lecz jęczmień i leu, oszczędził jednak inne posiew}, bo jeszcze wysoko nie podrosły. Tylko w daktylowych oazacn Arabii, a więcej jeszcze południowej Afryki, w Fez i na południe Algieru, a zatem na brzegu i na łonie pustyni Sachary, stanowi daktyl codz:enne pożywienie, a właśnie tam wykarmia niezawisłe i skore do boju pokolenia puszczy, nie mające najmniejszego umysłowego powinowactwa z ryżem karmiącemi się Indami i usposobienie wręcz im przeciwne.
Manowcami zdołamy nawet przyjść do tego przekonania że twórczość religijna w żadnym nie stoi związku ze sposobem karmienia się ludności. Ci sami Indowie, których wyobraźnia rozpasana owe okropne bóstwa z czasów bohaterskich wytworzyła, byli zarazem naj-znakomitszemi twórcami bajecznych powiastek, jacy kiedykolwiek istnieli. Dawno już dowiedziono, że owa skarbnica powiastek, którą Arabowie pod nazwą: Tysiąc nocy i jedna, na Zachód zanieśli, w In-dyjach powstała, i że prócz tego zbioru istnieją całe szeregi powieści, które to kościec, to jakaś mądra papuga, to jakiś drewniany i nagle życiem obdarzony posąg wypowiada. Jeżeli Buckie w rozpasaniu liczbowem Indów, w ich olbrzymich i końca nie mających wiekowych okresach, w ich mowie samej, posiadającej wyrazy na liczby, złożone z 51 cyfr, uległość niewolniczą dla starożytności chce widzieć, to byśmy w tern raczej rodzaj arytmetycznego zamiłowania upatrywali, albowiem naród, bawiący się z takióm upodobaniem tak olbrzymiemi licz-bowemi wielkościami, obdarzył zarazem kulturę człowieka najpotężniejszym czynnikiem po wynalezieniu pisma. t. j. znajomością nadawania liczbom pojedynczym wartości miejscem, na którćm stoją, czyli, jak się niedbale wyrażać lubiemy, przez wynalezienie cyfr arabskich.
Myśl ta nasuwa się bardzo łatwo i była już nieiaz wypowiedzianą, że wytworzenie mytów religijnych i bajecznych powiastek świeckich uważać należy za objaw rozmaity jednego i tego samego umysłowego uzdolnienia. Ludy, posiadające moc twórczą bohaterską i dramatyczną, ludy, co lubią budować, malować i rzeźbić, posiadają zarazem dar i popęd do zaludnienia olympu najrozmaitszemi postaciami, wesołemi i ponuremi, stosownie do panującego usposobienia. Otóż możemy łatwo wykazać, że wytworzenie bajecznych powiastek nie jest wyłączną własnością ryżem karmiących się Indów. Nikt tak chciwie nie zbiera bajecznych powieści i podań wzruszających jak lud w Islan-dyi, chociaż ludność jest liczebnie bardzo mała. W Islandyi nie dojrzewa już więcej zboże i rosną tylko krzaki, albowiem jedyne, samotne i troskliwie strzeżone morwowe drzewo w Akreyri pokazują krajowcy