107
*
Co ci o wnętrza kościołów powiedziałam, toż samo i do ich obrzędów odnieśćby się dało. Jest coś w nich dla mnie częstokroć zanadto szumnego, pompatycznego, zanadto jaskrawego, brzęczącego.
Msza wprawdzie, daleko bardziej do nnszćj niż naprzykład do paryzkićj zbliżona, można mówić, iż zupełnie po naszemu się odprawia. Śluby familijne cicho się odbywają; a lubo w każdem miejscu, jak tam wszystko, tak i ten obrządek, jakićjś ulega zmianie, jednak wszędzie jest tak tajemny, iż możnaby kilka lat być we Włoszech,żadnego nie napotkawszy nigdy (*). Pogrzeby mnićj także okazałe niż u nas. Ależ zato, tysiące innych processyj i cere-monij, po większćj części nam wcale nieznanych, a które zbytecznie karnawałowe obcemu, a może tylko północnemu wydają się oku.
Jest tam jakieś zamiłowanie przebierania się i odegrywania przybranój sobie roli; jakaś, że tak powiem, namiętność maskarady, z bajecznych także, jak się zdaje, pozostała czasów, w każdej najmniejszćj objawiająca się okoliczności, czyto wesołością tylko sprowadzonćj, czyli pobożności celem.
Prócz tego, bractw bez końca, a każde ma swój strój, swe kolory; te niekiedy razem, czasem oddzielnie, mianowicie przy pogrzebach, występują, z twarzą tak pokrytą, iż dla oczu tylko zostawiony otwór. Te czarne, białe, zielone, niebieskie i różowe bractwa, w niektórych okolicznościach prowadzą z sobą aniołków czy amorków? — nie wiem; — sąto dzieci w trykoty odziane, ze skrzydłami u ramion, w kwiaty, pióra i błyskotki, krótko ustrojone, jakieśmy na północy, w baletach tylko widzieć nawykli, i dlatego zapewne w kościele nas niemile zadziwiają.
Ale te południowe wyobraźnie, żwawe, błyskliwe, gorące, a jeszcze bardziej gorączkowe, potrzebują wszędzie i zawsze podobnych sobie obrazów. A dowodem, że niebo i klimat mają w tćm udział, jest to: iż ku południowi się posuwając, ta potrzeba czy namiętność, klórćj ci tu jednę rzuciłam próbkę, coraz bardzićj
uderza..... W Rzymie już jest daleko jawniejsza niż we Florencj i,
a w Neapolu jeszcze bardzićj; jak to w dalszćm opowiadaniu mo-jćm łatwo spostrzeżesz.
(’) W pospólstwie lękają się przy ślubie złego oka, i dlatego wszelkiego unikają spojrzenia.