26
Yoltaire pożerany żądzą znaczenia i sławy, wszystkich najrozmaitszych do nich dróg próbował. Niebo go obdarzyło rozumem; on obrócił ten dar nieba na pozyskanie darów świata.
Jak najprzód dworował książętom i królom j1), póki ztamtąd tylko blask padał, tak późaićj narodowi swemu. Łatwo dostrzegłszy z której strony najgorętsze wówczas żarzyły się namiętności, w tamtą podmuchiwał stronę.
Niech każdy z piszących, każdy co powodzenia i oklasków pragnie, takim postępuje torem, a bez połowy nawet rozumu i talentów Yoltaira, nieomylnie je otrzyma. — Oddawna powiedziano, iż los niezasłużonych, lecz szczęśliwych darzy. U ludzi zaś najszczęśliwszym jest zawsze ten, co najlepićj im dogadza.
Są tacy lekarze, którzy, zamiast choroby, o skłonności pacjenta pytają. Elegantce przepisują najmodniejsze wody, pijakowi trunek, gastronomowi truflowany pasztet. Z tego najczęściej gorączka, śmierć—co bynajmnićj sławie i powodzeniu doktora nie szkodzi. Tacy owszem praktyk mają bez miary.
Voltaire spostrzegłszy, iż do nowych wyobrażeń, do ich wzrostu i popędu, stare jakieś zawadzają sumienia prawidła, jakieś religijne zasady, nazwał je przesądami, okrył je śmiesznością. Voltaire, zręcznie uprzątając dla tych pożądanych wyobrażeń drogę, a nadto używając do tego nnjulubieńszój we Francj i broni, satyrycznego, tyle tam uwielbionego dowcipu i szyderczego pośmiechu, któremu nikt oprzeć się tam nie umić, stał się uwielbienia przedmiotem. Nie mogło być inaczej.
Jak ów lekarz, o którym wspomniałam, nie troszczył on się bynajmniej, jaki wezmą obrót ci, co przed urągającćm jego uciekali tchnieniem, jak daleko zajdą ci, co się uczniami szkoły jego ogłosili. Jakoż dalej może zaszli nizii przewidywał.
Lecz do nierozwiązanych to jeszcze należy pytań, czyby się wstrzymał na tćj nowego apostołowania drodze, na tej drodze gdzie mu zazieleniały laury, po które całe swe życie sięgał, gdyby nawet był ostatni jćj dojrzał kraniec? To tylko jest nicwątpliwćm,
(’) Voltaire był kamerjunkrem (genlilhomme de la charabre) u dworu Ludwika XV, a szambelanem Fryderyka II. Katarzyna II zwała go swym nauczycielem i mistrzem, i udarowała portretem ozdobionym brylantami.