czycy zdają się uznawać wyższość władz umysłowych i sił fizycznych u ludów białych, a pomimo to stawiają się wyżej z powodu swej większej zręczności w pewnych zajęciach i czynnościach, w których oni są mistrzami, a w których biali nadzwyczajną niezgrabność okazują 1).
Do zabaw Australczyków należą i tańce, mianowicie rodzaj tańcu wr oj ennego, zowiącego się Korropori, któremu się podobnie jak i Murzyni przy księżycu palącem się ogniu oddają. W tym celu malują sobie, jak to iuż powyżej wspomniano, ciało i twarz i skaczą z pa lącą się głownią w reku lub bronią w koło ogniska, śpiewając pieśń krótką i jednostajną. Ponieważ to wszystko dzieje się podczas wilgotnej pory roku, tancerze w skutek szybkiego ruchu przy wielkim ogniu mocno się grzeją i pocą, a potem w iekkiem tylko okryciu lub zupełnie nago na ziemi się kładą, to łatwo pojąć, jakie następstwa taki taniec za sobą pociąga i wiele młodych i silnych łudzi pada ofiarą takiej nocnej zabawy.
Oo do wyobrażeń religijnych i etycznych pierwotnych mieszkańców Australii, tu trudno wyrobić sobie o nich jasne i pewne zdanie Wiadomości, przez misyjonarzy w tym względzie podawane, są często w wielkiej z sobą sprzeczności, a doniesienia podróżnych należy z wielką przyjmować ostrożnością, gdyż w wielu razach daią się widzieć ślady wyraźne wpływu Europejczyków.
Wyznanie wiary Australczyków nic różni się z pewnością wiele od wiary innych, na tymże samym stopniu rozwoju stojących pierwotnych ludów i zdaje się być opartem na czci złych duchów, których oni za dusze umarłych osób uważają, najczęściej blizkich krewnych. Te duchy błąkają się głównie nocą i podczas burzy, dla tego też każdy Australczyk mieszkanie swe nocą lub podczas burzy opuścić się lęka. Są wprawdzie środki do zaklęcia tak ch duchów, lecz te zna jedynie czarownik. Od czasu poznania białych powzięli oni to przekonanie, że dusze ich zmarłych przeszły w białych i każdy czarny po śmierci w białego się zmieni. Wszystkie te wyobrażenia są jednak bardzo ogólnikowe i niejasne, i nie doprowadziły nawet do wytworzenia najsurowszego religijnego obrzędu, a nawet wizerunku bóstwa w plastycznem przedstawieniu. Chyba żeby owe wężykowate kreski, które się często na drzewach wyrżnięte w spewnój wysokości
1) Ten rys spotykamy u wszystkich pierwotnych ludów prawie. P r M u 1-1 e r. str. 144.