zatokę i wszystkie jćj wyspy, ale na cale Włochy, szeroki i pyszny rozciąga się widok. Z dobrym wzrokiem lub za pomocą lunety, można z jednćj strony brzegi Sycylii z Etny szczytem, z drugiej Sardynii i Korsyki dojrzćć. Obraz ten już nieraz nad wszystkie inne Włoch obrazy przysądzoną miał sobie palmę. Co do mnie, nie poważę się mićć w tćj mierze głosu. W błogich tych krainach tyle jest co krok cudownych piękności, iż jedna ćmi drugą, że ostatnia zawsze się najpiękniejszą wydaje, a dla mnie osta-tniemi były villa Lucia i Sorrento. Jeszcze je w pamięci, w duszy nosiłam, i dlatego mnićj się może capryjskim zachwycałam widokiem.
Co do jej lazurowi] grottg, rzecz się ma inaczej. Żadne porównanie szkodzić jój nie może, bo świat nic, do porównania z nią nie posiada; żadne wspomnienie, bo nic podobnego w naturze się nie widziało! Sąto czary neapolitańskiemu wyłącznie znane niebu, i jako czary podziwiać każdy je musi, nie rozumiejąc ich wcale i nie pytając czemu? dlaczego?
Gdyśmy się do brzegów skalistej wyspy zbliżali, szafir wody coraz ciemniejszym się nam wydawał; w końcu już prawie był czarny. Powiedziano nam, iż to nie chwilowe dziwactwo kapryśnego morza, lecz że, prócz burzy, zawsze tam jest tej barwy. Ciekawość nasza tćm już obudzona, radziła prosto do grotty pośpieszyć, ale marynarze znaleźli godzinę jeszcze niewłaściwą, dowodzili że dla dobrego jej oświetlenia, trzeba południa'doczekać, a z rannego chłodu korzystać do zwiedzenia górzystćj wyspy części, co nie przeszkodziło żeśmy o mało nie spłonęli całkiem.
Wróciwszy z górnój wycieczki, którą ci tu pokrótce skreśliłam, pilno nam było do lazurowćj zajrzeć pieczary, już choćby tylko dla ochłodzenia się jej cieniem. Znaleźliśmy dla nas przyrządzone łódki, tak małe, tak ciasne, jakby dla dzieci. Po dwoje kazano nam na samćra dnie się umieścić, i dobrze uchylić głowę, by się przy wejściu nic roztrąciła o skałę.
Domyślasz się, iż takie położenie bynajmniej do żadnego miłego nie przysposabiało nas wrażenia. Ale zato, gdyśmy się w pieczarę wśliznęli, gdy nam pozwolono podnieść głowę, jakże ono wszelkie nasze przeszło spodziewanie! Patrzyliśmy na dół,