249
Jeżeli nawet bogowie morza nie byli bezpieczni od skarcenia przez człowieka grubych obyczajów, jak tego dowiódł ów perski mo-żnowładzca, który Hellespont rózgami kazał wysiec *), to zapowiedzią czegoś lepszego stała się owa chwila, gdy człowiek oko ku gwiaździstemu niebu zwrócił, i tam nieznanych twórców świata szukać zaczął. Cześć słońca, księżyca i gwiazdozbiorów, u mongolskich ludów północnej Azyi często napotykana, rozszerzyła się ztamtąd na obie połowy Ameryki. Jakkolwiek religijne pobudzenia w społeczeństwie ludz-kiem wcześniej spostrzegać się dają. aniżeli rozróżnienie dobrego od '.łego, nie mają przeto żadnego związku z zasadami moralnemi, to jednak, skoro tylko stosunki pomiędzy pojedynczemi pierwiastkami tego samego społeczeństwa w ścisłe karby zwyczaju zostały ujęte, zaczęto przepisy ludzkie wyprowadzać z przykazań bóstwa i od tej chwili staje się religia środkiem najskuteczniejszym wszelkiego wychowania i uszlachetnienia 2). Popęd religijny, dążący do wystawienia bóstwa w najwyższej obyczajowej doskonałości, pracuje mimowolnie nad oczyszczeniem i uszlachetnieniem ludzkości. Jeżeli pojęcie fetysza na wszystkie widome przedmioty rozprzestrzenimy, to z pomiędzy wszystkich fetyszów obiecuje słońce, jako wyobrażenie czystości i jasności, przyczynić się najsilnićj do podniesienia godności związków towarzyskich i społecznych. Mamy tutaj na myśli głównie panowanie peruwiańskich Inkasów, przywłaszczających sobie pochodzenie od słońca, i rozprzestrzeniających przez swoje zdobycze swe surowe państwowe prawa i wielce poważny stopień kultury od Quito aż do Chili. Jednak już i Apacz wskazał na słońce i rzekł do białego człowieka: ,,Czy ty nie sądzisz, że to bóstwo widzi co czynimy i karze zło?“ 3) Pewna Hu-ronka, usłyszawszy z ust chrześcijańskiego kapłana wielbienie doskonałości boga, zawołała: „Ja sobie to w duszy zawsze myślała, że nasz Areskui (t. j. słońce i wielki duch) takim być powinien, jak ty swego Boga malujesz“ 4).
Słońce jest nie tylko przedmiotem widomym lecz zarazem i siedliskiem sił przyrody; cześć słońca prowadzi więc do wielbienia zja-
x) Herodot lib. VII, cap. 35 i 54.
2) Podobnież wyraża się i Fritz Schulze (Der Fetischismus. Leipzig 1771. str. 123): „W tern, że dziki człowiek tak niewolniczo ulega władzy swego mokisso (fetysz) i swego ślubu, leży właśnie ważny pedagogiczny pierwiastek fety-szyzmu. Dziki człowiek wiąże się obowiązkami, on się poskramia.14
3) Froebel w Tylor Anfaenge der Cultur. T. I, str. 28S.
4) Lafit a u Moeurs des sauvages ameriquains. T. I, str. 127.