68
kamienie skrobać, lub olejem mazać. Michał-Anioł uciekł skrycie od professora, gdzie go gwałtem grammatyki uczono, do pracowni Ghirlandaja, prosząc żeby go wziął za ucznia. Po niejakich sporach, Buonarotti powiedział malarzowi, iż może wziąć syna, którego jako wyrodka już uważał, i na trzy lata zawarł kontrakt, zasługi syna na własne warując sobie potrzeby. Miał wziąć za rok pierwszy złotych (fioryni) 6, za drugi 8, za trzeci 10. Razem 24—na które ojciec z góry kazał sobie połowę zaliczyć.
Ghirlandajo, postrzegając już w dziecku wielkiego talentu zarody, na wszystko chętnie przystał; a gdy wkrótce uczeń mistrza błędy w. swych kopiach prostował, on z pobłażającym uśmiechem przyjmował tę z dołu naukę.
Lecz, o ile Michał-Anioł znajdował przychylności i pobłażania z jego strony, o tyle od kolegów był niecierpianym. Rzecz naturalna, wyżćj stał a nawet wyżej się od nich cenił.
Jak teraz w Rzymie wszyscy zaczynają malarskie wyższego rzędu ćwiczenia od naśladowania rafaelskich stancyów, tak na-ówczas we Florencyi, w kaplicy del Carmine, Masacia freski za wzór brano.
Michał-Anioł także tam kopiować poszedł; a znalazłszy malarza Torregiani oddawna już przy pracy, w jednej chwili z największą łatwością zrobił to, nad czem tamten się męczył; w dodatku, począł jeszcze robotę jego wyśmiewać. Zniecierpliwiony Torregiani dał mu pięścią w twarz tak mocno, iż mu nos złamał, a Michał-Anioł niebardzo szczodrze w powierzchownych wdziękach od natury uposażony, do reszty zeszpeconym na zawsze pozostał. Po tym złamanym nosie najłatwićj go we wszystkich rzeźbach i popiersiach poznać można.
Ghirlandajo niedługo się nim cieszył. Samodzielna ta natura, ani w kopiach nie mogła dla siebie znaleźć żywiołów, ani w żadnego rodzaju skrępować się więzach.
Nie zważając na kontrakt ojca, jak opuścił szkołę tak i malarza swego; lecz nie dla grania w piłkę lub hulania z kolegami; bynajmnićj: gdy tamci go do siebie wołali, on w przeciwną obróciwszy się stronę, zawsze w końcu trafił do medycejskith ogrodów, gdzie się już greckie starożytności zbierały. Tam, między