425
cza tam świnią, która jednak, jak nadmienić musimy, od innego c.zi-kiego gatunku (sus indńca, Pallas) Ł) pochodzi, a zatem i przez Chińczyków samodzielnie przyswojoną być musiała.
W Chinach istniały zatem zwierzęta zdolne do chowu i rośliny pokarm dostarczające, albo przynajmniej z wielką łatwo-cią i wcześnie tam się przyswoić dawały. Ta więc własność, przytoczone powyżej pomyślne warunki rolnictwa i znajdujące się w ziemi bogactw7 a kruszcowe, oto wszystko czam fizyczna podstawa bytu do rozwoju chińskiej kultury się dobrowolnie przyczyniła. Położenie zaś kraju
0 tyle tylko było pomyśme, o ile Chińczykom przez parę tysięcy lat spokojny rozwój wewnętrzny zapewniało, nim się jakiejkolwiek napaści ze strony potężniejszych sąsiadów7 spodziewać mogli. Otoczeni byli zewsząd sąsiadami jednego pochodzenia, których wcześnie swym rozwojem kulturowym przewyższyli. Napady hord koczujących przerywały tylko na chwilę ich wrzrost nieustanny; swycięzki bowiem cudzoziemiec na tronie ulegał wkrótce wyższości umysłowćj zwyciężonych. Mongołowie i ludy Mandszu mogły utworzyć nowTe dynastyje, lecz w krain nie zmieniło się przez to nic, prócz jej nazwy.
Pracowitość i upodobanie włicznem potomstwie pozwoliło wzróść ludności chińskiej aż do wielkości 850 mili os ów głów. Ta zbitość zaludnienia poprowadziła do karności społecznej. Wszelkie pomnożenie ludności na pewnej przestrzeń1' zmusza człowieka do nowego rozwoju swoich sił i towarzyskich popędów. Bez ochrony żyda i własności, bez zachowania małżeńskiej wierności, bez sumienności i rzetelność: w ohec sądu nie może się rozwijać żadne liczniejsze społeczeństwa); rozstrój wewnętrzny i rozpad byłby nieuniknionym jego udziałem. W liczbach zaludnienia zawiera się już rękojmia społecznych ulepszeń, z któremi i postęp techniczny, przemysłowy idzie w parze. Tam gdzie tysiące lat i miliony ludności z sobą się łączą, tam przypadek, jako ojciec wynalazku, ma niezawodnie wielkie znaczenie. On staje się nauczycielem rozmaitych forteli i pomnaża nieustannie skarbnicę doświadczenia. Tym to sposobem wynikło ż konieczności, że Chińczycy, których ludność już na 2000 lat pr. Ghr. Da miliony się liczyła, rękodzieła swe podnieśli na stopień doskonałości, wTzbuazającój po części
1 obecnie jeszcze nasze podziwienie.
Lecz na tćm też i stanęło. We wszystkióm daje się to widzieć, że Chińczycy nie zdołają przekroczyć pewnego stopnia umysłowego
’) Kawiuiias, Der ScWeineschaedei, itr. 175