, do najwyższego oburzyło go stopnia. Już wtenczas bez żadnego umiarkowania wyrzekając na Alfonsa i cały dwór jego, słowami i piórem pociski na mch rzucał, zagrażając swą zemstą. Om wzajemnie waryatem go głosili.
Sten jego istotnie coraz się pogorszał, ubóstwo od jakiego w dworskich rozkoszach'żyj^c był już odwykł, obawa przyszłćj nędzy, a nadewszystko ciągła trwoga sprzysiężonych nieprzyjaciół, których wszędzie około siebie widzióć mniemał, wzmagały gorączkę poetycznej wyobraźni. Ta gorączka samotnemi zasycana marzeniami, coraz gwałtowniejsze doradzała mu środki; tak, żo po długićj, cierpkiej a bezskutecznej z Ferrarą korespondencyi o odzyskanie swój ruchomości, sam osobiście po nią się tam udał.
Alfons, naganną żądzą zemsty wiedziony, kazał go pojmać i w szpitalu Stój Anny jako obłąkanego osadzić.
Ten szpital jedni za dom waryatów, drudzy za srogie więzienie uważają. Jedni przyznają w Tassie obłąkania oznaki, drudzy utrzymują, że był tylko złości ludzkiej ofiarą. Bezstronnie jednak się zastanowiwszy zdaje się, iż w lem wszystkićm było coś środkującego, co się nie da do żadnćj kategory: właściwie umieścić, i ztąd tćm zaciętsze otudzdo spory.
Jak niepodobna zaprzeczyć w postępowaniu poety oznaków chorego umysłu, tak też w jego pismach ciągłe mamy dowody, że nie był zupełnym waryatem Owszem, pojęcie miał daleko górniejsze od tych co się nieraz za bardzo rozumnych uważają, a jak te swoje szczytne myśli tłumaczył? dość otworzyć Jerozolimę Wyzwoloną.
Co do więzienia—byłam w mćm w Ferrarze i włosnemi oglądałam oczami. Jeżeli jest to co mi pokazywano, to było ponure i ciasne. Wejście z wewnętrznego klasztoru dziedzińca, izba jakby piwnicy rodzaj, nizko sklepiona, nieotynkowana, z jednćm okra-eonem na ten dziedziniec okienkiem. Odźwierny mówił, że za czasów Tassa było drugie na klasztorny wychodzące ogródek, i podłoga, która, o parę stóp niżej położona od teraźniejszego gruzem zasypanego gruntu, wyższości dodawała izbie.